
Odsłony: 113
Gdy słyszymy Władysław Reymont, od razu myślimy – “Chłopi” i “Ziemia obiecana”. Prawidłowo, ale to przecież nie wszystko. Warto pamiętać także o tych mniej znanych utworach naszego noblisty, jak “Komediantka”, “Burza” czy właśnie “Marzyciel”, którego wydawnictwo MG postanowiło nam – nie bez powodu – przypomnieć. Jest to bowiem szkic powieściowy o tematyce kolejowej nakreślony ręką znakomitego obserwatora, realistycznie odmalowującego szczegóły i trafnie oddającego ludzkie charaktery. Czy wiecie, że Reymont przez pewien czas pracował na kolei? Nic dziwnego, że swoje obserwacje i doświadczenia tak zgrabnie przekuł w literacką formę.
Tytułowy marzyciel, to kolejowy kasjer, Józio Pełko, zubożały szlachcic (ongiś był dziedzicem z dworem), który snuje wizje zagranicznych podróży i tęskni do innego, lepszego życia. Tymczasem tkwi na kolejowej stacji, przez którą przetacza się cała galeria postaci różnego statusu, pochodzenia i zamożności. Ot, na przykład rzekomi podróżujący Anglicy to dawny Wałek Miętus – syn kowala z Kaśką, córką kucharza, którzy wyjechali do Ameryki, tam zdobyli bogactwo i pozycję, a teraz zachowują się jak wielcy państwo.
“Byle parobek jak ma pieniądze może udawać lorda” ( s. 15)
Przyjeżdża do niego Franka (jak łatwo się domyślić – kobieta lekkich obyczajów, która odwiedza pracowników kolei i u nich pomieszkuje) oporządza mu mieszkanie, liczy na więcej zaangażowania z jego strony. W końcu zostaje wygnana przez panią Soczkową, właścicielkę domu.
Śnieżyce paraliżują ruch pociągów. Pracownicy różnego kalibru ciężko harują, ale też imprezują. Niektórzy żyją nędznie. Ogólnie mówiąc, przykry i ponury to światek, gdzie dominują różnego rodzaju kombinowanie, oszukiwanie (“każdy orze, jak może”), folgowanie żądzom, pijaństwo, chciwość, cynizm.
“W życiu, to jak w pociągu – każdy chciałby się przejechać na gapę… Świat, to wielka rozjazdowa stacja: ludzie pędzą ze wszystkich stron i we wszystkich kierunkach, a tylko maszyniści muszą uważać na halt-sygnały. Kasjer jest jak Bóg – widzi tylko ręce, wyciągnięte do siebie” (. s.98)
Józio to dość ciekawie wykreowana postać. Teoretycznie powinniśmy mu współczuć jego ciężkiej pracy i kibicować w jego dalekosiężnych planach i marzeniach podróżniczych. Tymczasem nie. Jest on bowiem antypatyczną kreaturą, wiecznym malkontentem, frustratem, złośliwcem i kłamcą o niskim poziomie moralnym. Oddaje się pijaństwu i czyniącej mu awanse gospodyni domu, gardzi ludźmi, zazdrości koledze, który ma życiową szansę na wyjazd do Paryża i studiowanie malarstwa. W końcu kradnie pieniądze z kasy i wyjeżdża za granicę. Tam szuka szczęścia, ale znajduje same rozczarowania, ścigają go tez wyrzuty sumienia i trawi tęsknota. Gdy czytał książki, romanse i przewodniki, Paryż jawił mu się jako baśniowe miasto, “na żywo” jednak wszystko wydawało mu się małe i nędzne. “Ty podły złodzieju dusz! Zamtuzie świata, ścieku ohydy i zbrodni!” (s. 200) – tak Józek określał ten swój wymarzony Paryż. Finał losów kasjera okazał się tragiczny.
Reymont doskonale odmalował atmosferę prowincjonalnego miasteczka i jego mieszkańców, branżę kolejarską. Oddał doskonale czasy przełomu, gdy stary ład i hierarchia społeczna odchodzi w przeszłość (tu przykład szlachcica Raciborskiego, który w sądach walczy o utracone mienie), nadchodzi zaś nowoczesność, postęp (śpiewy na pożegnalnej “bibie” u Buczka – “Niech zginie stary podły świat…”, o czerwonym sztandarze itp.).
Miasto ukazuje jako przestrzeń chaosu, najniższych instynktów, zła. Nade wszystko to jednak psychologiczny obraz człowieka, któremu marzenia przesłoniły rzeczywistość, a pycha doprowadziła do upadku. Zdecydowanie jest w tym utworze coś, co sprawia, że zestawienie z twórczością Dostojewskiego wydaje się jak najbardziej zasadne.
Noblista pisze w sposób obrazowy, naturalistyczny, metaforyczny, niekiedy wpadając w dość poetycki ton.
“Po nim przyleciał pośpieszny, niby koń wyścigowy, zgorączkowany i sprężony, i, jak koń, po krótkim postoju, spięty ostrogami, ruszył nagle z miejsca i przepadł w zamieci. A potem szły nieprzerwane towarowe, cicho wypełzały ze śnieżycy i, niby obżarte liszki, ciężkie, długie i leniwe, przewlekały się przez stację i ginęły w rozszalałych tumanach” ( s. 50)
Język “Marzyciela” jest już dość archaiczny, ale nadal na tyle zrozumiały, że współczesny czytelnik nie powinien mieć problemu z jego odczytaniem i zrozumieniem.
Drugim utworem zawartym w tym tomie są “Senne dzieje”- oniryczna opowieść, w której ciężko oddzielić, co jest opowiadanym przez bohatera snem, a co gorączkowym majakiem po przeżytej katastrofie kolejowej, w której srodze ucierpiał. Pobrzmiewają tu echa wypadku, jakiego doświadczył sam Władysław Reymont w 1900 r. Jest to ciekawy tekst, jednak bez wątpienia lepiej wypada w tym zestawieniu “Marzyciel. Szkic powieściowy”.
Warto czasem sięgnąć także po klasykę mniej znaną, poznać nieco inne literackie oblicze popularnego pisarza, którego znamy z zupełnie innej tematyki.
Wspomnę, iż są to właściwie pierwsze utwory o tematyce kolejowej – w 1908 r. powstają “Senne dzieje”, a w 1909 r. “Marzyciel”. Mam nadzieję, że jeszcze sporo takich mało znanych dzieł odkryjemy, bo wśród nich trafiają się perełki.
polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi
Wydawnictwo MG
Autor: Władysław Reymont
Tytuł: Marzyciel
Liczna stron: 224
Data wydania: czerwiec 2021
ISBN: 978-83-7779-711-2
Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.