
POCZYTAJ MI NA UCHO: „Na miłość boską!” Malwina Ferenz – recenzja audiobooka
Odsłony: 177
Lato trwa w najlepsze i pora poszukać odpowiednich lektur na letni wypoczynek – czasoumilaczy. Takie książki i audiobooki umilają mi czas, pozwalają się zrelaksować, odpocząć od codzienności, oderwać od problemów, zresetować i zrestartować. Po prostu żyć życiem bohaterów i brać udział w akcji, która nie zawsze toczy się normalnym torem, a zakręty losu plączą ścieżki życiowe postaciom. Jest także humor, miłość, ciepełko oraz trochę tajemnic do odkrycia i zagadek detektywistycznych do rozwiązania. Zapraszam na recenzję audiobooka Na miłość boską! Malwiny Ferenz. Będzie… bosko!
Och, na miłość boską!, cóż się w tej książce wyprawia! Jest historycznie i współcześnie. Świecko i religijnie. Domowo i kościołowo. Młodzieżowo i dorośle. Poważnie i zabawnie. Tajemniczo i zagadkowo. Nietuzinkowo i sztampowo. I tak to od maja 1945 roku, kiedy to trwa oblężenie Breslau. Gauleiter Karl Handke w pośpiechu opróżnia sejf i wraz ze swym adiutantem ucieka samolotem. Lot ma zupełnie (nie)oczekiwany przebieg, tak jak lądowanie i przywitanie przez „komitet powitalny”. Potem akcja przenosi się w czasy współczesne.
W starych, wrocławskich kościołach ktoś kradnie w biały dzień niewielkie, zabytkowe rzeźby. Sprawą zajmuje się osobiście komisarz Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego policji we Wrocławiu Aldona Dzik. Jej śledztwo toczy się dość niemrawo. Biskup jest gotów poczekać na rozwiązanie sprawy, i to z pokorą. Jest coś na rzeczy, skoro w porozumieniu z emerytowanym biskupem zatrudnia prywatnego detektywa, który znajdzie… ale nie znajdzie, to znaczy osiągnie cel, choć nie będzie wiedział, co nim jest. Wybór pada na specjalistę od rozwodów, Bożydara Kluzickiego. Jego zadaniem jest znaleźć trzy rzeczy skradzione z kościołów, i nie są to rzeźby! Tak kuria rozpoczęła akcję „Karmazynowa Pantera”. „Hm, to musiałoby być coś naprawdę cennego”.
Bożydar działa jak cichociemny, żeby o niczym nie dowiedziała się policja. Niestety lub stety policja się dowiedziała. I to sama komisarz, która pospieszyła mu z pomocą. Dyszenie, sapanie, „pościelowe” dialogi, czyli spotkanie na szczycie dwóch pokrewnych branż ma miejsce… w kościele. Od słowa do słowa okazało się, że coś tu jest grubymi nićmi szyte, dlatego Bożydar i Aldona zaczynają działać razem. Nie wiedzą, że mają cień w postaci księdza Wiktora Oleandra. Do drużyny detektywistyczno-policyjnej dołącza pasjonat historii Mariuszek, czyli trzynastoletni siostrzeniec Bożydara, górujący wagą i wzrostem oraz inteligencją nad rówieśnikami. Cała trójka bierze udział w grze, której zasady ustalił kto inny. Bada szerokie spektrum hipotez. Jedna z nich prowadzi do tuneli pod miastem. Dochodzenie swoją drogą, a żołądek swoją.
Malwina Ferenz z boską pomocą wymyśliła iście diabelską intrygę, do której wrzuciła gestapowca, duchownych, komisarz policji, prywatnego detektywa, bystrego nastolatka, profesor historii oraz szczura Temistoklesa. Całość umieściła we Wrocławiu, na ziemi i pod nią, doprawiła slangiem młodzieżowym i soczystymi epitetami oraz wezwaniami na pomoc sił w niebiesiech, okrasiła dawką humoru i paletą emocji, przyprawiła tytułowym wykrzyknieniem. To ono pojawia się jak refren, podkreślając udział Stwórcy w akcji. Co wyszło? Na miłość boską, jak to co! Świetna powieść, idealna na wakacje i każdy urlop, która powinna być zalecana dla relaksu. W niektórych momentach śmiałam się w głos, w dużej mierze za sprawą interpretacji tekstu przez lektorkę Donatę Cieślik. Audiobook w jej wykonaniu jest nie tylko słyszalny, ale widzialny oczami wyobraźni, szczególnie te sceny, w których ujawniała się przypadkowość działania detektywa. Wystarczy musnąć człowieka jedzącego loda albo prawie nadepnąć na ogon Temistoklesa, a już rusza lawina zdarzeń.
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest fakt, że sprawca niekontrolowanych zdarzeń wywołuje je zupełnie nieświadomie i przypadkowo, z naturalnym wdziękiem. Detektyw to chodząca katastrofa, pechowiec, któremu Bozia poskąpiła także wzrostu. Za to w nadmiarze obdarzyła nim Aldonę Dzik. Ta potężnie zbudowana kobieta w pracy jest zasadnicza i szorstka, twarda i odważna, lecz w środku to kobieta ciepła, delikatna, szukająca miłości. „Demon, nie kobieta”. Ci dwoje w akcji z jednej strony współdziałają, a z drugiej potrafią przejąć pałeczkę i poprowadzić śledztwo. Autorka znakomicie ich wykreowała, choć pozostałych bohaterów również. Zaskakujący w swych tajemnicach i knowaniach są biskupi. Profesor historii Krystyna Kowalska dba nie tylko o historyczną strawę dla Mariuszka. Temistokles też ma swoje pięć minut.
Zasłuchajcie się w audiobooku Na miłość boską! Malwiny Ferenz w wykonaniu Donaty Cieślik i przekonajcie, ile niespodzianek kryje się w bibliotece, dokąd sięga sprawa kradzieży nie tak bardzo zabytkowych rzeźb, dokąd prowadzi ambicja, po jakich wertepach wędruje ludzki los, jak się przygotować na wyprawę oraz jak być mężczyzną w oczach kobiety mimo niskiego wzrostu.
Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim
LITERATURA OBYCZAJOWA I WSPÓŁCZESNA – ZOBACZ JAKIE AUDIOBOOKI POLECAMY
Tytuł: Na miłość boską!
Autor: Malwina Ferenz
Czyta: Donata Cieślik
Czas trwania: 10 h 3 minuty
Wydawca: Storybox.pl
ISBN: 978-83-8194-464-9
Marta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.