SZPIEG W KSIĘGARNI: „ŚWIATŁO UKRYTE W MROKU” Sharon Cameron – recenzja

Odsłony: 356

Wymogi pozostania w domu w czasie pandemii od dziś są zaostrzone. Życie w XXI wieku w domu to wygoda, naprawdę. Mamy telewizję, radio, Internet, jesteśmy w mediach społecznościowych. Możemy się skontaktować z rodziną i ją zobaczyć na ekranie. Owszem, tęsknimy za nią, za spacerem czy spotkaniem towarzyskim. Męczymy się w czterech ścianach. Ale czy naprawdę? Mamy co jeść, pić, mamy przestrzeń do życia i różne formy rozrywki. Nie mieli tego Żydzi ukrywający się w czasie II wojny światowej. Oni mieli tylko nadzieję, że przeżyją w ukryciu dzięki ludziom gotowym do poświęcenia swojego życia w imię człowieczeństwa. Zapraszam na recenzję powieści historycznej Światło ukryte w mroku Sharon Cameron, świadectwa niezwykłej odwagi dwóch sióstr z Przemyśla, Stefanii i Heleny Podgórskich, które w 1979 roku zostały uhonorowane odznaczeniem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Zanim zaczęłam czytać książkę, obejrzałam na fanepage’u Wydawnictwa Kobiecego film, w którym Sharon Cameron opowiadała o okolicznościach jej powstania. Autorka dodała, że chciała, by czytelnik poczuł to, co czuły siostry Podgórskie w czasie wojny. By poczuł to wyzwanie, przed którym one stanęły. By poczuł wagę każdej decyzji, jaką one musiały podjąć. By zadał sobie pytania, czy też tak by postąpił, czy odpowiedziałby na pukanie do drzwi… Na własnym przykładzie odpowiem, że tak, udał się ten zamiar autorce. Jednak tak naprawdę to tylko gdybanie ze względu na rzeczywistość, w której żyjemy. Nie jesteśmy w stanie tak naprawdę przenieść się do koszmarnej rzeczywistości II wojny światowej, bo nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji i do końca nie wiemy, jakbyśmy się zachowali, jak postąpili. Najlepiej podsumowują to słowa Wisławy Szymborskiej: „Tyle o nas wiemy, ile nas sprawdzono”.

Książkę zaczęłam czytać od końca, od dodatku „Od autorki”. Światło ukryte w mroku to nie jest typowa literatura faktu. Jak sama Sharon Cameron przyznaje, to powieść historyczna inspirowana prawdziwymi wydarzeniami i rzeczywistymi osobami. Autorka na potrzeby powieści zmieniła nazwiska niektórych osób, podporządkowała chronologię i przebieg niektórych wydarzeń, uzupełniła luki. Osobiście poznała swoich bohaterów, chodziła ulicami Przemyśla, czytała pamiętnik Stefanii. W swej książce dochowała wierności faktom, które wzbogaciła elementami wyobraźni. Szczerze przyznam, nie wiem, gdzie kończy się prawda, a zaczyna fikcja literacka, gdyż są one ze sobą idealnie splecione. Całość jest tak emocjonalna, tak poruszająca, że powieść przeczytałam jednym tchem mimo brutalnych opisów.

Stefania Podgórska, zwana przez wszystkich Fusią, przed wojną pracowała w sklepie rodziny Diamantów i mieszkała z nimi, choć była katoliczką. Już wówczas była świadkiem nienawiści do Żydów. W czasie wojny zaręcza się potajemnie z Izydorem Diamantem. Kiedy do Przemyśla wkracza armia niemiecka, Fusia traci dwie rodziny. Jej matka i brat zostają zesłani na roboty przymusowe do Niemiec, a Diamentowie do getta. Stefania żyje w okupowanym mieście wraz z sześcioletnią siostrą. Pewnego listopadowego dnia 1942 roku rozległo się pukanie do drzwi. Za nimi stał Max Diamant, który wyskoczył z pociągu jadącego do obozu śmierci. Siostry Podgórskie zdecydowały o ukryciu Maxa, a z czasem kolejnych dwunastu Żydów. Od tej pory pukanie do drzwi mogło okazać się wyrokiem śmierci. Stefania podjęła grę z okupantem, w którym stawką było życie, i to nie jedno. „Kto inny, jeśli nie ja?…”. (s. 297). Świadomie zaryzykowała. Postępowała zgodnie z obietnicą daną pani Diamant: „Uważaj na siebie, zachowuj się roztropnie i za wszelką cenę unikaj śmierci”. (s. 69)

© The Ed Burzminski Family

 

Chociaż wiedziałam, jak zakończyła się historia sióstr Podgórskich, to mimo to razem z nimi przeżywałam każdy dzień i każdą noc. Żyłam w ciągłym strachu, który był najskuteczniejszą bronią Hitlera. Ciągle kłamałam i myślałam, jak uratować Żydów ukrytych na strychu w domku przy ul. Tatarskiej 3. Zważałam na każde słowo, nasłuchiwałam najmniejszego szmeru, miałam oczy dookoła głowy, spałam czuwając. Wraz z Fusią przemykałam po uliczkach Przemyśla, kluczyłam między budynkami, zdobywałam jedzenie, chodziłam na targ, kombinowałam, jak zdobyć pieniądze, ciężko pracowałam w fabryce. Nieliczne okazje do śmiechu stawały się chwilami wytchnienia od świata zagłady. Wielokrotnie Stefania była bliska śmierci i oddania się w ręce gestapo, choć liczyła na swoje szczęście. Przyszedł moment, że i ona zwątpiła i załamała się, gdy jej klatka się zacieśniła. „Ale my wciąż żyliśmy. Wprawdzie w piekle, ale żyliśmy”. (s. 119)

Jednak to postawa sześcioletniej Heli wzbudzała we mnie ogrom emocji, czasami wręcz niedowierzania, do czego jest zdolne dziecko. Ta mała dziewczynka zadziwiała mnie swoją rezolutnością, wielką odwagą, pomysłowością i sprytem. Jej dzieciństwo przypadło na czas wojny, lecz ona potrafiła się bawić na ulicy, wciągając do tego… Niemców. Wiem, jak to brzmi, ale ta mała przechera miała głowę na karku. Na swój dziecięcy sposób pojmowała otaczającą ją rzeczywistość dzięki mądrości Stefanii. Niejednokrotnie ją zaskakiwała, także mnie, choćby odpowiedzialnością za życie innych. Owszem, Hela bała się panów w mundurach ze złamanym krzyżem, ale wykonywała wszystkie polecenia starszej siostry, dzielnie ją wspierała i sama zachęcała do pomagania Maksowi i innym Żydom. Było to możliwe po uzyskaniu odpowiedzi na pytanie: „Stefi, co to jest Żyd?”. (s. 130)

© The Ed Burzminski Family

Wojna zmienia ludzi, co zostało wyraźnie pokazane w powieści. Emilka, sąsiadka z dołu, wie, ile jest warte ludzkie życie. Znajomy z fabryki Lubek zachowuje się podejrzanie, podobnie jak polski policjant. Zaskakuje postawa członków Judenratu, lecz nie skrajne zachowania Żydów w getcie, którzy zza drutu kolczastego wyglądali jak zwierzęta zamknięte w ZOO. Także wśród ukrywanych przez Stefi Żydów zachodzą zmiany. Uchylony rąbek tajemnicy przysięgi siedmiorga Żydów spowodował ich zwiększenie do trzynaściorga. Część niesnasek sięgała czasów przedwojennych, lecz część pojawiła się w czasie ukrywania. Ukrywający się doświadczają najgorszego, czego człowiek może doświadczyć – strachu o życie, głodu, pragnienia, chorób, cierpienia fizycznego i psychicznego. Muszą trwać w ciszy i bezruchu, by móc żyć. Dzięki bohaterce, dzięki gojce… „Trzynaścioro Żydów na górze, Niemcy na dole, a ty pośrodku”. (s. 440)

© The Ed Burzminski Family

Skrajne postawy wobec Żydów zależą nie tylko od strachu o własne życie i ocalenie siebie nawet kosztem innych, ale moim zdaniem przede wszystkim od wychowania i wpojonego systemu wartości, od miary człowieczeństwa i miłości do ludzi. Przykład sióstr Podgórskich to wzorowe świadectwo poświęcenia własnego życia w imię wyższych celów, życia innych ludzi, choć i „statystyka” Fusi miała w tym swój udział. To dzięki Stefanii i Helenie z wojennej zawieruchy uratowali się: Maks Diamont, Heniek Diamnot i jego sympatia Danka, doktor Wilhelm Schillinger i jego córka Dziusia, Leon Hirsch i jego synowie Moniek i Siuniek, Salcia, Malwina Bessermann z dziećmi Cesią i Jankiem, Jan Dorlich. Ich powojenne koleje losu autorka przedstawiła na końcu powieści.

© The Ed Burzminski Family

Tytuł powieści Światło ukryte w mroku można odczytać na kilku płaszczyznach, tych mniej i bardziej widocznych. Sama okładka książki podpowiada tę najbardziej oczywistą. Tę najgłębszą, najbardziej wartościową, która wiele dobrego w nas wniesie, znajdzie się po głębszej analizie. Po przeczytaniu tej powieści historycznej naszła mnie pewna refleksja na temat pukania do drzwi… Ilu z nas otworzyłoby drzwi bezdomnemu w Wigilię i zaprosiłoby go do swojego stołu? My mamy ten wybór. Stefania Podgórska też go miała, gdyż odnalazła kompas podziału.

Jako najlepszą rekomendację dla tej książki przytoczę słowa syna Stefanii i Maxa, Eda Burzmińskiego: „Książka jest wierna prawdziwej historii dzięki gruntownym i skrupulatnym badaniom, jakich dokonała autorka, przygotowując się do jej napisania. Sharon stworzyła porywającą opowieść, która łączy w sobie poczucie wszechogarniającego strachu z pewną niefrasobliwością oraz ukazuje niezwykłą wewnętrzną siłę młodej kobiety, mojej Mamy. »Światło ukryte w mroku« przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania”.

Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim


Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Autor: Sharon Cameron
Tytuł: Światło ukryte w mroku
Tytuł oryginalny: The Light in Hidden Places
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Data wydania: 2020
Ilość stron: 476
ISBN: 978-83-66436-98-5

Marta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.

Author: Marta Korycka

1 thought on “SZPIEG W KSIĘGARNI: „ŚWIATŁO UKRYTE W MROKU” Sharon Cameron – recenzja

  1. Czuję się zachęcona do przeczytania 🙂 Od siebie polecę przeczytane ostatnio “Sieroty wojny”, również bardzo poruszające i w tematyce wojennej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *