
SZPIEG W KSIĘGARNI: “Offline”, Mark Boyle
Odsłony: 272
W ostatnich miesiącach sytuacja zmusiła nas do bycia bardziej “online” niż kiedykolwiek, toteż z tym większą ochotą i ciekawością sięgnęłam po książkę Offline, irlandzkiego działacza i pisarza, który podjął się życia bez pieniędzy i technologii. Jaki był efekt tego eksperymentu? Czy Mark Boyle odzyskał wolność i szczęście? Jakich trudów doświadczył? Czy taki tryb życia w ogóle ma rację bytu we współczesnym świecie?
W tej książce nie znajdziemy gotowej recepty jak być wolnym, szczęśliwym i jak żyć w zgodzie z naturą, choć zawarto tu sporo praktycznej wiedzy.
To swoisty pamiętnik, zbiór osobistych doświadczeń i przemyśleń człowieka, który podjął odważną, ale przemyślaną decyzję, wykraczającą znacznie dalej poza rezygnację z internetu, telewizji, telefonu, zegarka itp., dotyczącą wyboru życia bez udogodnień, technologii, opartego na pracy własnych rąk, niemal samowystarczalnie, łącznie z budową domu, zdobywaniem pożywienia i wykonywaniem podstawowych narzędzi, przedmiotów codziennego użytku.
To także wpleciona dodatkowo opowieść o wyspie Great Blasket, na której nieliczni mieszkańcy utrzymywali się z rolnictwa i rybołówstwa w trudnych warunkach przyrodniczych, aż do 1953 r. (ta historia wyróżniona jest kursywą).
Prawdziwym celem “wyciagnięcia wtyczki”, jak twierdzi Mark Boyle, było “zgłębianie istoty człowieczeństwa – z wszelkimi jego zawiłościami, sprzecznościami i chaosem – po odrzuceniu tego, co nas rozprasza i zakłóca nasz kontakt z człowieczeństwem” ( s. 18)
“Sednem mojego stylu życia jest palące pragnienie poczucia, że stanowię element naturalnego krajobrazu, co wzorem najstarzej wspólnoty amiszów z Ameryki Północnej chcę osiągnąć, używając wyłącznie takich narzędzi i technologii ( jeśli już muszę użyć tego słowa), które nie uzależnią mnie od instytucji i sił nie szanujących zasad i wartości, zgodnie z którymi chcę żyć.” ( s. 19)

Autor prezentuje czytelnikowi uroki naturalnego krajobrazu wioski Knockmoyle i okolic, gdzie się osiedlił, własnoręcznie wybudowawszy i urządziwszy domek. Przedstawia swoje tamtejsze życie na tle czterech pór roku, ukazując obraz człowieka, który “próbuje okroić swoje życie z ekstrawagancji nowoczesności i przywrócić mu jego surową postać” ( s. 19).
Opowiada o codzienności, rozpalaniu ognia, toalecie, jedzeniu, pracy, wędkowaniu, sadzeniu warzyw i ziół, koszeniu trawy, szykowaniu opału na zimę, sąsiedzkiej współpracy i wzajemnej pomocy, a także o spotkaniach przy piwie w okolicznych pubach. Nie udaje, że to taka sielanka, gdzie ptaszki śpiewają, słoneczko świeci i wszystko jest cudowne. Owszem, chwali walory przyrody, ale też szczerze mówi o trudach, wątpliwościach, problemach, jakich doświadczał.
Niewątpliwie, była to przygoda, wyzwanie, wielka niewiadoma…
Boyle jest takim trochę filozofem, trochę gawędziarzem, ale przede wszystkim aktywnym, zaangażowanym społecznie, pracowitym, inteligentnym, wrażliwym człowiekiem, nie brak mu poczucia humoru oraz ironii.
“Doświadczenie podpowiadało mi, że jeśli usunę kolejne warstwy nadmiaru cywilizacji, jakbym obierał łupiny z cebuli, to najprawdopodobniej dowiem się o sobie rzeczy, o których dotąd nie wiedziałem i nie chciałem się dowiedzieć. Byłem ciekaw, czy żyjąc z dala od zgiełku, poczuję osamotnienie czy raczej spokój i wyciszenie. Czy bez internetu radia i telewizji szybko się znudzę? Jak odbije się to na moich relacjach z ludźmi i na moim zdrowiu? Czy w obrębie współczesnego społeczeństwa można w ogóle żyć w tak niewspółczesny sposób? Miałem mnóstwo pytań i żadnych odpowiedzi, a podejrzewałem, że ceną za ich poznanie będzie krew, pot i…cóż, oby nie łzy. ” (s. 41)
Tę bardzo osobistą relację z podróży w głąb siebie i w poszukiwaniu sensu życia czyta się z prawdziwą przyjemnością. Boyle cytuje opiewających naturę pisarzy (np. H. D. Thoreau), przytacza anegdoty, skupia się na szczegółach, potrafi być liryczny i realistyczny. Świetny z niego obserwator, uważny słuchacz, ekolog i socjolog-amator, a także taki “równy chłop”. Nie ma tu “wymądrzania się” i wygłaszania nie znoszących sprzeciwu teorii, za to można z pewnością znaleźć mądre słowa oraz zauważyć radość życia i pokorę wobec przyrody, która niejednokrotnie dowodzi, że doskonale radzi sobie bez ingerencji człowieka i przemysłu.
“Im dłużej zgłębiam życie, tym mniej zdaję się wiedzieć i zaczyna mi się to podobać” ( s. 300) – stwierdza Mark Boyle. Nie unika zastanawiania się nad tym “jak ja, się tu, do diabła, znalazłem?”, nad przyszłością, nad sensem życia, istotą człowieczeństwa. Analizuje także “złożoność prostoty”. Okazuje się, że to jego niby proste życie w gruncie rzeczy jest skomplikowane, a zapewnienie sobie bytu jest wielowątkowym, złożonym z mnóstwa drobiazgów procesem, natomiast dzięki korzystaniu z rozmaitych technologii, wytworów cywilizacji przemysłowej, życie współczesnego człowieka staje się proste, niekiedy wręcz zbyt proste.
Ta książka została napisana ręcznie, dopiero na ostatnim etapie przepisana na komputerze osobiście przez autora, to odstępstwo od życia bez technologii zostało ciekawie uzasadnione, a nawet poparte wersami z wiersza Walta Withmana.
Warto sięgnąć po “Offline”, nie tylko wtedy, gdy chcemy “rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady”, ale nawet gdy nie zamierzamy ruszać się na krok z naszego dotychczasowego miejsca.
To mądra, ciekawa, inspirująca i skłaniająca do przemyśleń lektura, uwrażliwiająca na piękno przyrody i propagująca radość życia. Sporo w niej fragmentów godnych zanotowania, zarówno tych ciekawych i ładnych literacko, jak też konkretnych porad. “Smaku” dodaje tu jeszcze irlandzki klimat i osoba autora – jego wiedza, wrażliwość, zdrowy rozsądek, dystans i poczucie humoru mogą być wzorem dla wielu z nas.
Krótko mówiąc, jak już skorzystacie z “online”, to weźcie ze sobą “Offline” do czytania w plenerze – przyjemne z pożytecznym!
Tę książkę najtaniej kupisz TUTAJ
Przeczytaj fragment /klik/
polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi
Wydawnictwo Mova
Autor: Mark Boyle
Tytył” Offline.
Tytuł oryginału: The Way Home
Tłumaczenie: Ryszard Oślizło
Ilość stron: 328
Data wydania: 15 lipca 2020
ISBN:978-83-66611-29-0
Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.