
POCZYTAJ MI NA UCHO: „Czas Wagi” Aleksander Sowa – recenzja audiobooka
Odsłony: 101
3 czerwca 1997 roku, godzina 23.15. Warszawska Praga. Sara Wagniewska wyszła z klubu i zniknęła. Córka potentata mięsnego została porwana. Ojciec robi wszystko, by ją uwolnić. Powiadamia policję, lecz ta zaniedbuje sprawę. Wagniewski wynajmuje prywatnego detektywa Krzysztofa Szczerzuckiego. Zapłacenie okupu nic nie daje. Sara wciąż jest przetrzymywana. Zrozpaczony ojciec nagłaśnia sprawę w mediach. Wybucha skandal. W ministerstwie zapadają szybkie decyzje. Rozpoczyna się wyścig z czasem o uwolnienie uprowadzonej i gra o wysoką stawkę – interesy wielu wpływowych ludzi. To zarys fabuły powieści Aleksandra Sowy Czas Wagi. Zapraszam na recenzję.
Mocny początek brutalnie sprowadza słuchacza na ziemię i wprowadza w akcję. Potem wcale nie jest łagodniej. Jest wyjątkowo soczyście, męsko – wulgaryzmy, wiązanki w dialogach, w których kipi od złych emocji. Poniżanie podwładnych, grożenie im to stały „repertuar” przełożonych. Przesłuchania świadków na komisariacie do miłych nie należą. Przetrzymywanie ofiary w nieludzkich warunkach, tortury fizyczne i psychiczne, gwałty oraz jej codzienna gehenna w zamknięciu z plątaniną myśli. Układy, układziki, prywatne rozgrywki i interesy. Półświatek, recydywiści i polityka. Całość ubrana w żargon policyjny z elementami gwary więziennej i warszawskiej. A wszystko inspirowane prawdziwymi wydarzeniami – najgłośniejszym porwaniem w historii III RP, porwaniem Krzysztofa Olejnika w 20001 roku.
Autor osadził akcję w ciekawych czasach. Pod koniec lat 90. XX wieku w Polsce zachodzą burzliwe przemiany ustrojowe, prywatyzowane są państwowe zakłady, przestępczość gospodarcza kwitnie, działania zakulisowe i gangsterskie porachunki mają się rewelacyjnie, a biznesmeni pozbawieni są skrupułów. Zbliżają się wybory. Świat wielkiej polityki nie może sobie pozwolić na pewne rzeczy. Pojawiają się telefony komórkowe. W tle słychać informacje o powodzi i piosenki Takie tango, Jesteś szalona, Dziwny jest ten świat. Realizm powieści przywołuje tamte wydarzenia i wspomnienia z własnego życia.
Tymczasem w policji wciąż pracują starzy ubecy, posługujący się milicyjnymi metodami. Na miejscu zbrodni technicy pojawiają się po trzydziestu godzinach. To pierwszy z wielkich błędów policji. Celowy czy nie? Nic dziwnego, że media informują o jej nieudolności. „Jest taki gliniarz. Już kiedyś się sprawdził”. To starszy sierżant Emil Stompor, bohater kryminału Gwiazdy Oriona, pierwszego tomu Serii astronomicznej. Przez kilka lat dojrzał, stał się fachowcem nowych czasów, zna praski półświatek. Jest krnąbrny, kłopotliwy i pyskaty, potrafi o siebie zadbać. Z nową przełożoną skaczą sobie do oczu, a ich dialogi to ostre potyczki słowne. Emil nie cacka się z nikim – ani z bandytą, ani z przełożoną. Ależ iskrzyło! Jakie to były emocje i riposty! Wet za wet. Policjant zrobił na mnie wrażenie już od pierwszej akcji przy warzywniaku. Zbiera mocne kwity, choć jego uczciwość i zasady wyglądają zbyt idealistycznie na tle brutalnych wydarzeń.
To on jako jeden z dwóch żółtodziobów z Pragi został powołany do specjalnej grupy operacyjnej, a także trzech zwykłych gliniarzy i były wojskowy. Jakby na odczepnego, jakby sprawa Wagniewskiej miała zostać nierozwiązana. Do grupy dołącza ulubieniec nowej szefowej, agresywnej, ordynarnej i nieudolnej nadinspektor Nadii Stefańskiej. Zbieranina jak w filmie Parszywa dwunastka. „Siedmiu wspaniałych” alias „zespół specjalnej troski” nie ma motywacji do działania przez antagonizmy z przełożoną i pogodę. Policjanci skaczą sobie do oczu, klną, ale razem działają, narzekają na Marysię i piją. To wyraziści bohaterowie, prawdziwi, o których prywatnym życiu słuchacz wie niewiele oprócz najistotniejszych faktów. Rozdziały o policjantach przeplatają się ze scenami z udziałem porywaczy, uprowadzonej i tych pociągających za sznurki.
Słuchanie o nieudolnym śledztwie z jednej strony burzyło we mnie krew, a z drugiej intrygowało, co będzie dalej. Autor dobrze zawiązał intrygę i ją poprowadził. Skomplikowana sprawa zaczyna przypominać brazylijską telenowelę, długą i bardzo złożoną. Przez 11 h trzeba uważnie słuchać głosu lektora Krzysztofa Plewako-Szczerbińskiego, by wyłapać wszystkie powiązania. Tym razem bohaterowie wyjątkowo często bluzgają. Rynsztokowe słownictwo może kłuć w uszy, ale nadaje powieści ciężkiego, mrocznego charakteru. Z małym wyjątkiem. Wulgaryzmy pani nadkomisarz nie pasują. Marysia nie tylko podwładnym działała na nerwy. Wszystko mnie w niej irytowało, za to recydywista Major zyskał moją sympatię.
Nuda? Nie! Trzeba myśleć, kojarzyć, kombinować, analizować powiązania i strzępki dowodów, szukać wiarygodnej hipotezy, uważnie przysłuchiwać się przesłuchaniom. Aleksander Sowa jest czynnym policjantem i zna swój fach, dlatego doskonale opisał śledztwo, z detalami, papierologią, fachowym słownictwem i powolnością. Do tego szantaże, łapówki, układy, wielkie pieniądze, wysokie stanowiska. Brudny świat. Mroczna atmosfera. Jest szczerze do bólu.
Autor ponownie sięgnął po prawdziwych „bohaterów”, dlatego przed wysłuchaniem audiobooka można sobie odświeżyć pamięć i przypomnieć szczegóły porwania Krzysztofa Olejnika. Łatwiej będzie wyłapać wszelkie podobieństwa i różnice oraz docenić kunszt literacki autora. Dajcie się porwać!
Tego audiobooka najtaniej kupisz TUTAJ
Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim
Tytuł: Czas Wagi
Cykl: Seria astronomiczna
Autor: Aleksander Sowa
Czyta: Krzysztof Plewako-Szczerbiński
Czas trwania: 11 h
Wydawca: Storybox.pl
ISBN: 978-83-8194-591-3
Marta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.