
TROCHĘ LATA W ZIMIE – fotoreportaż Danuty Baranowskiej
Odsłony: 123
Wszyscy mamy już chyba dość szarych, ponurych i zimnych miesięcy. W takie nieprzyjemne dni uciekam do miejsca, gdzie króluje zieleń, gdzie można odetchnąć atmosferą tropiku i odnaleźć namiastkę wiecznego lata. Miejscem tym jest gliwicka Palmiarnia, której historia sięga 1880 roku, kiedy to na terenie siedemnastowiecznego parku powstały pierwsze szklarnie o charakterze wystawowym stanowiące prywatną oranżerię.
W 1924 roku odbyła się tutaj wielka wystawa roślin egzotycznych. Wśród nich zaprezentowano kolekcję palm. Trzy z nich należące do gatunku feniks kanaryjski do dnia dzisiejszego rosną w pawilonie historycznym. W szklarniach zgromadzono około sześć tysięcy roślin z różnych zakątków całego świata. Najciekawszym elementem był basen wybudowany w 1925 roku, w którym znajdowała się wspaniała roślina wodna: Wiktoria Królewska. Jej ogromne liście mogły z powodzeniem utrzymać niemowlę. Niestety dzisiaj basenu już nie ma, są za to urokliwe mostki nad oczkami wodnymi, w których pływają złote rybki.

Spacerowałam z radością wśród wiecznie zielonych roślin, odnosząc spotęgowane świergotem egzotycznych ptaków wrażenie, że przeniosłam się do deszczowego lasu. Zamieszkujące gałęzie wysokich palm kanarki, zeberki i inne mniej znane ptaszki zanosiły się perlistym śpiewem. Dawał się słyszeć donośny krzyk kolorowych papug.

Ale nie tylko ptaki żyją w Palmiarni. Znajdują się tutaj terraria z tropikalnymi wężami, żółwiami i innymi gadami. Z zaciekawieniem obserwowałam zabawę, a może walkę wspaniałych zielonych mini smoków. Młode iguany przerwały zapasy i jedna z nich spojrzała na mnie z wyrzutem w oczach. Pewno chciała mi powiedzieć, żeby im nie przeszkadzać. Ruszyłam dalej, do klatki gdzie rezyduje od lat wielki legwan szlachetny będący wizerunkiem Palmiarni.


Kwitnące kwiaty stanowią niezwykle piękne barwne plamy na tle soczystej zieleni. A drzewa cytrusowe, bananowce, guajawy dopełniają wrażenia tropiku. Nadzwyczaj bogato prezentuje się stanowisko storczyków i ciekawy pawilon sukulentów. Można tutaj zobaczyć ogromne ilości kaktusów, przepiękne agawy, cereusy, czy tzw. „żywe kamienie”.


W najbardziej egzotycznym pawilonie zgromadzono roślinność lasu tropikalnego. Rosną tutaj niezwykle piękne storczyki. Obok kaskady wodnej znalazły swe miejsce wspaniałe paprocie i begonie. Na porosłych mchem pniach drzew przycupnęły epifity z rodziny ananasowatych. Dalej zachwycają swoją urodą żółte kwiaty Pachystachys i przyciągają wzrok ognistą czerwienią wyniosłe Anturium.



Dział pamiętający początki palmiarni to najwyższy i największy pawilon. Najstarsze okazy roślin liczące ponad 100 lat to palmy z grupy Phoenix, a najciekawszą z nich jest obecnie owocująca palma orzechowa i kwitnąca palma bambusowa.

Wysoko pod dachem, tam gdzie najcieplej i najjaśniej rozpina swoje kolczaste pnącza moja ulubiona bugenwilla, której różowe, czerwone, żółte i białe kwiaty przypominają mi kraje śródziemnomorskie i północno afrykańske. Bugenwilla w tych krajach jest sadzona przy ścianach domów tak, jak u nas malwy i wspaniale kontrastuje z bielą ścian w Grecji, południowych Włoszech, na Cyprze, w Maroku, Egipcie czy Tunezji. Tutaj w Palmiarni jest kolorową plamą cieszącą oczy wśród bujnej zieleni.

W pawilonie sukulentów można podziwiać setki kaktusów pochodzących z najsuchszych rejonów świata, głównie z pustyń i suchych obszarów górskich Ameryk, Australii i południowej części kontynentu afrykańskiego. Do najciekawszych należy oczywiście… fotel teściowej, czyli Echinocactus grusonii.
– Biedna ta teściowa – pomyślałam mijając ogromnego kaktusa.

Wejścia do Palmiarni strzegą dwa żeliwne lwy z 1830 roku, które wcześniej znajdowały się przy wejściu do Parku. Jak wieść gminna niesie: lwy te ryczały głośno kiedy obok przechodziła dziewica. Do zwyczaju bowiem należało przejście młodej pary przez park do Palmiarni. Ponieważ ich częsty ryk straszył mieszkańców okolicznych domów, władze miasta postanowiły przenieść oba głośne zwierzaki w głąb parku. Najpierw jednak należało poddać renowacji. Długi czas nie było lwów w tym pięknym zakątku, aż któregoś dnia znowu ustawiono je na cokole przed Palmiarnią, albowiem były to już lwy milczące. I wtedy wydało się, że jeden z robotników, będący krótko przed ożenkiem, postanowił zamknąć na zawsze pyski owych niesfornych zwierząt. Mówiono, że to z obawy przed przyszłym teściem, żeby grzeszki narzeczonych nie wyszły na jaw.
Dzisiaj lwy już nie ryczą, a młode pary już bez obaw, chętnie odwiedzają Palmiarnię, żeby wśród zieleni zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia.
tekst i fotografie: Danuta Baranowska
materiał chroniony prawami autorskimi
Danuta Baranowska – stuprocentowy zodiakalny baran, niespokojny duch, aktywnie i entuzjastycznie nastawiona do życia. Jak przystało na znak żywiołu ognia, uwielbia kolor czerwony. Kocha książki w każdej ilości, przyrodę, góry, kawę z kardamonem i koty. Jest właścicielką, a właściwie niewolnicą kota ragdolla o imieniu Misiek. Jej pasją są podróże, zwiedzanie niezwykłych miejsc, poznawanie ciekawych ludzi oraz fotografia.