SZPIEG W KSIĘGARNI: “Aha” Żaneta Gorzka – recenzja

Odsłony: 74

Kiedy wyjęłam kopertę ze skrzynki pocztowej, ucieszyłam się. Natomiast kiedy wyjęłam książkę z koperty – mocno się zdziwiłam. Trzymam do góry nogami? Przekręciłam egzemplarz. Nie, nie tak. Jeszcze raz? Aha! Koncepcja okładki według Żanety Gorzkiej przecież nie może być banalna! Stopka redakcyjna na pierwszej stronie? Proszę bardzo! A to dopiero początek niespodzianek.

 

Z góry uprzedzam, poezji tej autorki nie da się włożyć w ramki, zmierzyć linijką i rozłożyć na czynniki pierwsze w postaci tabelki ze środkami stylistycznymi jak w szkole. Ta twórczość może nas rozłożyć na łopatki. W jednym z utworów czytamy “w poezji wyciągam z 60 km/h” . Nieprawda. Gorzka przekracza 100 km/h i nie zwalnia na zakrętach. Mandacik? Ależ skąd! Raczej nagroda literacka.

Tak jak w poprzednich tomikach (“Łokieć jelenia”, “Lekko zdenerwowany awatar wybiega z łazienki około północy”), czytelnik nie może być pewien, co go czeka w kolejnych wersach, zaskakują metafory i dobór słów, który nieprzypadkowo wydaje się przypadkowy.
Nadal trafiają się rozbudowane, długie tytuły, obszerniejsze od samego treści utworu, ale przeważają tytuły krótkie i umiarkowane, zawsze istotne w całościowym odbiorze tekstu. Są w tym zbiorze również utwory prozą i poetyckie dialogi. Poetka jak zwykle bawi się formą i konwencją, wciągając odbiorcę do gry i nic dziwnego, że “nie może i nie chce zapanować nad drżeniem” oddając tomik w obce ręce czytelniczek i czytelników. Trochę daje nam wskazówek: np. “Zadrwijmy sobie z postmodernizmu, śmiało”, “Ponowoczesne sumo poety głównego nurtu z weną” (tu pada propozycja zabawy w poszerzenie granic pola literackiego).
Po lekturze “Aha” z pewnością poszerzy nam się pole czytelnicze, a poezja współczesna przestanie być zamknięta i zaszufladkowana. Nawet, jeśli nie do końca zrozumiemy, to przynajmniej wachlarz zdziwień, zaskoczeń, uśmiechów i refleksji nam to wynagrodzi.

Przyznam, że miałam i mam nie lada problem, bowiem nie umiem pisać o poezji, a doszukiwanie się “co poeta miał na myśli” bywa złudne i zgubne. Ilu czytelników, tyle interpretacji, a według mnie najważniejsze jest to, co dane utwory nam “robią”. Jeśli nas zaskakują, dziwią, zachwycają, oburzają, zmuszają do treningu szarych komórek, budzą skojarzenia, przywołują sny itp. to znak, że są potrzebne, inspirujące. Czy dobre – rzecz względna. Każdy ma prawo do własnej opinii. Dla mnie osobiście była to szalona przygoda i ogromne wyzwanie, motywacja do poszukiwań i czytelnicza przyjemność.

Zastanawiałam się, jaki jest wspólny mianownik tego zbioru, bo jakiś jest na pewno. Moim zdaniem jest nim dialog. Nie chodzi tylko sposób zapisu, ale też o dialog między treścią a formą, nadawcą a odbiorcą, jawą a snem, realizmem a surrealizmem, szarą codziennością a groteskową sytuacją, zwyczajnością a dziwnością (które to są względne);wreszcie między postaciami np. poeta rozmawia z weną, a Sandra – samica żarłacza białego z Camillą, księżną Korwalii.

Zdaję sobie sprawę, że piszę o utworach z tego tomiku bardzo ogólnie. Trudno  wybrać najciekawsze czy najważniejsze. W sumie każdy tekst ma swoją wartość i wagę. Wspomnę zatem o moich “małych odkryciach”.
“Żachwa alleluja!” – nie wiedziałam, czym jest żachwa, poszukałam informacji, teraz już wiem skąd to poetyckie zdziwienie “dlaczego rozwiązanie większości naszych problemów leżało sobie spokojnie gdzieś na dnie oceanicznym” i w czym ta żachwa jest lepsza od nas wszystkich. Czyżby? Wyczuwam tu mocną ironię. Nie chciałabym być żachwą, mimo wszystko…
Sprawdziłam także, co to jest “mesonychoteuthis hamiltoni”, dowiedziałam, się o żółwiu Samotnym Georgu, kłaniam się uprzejmie. Cóż poradzić, ma autorka upodobanie do mało znanych gatunków zwierząt wszelkich, dzięki temu mamy okazję poszerzyć wiadomości z zoologii i nie tylko.
Rozczulił mnie “duch Markiewicza oprószony wysokiej jakości cynamonem”, a “niewypieczony croisant” ( celowo pomijam jeden epitet) wprawił w rozbawienie pomieszane z przytakiwaniem.
Moim niekwestionowanym ulubieńcem został natomiast utwór “To jest wiersz o dziurawym asfalcie, klarowanym maśle , brzasku spod pieczary na horyzoncie (….)” – tekst o długim, obfitym tytule, którego nie przytaczam w całości, tekst zaczepiający czytelnika. Moja interpretacja brzmi następująco: a kuku?! Aha! I od razu przyszły mi na myśl wersy “Teksańskiego” zespołu Hey: “A może zmienić zasady gry? Chcesz usłyszeć słowa, ,to sam je sobie wymyśl”.

Żaneta Gorzka ma niczym nieskrępowaną wyobraźnię i nie waha się jej użyć w kreowaniu poetyckich światów. Przełamuje konwencje, miesza gatunki, doprawia ironią i szczyptą absurdu. Podąża własną ścieżką, czasem na bosaka, czasem tupiąc obcasami, zatrzymując się nad nieoczekiwanym.
Budzi ciekawość. Zachęca do poszukiwań.
W którą stronę pójdzie dalej?

Mała próbka twórczości Żanety Gorzkiej:/TUTAJ/

polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi

Wydawnictwo J
Autor: Żaneta Gorzka
Tytuł: Aha
Liczba stron: 64
Data wydania: marzec 2021
ISBN: 978-83-959149-2-8

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

 

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *