MINGALABA – fotoreportaż z podróży Danuty Baranowskiej

fotoreportaż z podróży życie i pasje

Odsłony: 381

Najświętsza Świątynia Shwedagon – Główna złota stupa

Słowem mingalaba (dzień dobry) łącznie z gestem wai polegającym na złożeniu dłoni jak do modlitwy i lekkim skinieniu głową, witają się mieszkańcy Birmy. Gest ten stosowany jest prawie w całej Azji południowo-wschodniej i wyraża szacunek wobec ludzi oraz miejsc i przedmiotów kultu związanych z wizerunkiem Buddy lub Króla.

Kiedy kilkanaście lat temu nie całkiem legalnie spędziłam jeden dzień w Birmie, wiedziałam że zrobię wszystko, co w mojej mocy żeby wrócić do Birmy na dłużej. Ale mijały lata, a ja nie mogłam zrealizować swojego marzenia. Dyktatura wojskowa nie pozwalała na odwiedziny w tym kraju.Przez długie lata państwo było zamknięte na świat, z powodu polityki junty wojskowej rządzącej krajem oraz zbrodni dokonywanych na obywatelach Birmy zwłaszcza mieszkańcach należących do mniejszości narodowych.

Po przewrocie politycznym i po dopuszczeniu do władzy słynnej birmańskiej bojowniczki o wolność i demokrację Pani Aung San Suu Kyi, laureatki pokojowej nagrody Nobla, Birma w 2016 roku otworzyła się na świat.

Birma, nosząca obecnie nazwę Myanmar, odwiedzana jest jeszcze przez stosunkowo niewielu turystów.Jest krajem ludzi gościnnych i ogromnie przyjacielskich. Mieszkańcy skromni,jednocześnie dumni i niezłomni,mimo, że ponad pięćdziesiąt lat byli represjonowani przez juntę wojskową zachowali swoją narodową kulturę i tradycję. Mężczyźni do dzisiaj chodzą w tradycyjnych strojach zwanych longyi. Jest to dwumetrowy kawałek materiału zszyty z boku. Specjalnie zawiązany w pasie w węzeł, tworzy… męską spódnicę. Kobiety noszą htamain, czyli prostokąt kolorowej tkaniny zawiązany w supeł z boku po lewej stronie sięgający do połowy łydki.
Do tradycji birmańskiej należy również pasta thanaka. Jest to biało-żółta papka, którą kobiety i dzieci, rzadziej mężczyźni malują twarz. Mazidło otrzymuje się ścierając na proszek na kamiennej płytce, kawałek drewna thanaka. Do tego proszku dodaje się odrobinę wody, a po wymieszaniu i uzyskaniu jednolitej masy pokrywa się nią twarz. Pasta ma doskonałe właściwości chroniące przed słońcem, zapewnia odpowiednią wilgotność skóry i podobno delikatnie wybiela skórę.

wioska w dżungli

 

 

wioska przy drodze

 

wieś w Birmie

Mimo swojej trudnej historii, bezkompromisowych rządów, ucisku, dyktatury i całkowitego odizolowania od świata Birmańczycy pozostali niezwykle serdeczni i uśmiechnięci.
– Skąd u nich taka moc, optymizm i spokój ducha? – zastanawiałam się patrząc na codzienne życie i skrajną biedę Birmańczyków.
– To chyba buddyzm, który jest religią dominującą w Birmie – pomyślałam – A właściwie nie religią tylko nauką, drogą, oświeceniem jak mówią wyznawcy Buddy. Coraz więcej ludzi stara się poznać i zrozumieć myśli Buddy – deliberowałam – coraz więcej ludzi chce odnaleźć drogowskaz i drogę w swoim życiu, lub tylko wyciszyć się z dala od zgiełku i pędu życia – rozważałam, spacerując po dziedzińcu niewielkiej buddyjskiej świątyni.

Myanmar to jeden z najbiedniejszych krajów w Azji południowo-wschodniej. Znakomita większość ludzi, zwłaszcza na terenach wiejskich żyje za jednego dolara dziennie. Tylko w dużych miastach Rangun czy Mandalay dochód jest nieco wyższy, a ludzie żyją w trochę lepszych warunkach.

Jednakże wsie to z reguły skupiska lepianek na wysokich palach, których zadaniem jest ochrona domostw i niewielkiego ubogiego dobytku w czasie pory deszczowej przed zatopieniem, bez prądu i bieżącej wody. Mieszkańcy mieszkają wspólnie ze zwierzętami domowymi, przygotowując posiłki, gotując i piorąc bezpośrednio na ziemi lub na wyższych platformach chaty w porze deszczowej.

widok na Rangun z okna hotelu

 

Ulica w Rangun

Jednakże tak jak we wszystkich krajach gdzie dominują wyznawcy Buddyzmu państwo nie szczędzi pieniędzy na świątynie, pagody i miejsca kultu. Każda świątynia, każda stupa, każda pagoda jest ozdobiona złotem i często drogimi kamieniami.

Najświętsze miejsce w Birmie – świątynia Shwedagon w Rangun wybudowana około 2500 lat temu, odnawiana i ozdabiana przez kolejnych władców, dzisiaj „ocieka” złotem i drogimi kamieniami. Ogromna stupa pokryta wieloma warstwami złota, posiada wewnątrz święte relikwie w postaci ośmiu włosów Buddy. Zwieńczenie stupy czyli korona wysadzana jest ponad tysiącem diamentów oraz innych szlachetnych kamieni.Na samym szczycie znajduje się 76 karatowy diament a dookoła korony tysiąc szczerozłotych dzwonków delikatnie podzwania na wietrze.

Podstawę stupy otaczają pokryte złotem siedemdziesiąt dwie mniejsze kapliczki w towarzystwie posągów słoni, lwów, smoków, różnych mitycznych istot oraz duchów opiekuńczych.

Posąg Buddy w swiątyni

 

Najświętsza Świątynia Shwedagon – modlący się Birmańczcy

 

Mnisi w świątyni oczekujący na jedzenie

Miejsce jest niezwykle magiczne, zwłaszcza wieczorem, kiedy zapalane jest tysiące malutkich świeczek, kiedy zachodzące słońce oświetla złotą stupę i kiedy przybywa pielgrzymów, którzy w ciszy i skupieniu modlą się, medytują czy tylko spacerują podziwiając zjawiskową i oszałamiającą świątynię Shwedagon.

Birmańczycy chętnie oddają ostatnią porcję ryżu, czy kilka groszy dla Buddy, żeby uzyskać po śmierci stan wyzwolenia i oświecenia. Ozdabianie posągów Buddy cieniutkimi płatkami złota, zapalanie przed posągami kadzidełek, składanie podarunków w postaci, drobnych pieniędzy, żywności, kwiatów i owoców (a więc wszystkiego, co stanowi jakąś wartość dla wyznawców buddyzmu) to popularny akt gromadzenia zasług.
Ponadto świątynie zawsze stoją dla wyznawców otworem. Świątynia to schronienie, odskocznia, miejsce medytacji, spotkań, rozmów, ucieczka przed palącym słońcem, to miejsce gdzie można się wyciszyć, odpocząć, poczytać, zjeść, pograć ze znajomymi w gry planszowe czy podyskutować a przede wszystkim pomodlić się.

Birma to kraj mnichów. W klasztorach całego kraju zamieszkuje około pięćset tysięcy mnichów. W kulturze buddyjskiej każdy mężczyzna powinien przynajmniej dwa razy w życiu wstąpić do klasztoru. Może to być miesiąc, kilka tygodni, czy kilka dni, ale obowiązkiem każdego Buddysty jest pobyt w odosobnieniu. Mniszkami są także kobiety. W świątyniach i na ulicach Birmy a także innych państw Azji południowo-wschodniej spotyka się mnichów w barwnych szatach. Mężczyźni noszą odzież koloru szafranowego, bordowego lub kasztanowego zależnie od nurtu buddyzmu, dla mniszek zaś zarezerwowany jest kolor różowy. Wszyscy czy to mężczyźni, czy kobiety mają ogolone głowy.

Mniszki przed świątynią na wodzie.

 

Budowa drogi – ręcznie

 

Birmanka z dzieckiem przy produkcji pasty do malowania twarzy. Obok kawałki drewna thanaka.

 

Najświętsza Świątynia Shwedagon – Główna złota stupa.

Sami mnisi żyją bardzo ascetycznie, chodzą w prymitywnych, zwyczajnych sandałach, najczęściej jednak boso, posiadają tylko trzy zmiany szat na zmianę, parasol i miskę na jedzenie. W klasztorach nie mają żadnego swojego majątku,spożywają tylko dwa posiłki dziennie. Jeden o świcie a drugi przed godziną dwunastą w południe. Jedzenie to datki od mieszkańców, po które mnisi wybierają się rankiem do okolicznych wsi. Są oni niezwykle szanowani przez Birmańczyków, dla których klasztor jest równoznaczny z ostoją, oparciem, spokojem i niejednokrotnie ratunkiem.

Ten niezwykły kraj gdzie obecnie czas płynie wolniej, położony między pasmem gór i morzem był przed laty silnie rozwiniętym państwem, był kolebką międzynarodowego handlu, kultury i religii buddyjskiej. Dzisiaj trochę zapomniany, zubożały, dręczony konfliktami wewnętrznymi, sukcesywnie zdobywa uznanie. Pozostałości starych cywilizacji, gościnni i przyjacielscy mieszkańcy, olśniewające świątynie i pagody, mistycyzm buddyjski, niezwykła egzotyka, malownicze widoki i wspaniała przyroda stają się magnesem, który zaczyna powoli przyciągać turystów do Birmy. Mieszkańcy starają się wprowadzić wiele udogodnień takich jak drogi, hotele, infrastruktura ale wszystko to jest jeszcze w powijakach. W wielu miejscach brakuje prądu, nie działa internet, nie ma zasięgu sieci komórkowej, drogi pozostawiają wiele do życzenia. Mimo to warto odwiedzić ten magiczny i tajemniczy kraj, gdzie ludzie wierzą w duchy i demony i gdzie głównym bogactwem jest uśmiech, życzliwość i serdeczność mieszkańców.

tekst i fotografie: Danuta Baranowska
materiał chroniony prawami autorskimi

2 thoughts on “MINGALABA – fotoreportaż z podróży Danuty Baranowskiej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *