SZPIEG W KSIĘGARNI: „Zbrodnia i Karaś” Aleksandra Rumin – recenzja

literatura obyczajowa i współczesna recenzje życie i pasje

Odsłony: 177

„Uroczyście oświadczam, że Zbrodnia i Karaś jest fikcją literacką, a wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest zupełnie, totalnie i kompletnie przypadkowe oraz całkowicie i absolutnie niezamierzone. Naprawdę, serio, serio, jak bum-cyk-cyk!” – to słowa autorki Aleksandry Rumin. Uwierzyłam jej, lecz w trakcie czytania powieści owe zapewnienia jakoś mi się rozmywały w galerii skojarzeń. Zapraszam na recenzję powieści Aleksandry Rumin Zbrodnia i Karaś.

Witajcie w Uksfordzie, nieudacznicy i nieszczęśnicy! Wy wszyscy, którzy nie dostaliście się na żadną prestiżową uczelnię warszawską. Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego przyjmuje was z otwartymi ramionami i gwarantuje pięć lat mordęgi na totalnym zadupiu. Tak, tak, na ulicy Wóycickiego na Młocinach nawet diabeł nie mówi dobranoc, jest tu zbyt przygnębiająco. Porzućcie wszelką nadzieję, wstępując w mury dawnych koszar. Zapraszam do budynku Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych. To tu wieczorową porą sprzątaczki Jadwiga i Aniela znajdują w toalecie ciało profesora Ernesta Karasia. „Trup – załkała. – Całkiem martwy”. (s. 16)

Tego jeszcze w Uksfordzie nie było! Morderstwo profesora! Nie najlepszą opinię UKSW mógłby zniszczyć skandal, dlatego trzeba jak najszybciej znaleźć sprawcę. Lista podejrzanych jest krótka. Doborowe towarzystwo liczy dziesięć osób. Każda z nich mogła popełnić zbrodnię, gdyż każdej (nie)odżałowany nieboszczyk zalazł mocno za skórę. Ernesta Karasia, łachudrę i donosiciela, pazernego mendę, wyjątkowo antypatycznego człowieka nienawidzili studenci i współpracownicy. Profesor sam sobie nawarzył piwa, a umierając, zrobił jedyną przyzwoitą rzecz w swoim życiu. „Poniósł Karaś razy kilka, ponieśli i Karasia”. (s. 100)

Galerię barwnych postaci tworzą osoby o niebanalnych imionach, nazwiskach i przezwiskach. Poznajcie Pięknego Michała, czyli ks. prof. dr. hab. Michała Damięckiego, dziekana ks. prof. prof. dr. hab. Alojzego Świderka, dr. Wacława Pierożka, dr Ewę Maślankę, mgr. Justyniana Dobrodzieja, studenta Adriana Cymesa Dobrzańskiego, Trefnego Bolka. Dołącza do niej duch Ernesta Karasia i rudy kot Stefan. Bohaterowie mają co nieco na sumieniu, ale pilnie strzegą swych brudnych tajemnic i tego, co łączyło ich z Karasiem. Uczelnia to hermetyczne środowisko i kolega na kolegę nie doniesie policji. Każdy bohater jest skrupulatnie prześwietlony. Poznając przeszłość podejrzanych i związki z ofiarą, trudno wskazać winnego. Każdy mógł i każdy by chciał, przynajmniej w myślach, ukatrupić profesora. Kto to zrobił naprawdę? A może to był nieszczęśliwy wypadek? Nie wiadomo.

Aleksandra Rumin przedstawia UKSW jako gniazdo żmij. W lekko przejaskrawiony sposób kreśli portrety pracowników naukowych ciągle knujących intrygi, wiecznie rywalizujących ze sobą, piszących donosy. Ot, ludzka podłość podyktowana chęcią zrobienia kariery. Autorka dodaje łyżeczkę dziegciu, pokazując sytuację absolwentów kierunków humanistycznych. Brak pracy w wyuczonym zawodzie, imanie się pracy poniżej wykształcenia. Ambicje i marzenia studentów zderzają się z brutalną rzeczywistością. Sprzątaczka Jadwiga zauważa też niższy poziom kulturalny i intelektualny studentów, narzeka na ich ortografię w toaletach i nazywa hołotą.

W swej debiutanckiej powieści Aleksandra Rumin zastosowała ciekawą konstrukcję. Widać pewną powtarzalność wydarzeń z roku 2006 i 2018, jednak w ciągu dwunastu lat w życiu podejrzanych wiele się zmieniło, niekoniecznie na lepsze. Autorka z łatwością ponownie portretuje postacie, obdarza ich wadami i zaletami, przysparza chwały i kłopotów. Wprawdzie zastrzegła, że podobieństwo jest przypadkowe, lecz ja w te przypadki nie wierzę. Śmiałam się, gdy widziałam konkretne osoby czy sytuacje. Autorka posługując się ironią ostrą jak brzytwa, wytyka palcem partyjnych magików, głupoty w telewizji, triki przedwyborcze i mamienie stanowiskami, konserwatyzm do szpiku kości i brak tolerancji, ludzką głupotę, wszystkie bolączki i afery. Dobrze uchwyciła mentalność Polaków i polską zaściankowość. Piękna laurka, nie ma co!

Debiut Aleksandry Rumin to powieść obnażająca ludzką naturę, kocią również, w lekkim i zabawnym stylu, choć z trupem sztuk… i krwią. Szybkie tempo akcji biorące ostre zakręty nieprzewidywalne w skutkach, fantastyczni bohaterowie dosłownie i w przenośni z walizeczką brudnych sekretów, inteligentny humor okraszony złośliwościami, gra skojarzeń gwarantują emocje i świetną rozrywkę.

Zbrodnia i Karaś to niebanalna komedia kryminalna. Skojarzenie do znanej powieści Fiodora Dostojewskiego narzuca się samo. Jedna literka różnicy w tytule, ot tyle. Motywy takie same: zbrodnia, wina, wyrzuty sumienia… Kara się zapodziała? Znajdzie się. A może nie… Przekonajcie się sami i sięgnijcie po satyrę na środowisko uniwersyteckie.

Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim


Wydawnictwo: Initium
Autor: Aleksandra Rumin
Tytuł: Zbrodnia i Karaś
Data wydania: 2019
Ilość stron: 304
ISBN: 978-83-62577-88-0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *