SZPIEG W KSIĘGARNI: “Zabójstwo na cztery ręce” Karolina Morawiecka – recenzja
Odsłony: 238
Najnowsza, trzecia już z kolei powieść kryminalna Karoliny Morawieckiej, dostarcza znakomitej rozrywki w dobrym stylu. Niewątpliwie unosi się nad twórczością tej autorki duch Agathy Christie, znajdziemy tu także wiele innych literackich odniesień m.in. do szekspirowskiego Otella, Makbeta, Henryka V, do Wesela Wyspiańskiego, a także do mitologii. Wisienką na torcie – weselnym, jakże by inaczej – są jednak ludowe przyśpiewki. Kulinarny podtekst jest jak zwykle obecny, a wręcz nieodzowny. Polecam z zachwytem!
O, święta Wiborado! Patronko miłośników książek i bibliotek, kucharek i gospodyń! Miej w opiece Karolinę Morawiecką – autorkę, która raczy nas smakowitymi “klasycznymi powieściami kryminalnymi o wdowie, zakonnicy i psie” oraz Karolinę Morawiecką – wdowę po aptekarzu, która na kartach tych powieści z właściwym sobie wdziękiem i uporem rozwiązuje kryminalne zagadki nie gorzej niż panna Marple, Herkules Poirot i Sherlock Holmes razem wzięci!
Nie zapominaj także o swej wiernej służebnicy siostrze Tomaszy, niezwykle oczytanej feministce, która okazuje się znakomitym detektywem w habicie. Łaskawie wstawiaj się również za krakusami, antykwariuszem Jackiem i jego żoną Karoliną (przynajmniej imiona Ci się nie pomylą), bo to dobrzy ludzie i w sąsiedzkiej codzienności i w sekretnym śledztwie pomocni, a w dodatku weganie. Ulituj się jeszcze nad czytelnikami, którzy na przemian ocierają łzy z oczu i ślinę z brody, czytając przezabawne sceny, dialogi i opisy przepysznych potraw, a tylko przy tym słychać tylko chichot i burczenie w brzuchu. Spraw, święta Wiborado, abyśmy jeszcze wieloma książkami Karoliny Morawieckiej mogli się cieszyć i długo z powieściowymi bohaterami w literackim świecie przebywać. Amen.
Najnowsza, trzecia już z kolei powieść kryminalna Karoliny Morawieckiej, dostarcza znakomitej rozrywki w dobrym stylu. Niewątpliwie unosi się nad twórczością tej autorki duch Agathy Christie, odnajdziemy zresztą tu wiele bezpośrednich i pośrednich odniesień do jej klasycznej prozy kryminalnej. Chociażby sam tytuł. Tak się złożyło, że niedawno wpadł mi w ręce tomik Śledztwo na cztery ręce Christie, ale to zbiór luźno powiązanych historyjek, w których kryminalne zagadki tropią Tommy i Tuppence Beresfordowie. Na upartego można by doszukiwać się odzwierciedlenia tych postaci w Karolinie i Jacku – też są małżeństwem, ich dialogi skrzą się humorem, ironią, inteligencją jak u Beresfordów, tak jak oni znajomość literatury kryminalnej wykorzystują w prowadzonym amatorsko śledztwie. Na tym jednak podobieństwa się kończą.
W książkach Karoliny Morawieckiej znajdziemy jeszcze wiele innych literackich odniesień, w “Zabójstwie na weselu” – m.in. do szekspirowskiego Otella, Makbeta, Henryka V, do Wesela Wyspiańskiego, a także do mitologii. Wisienką na torcie – weselnym, jakże by inaczej – są jednak ludowe przyśpiewki. W tle zaś rozbrzmiewa standardowy weselny repertuar muzyczny. Na szczęście śpiewać nie musimy, ale niezmiernie jestem ciekawa, jak te przyśpiewki zostaną zaprezentowane w audiobooku….
Mamy do czynienia z zachowaniem zasady jedności miejsca, czasu i akcji. Rzecz rozgrywa się podczas wesela w Dworku Pod Modrzewiem, akcja trwa jedną noc, a główny wątek to tropienie mordercy jednego z weselnych gości. Oczywiście śledztwo prowadzone jest po cichu, dyskretnie, aby nie zepsuć uroczystości i zabawy Młodej Parze. Zajmują się tym znane z poprzednich części bohaterki: wdowa po aptekarzu Karolina Morawiecka i siostra Tomasza -profesjonalne amatorki, excusez l`oxymoron.
Zadanie mają tym trudniejsze, bo nie mogą dopuścić do tego, by ktoś jeszcze oprócz nich odnalazł zwłoki, muszą zachować pozory udanej imprezy i dyskretnie indagować gości, szukając śladów, poszlak, motywów… Weselnicy okazują się barwną i dość przypadkową zbieraniną, zachowanie niektórych osób budzi poważne podejrzenia… O ile tytułowe zabójstwo dokonano na cztery ręce, to śledztwo prowadzone było na rąk osiem, bowiem z pomocą wspominanych już Karoliny i Jacka, którzy okazali się godni zaufania, pomysłowi i spostrzegawczy. I tak jak u Durrella był “Kwartet Aleksandryjski” a u Nory Roberts “Kwartet weselny”, tak tu mamy ” kryminalny kwartet wielmożański”. Tym, którzy jeszcze nie mieli okazji zajrzeć do Śledztwa od kuchni i kolejnych tomów, podpowiem, że wykreowani z niemal ułańską fantazją bohaterowie mieszkają w podkrakowskiej Wielmoży, gdzie rezyduje autorka we własnej osobie.
Kulinarny podtekst jak zwykle jest obecny, wręcz nieodzowny. Mamy tu weselne menu z wersją dla wegan, z wykwintną zupą vichyssoise zamiast rosołu (tu prywatnie wtrącę, że to danie idealnie trafia w mój gust, a na moim weselu też nie było tradycyjnego rosołu), główna bohaterka co i rusz nakłada sobie na talerzyk rozmaite śledziki, serniki i inne smakowitości z zimnego bufetu, w epilogu powieści zaś uczta u aptekarzowej, która również działa mocno na kubki smakowe i ślinianki.
Od czytania powieści kryminalnych Karoliny Morawickiej łatwo nabrać apetytu i na klasykę gatunku i na jedzenie. Można więc połączyć jedno z drugim i zorganizować sobie ucztę dla ciała i dla ducha. Trzeba jednak pamiętać, że nie każdemu smakuje to samo. Powtórzę to, co napisałam recenzując debiutanckie Śledztwo od kuchni: “patetyczny styl, barwny, kwiecisty język i wręcz barokowe określenia są zamierzone, sposób narracji i zwroty do czytelnika, a także rozbudowane tytuły rozdziałów jednych rozbawią, drugich zirytują. ” Z tym, że w tym tomie te zwroty do czytelnika umieszczono w przypisach, ta “kwiecistość” jest jakby ujarzmiona, a wyraźniej zaakcentowano literackie odniesienia.
Zabójstwo na cztery ręce, czyli klasyczna powieść kryminalna o wdowie, zakonnicy i psie to znakomita rozrywka, nawiązująca do najlepszych wzorów, napisana lekko, z humorem, ironią i fantazją, z barwnymi kreacjami postaci i świetnie odmalowanymi scenami obyczajowymi, naszpikowana literackimi i kulturowymi odniesieniami. Widać, że autorka świetnie się czuje w gatunku, który postanowiła uprawiać, doskonale potrafi i nie boi się żonglować słowem i konwencją.
W tej powieści dostrzegam jednak mały minus… Za mało psa! Zważywszy na okoliczności weselne, w jakich rozgrywa się akcja, da się to jednak wybaczyć 😉 Polecam tę książkę z zachwytem!
A teraz, jak śpiewał pan Henio, idziemy na jednego…. 😉
polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi
Wydawnictwo LIRA
Autor: Karolina Morawiecka
Tytuł:Zabójstwo na cztery ręce, czyli klasyczna powieść kryminalna o wdowie, zakonnicy i psie
Liczba stron: 288
Data wydania: 18 września 2019
ISBN: 978-83-66229-61-7
Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.
Zachwycająca recenzja! Gdyby nie to, że daaaaawno przeczytana, czym prędzej bym popędziła do księgarni lub biblioteki 😀