SZPIEG W KSIĘGARNI: “MÓJ NOWOJORSKI MARATON” Sebastien Samson – recenzja komiksu

komiks recenzje życie i pasje

Odsłony: 164

Czy są wśród Was amatorzy biegania, uczestnicy biegów organizowanych z różnych okazji, a może nawet  maratończycy? Najnowsza komiksowa propozycja wydawnictwa Marginesy skierowana jest jednak nie tylko do biegaczy. Każdy bowiem  może coś wynieść z ciekawej, zabawnej i bardzo życiowej opowieści narysowanej przez francuskiego grafika. Zapraszam do wspólnego czytania i oglądania, pobiegamy może innym razem.

Nowojorski maraton jakiego jeszcze nie widzieliście! Francuski rysownik, który bez żadnego doświadczenia pobiegł w maratonie uczynił ze swoje niezwykłej podróży materiał na powieść graficzną. Oczami Samsona obserwujemy jeden z najsłynniejszych biegów świata i dowiadujemy się, jakiego hartu ducha wymaga jego ukończenie”.
New York Times

Jedni biegają, bo lubią, drudzy biegają, bo ich ludzkość… denerwuje, inni nie lubią, ale biegają, jeszcze inni nie lubią i nie biegają. Ja należę do tej ostatniej grupy, biegając li i jedynie z konieczności, w pogoni za zmykającym dziecięciem na przykład. Niewykluczone jednak, że kiedyś znajdę przyjemność w bieganiu, ale na pewno nie będą to długie dystanse, ani wyścigi. Bardzo szanuję i doceniam tych, którzy biegają systematycznie i wytrwale, niestrudzenie podejmując coraz to nowsze wyzwania, nie bacząc na pogodę, pokonując kolejne metry, kilometry, a nawet uczestniczą w maratonach i ich rozmaitych wariantach.

Z ciekawością i  też trochę z nadzieją na inspirację do biegania sięgnęłam po Mój nowojorski maraton. Towarzyszyło mi również pewnego rodzaju zaskoczenie jak różnorodna  bywa tematyka poruszana w powieściach graficznych, jak szeroki bywa przekrój bohaterów komiksów, od znanych postaci świata sztuki czy nauki ( np. Artemizja, Audoubon) po “zwykłych zjadaczy chleba”, którzy dzielą się swoimi osobistymi historiami i doświadczeniami (jak bohater “Fal”, czy właśnie “maratonu”).

Publikacja okazała się zaskakująca, bowiem w komiksowej formie opowiada nie tylko o bieganiu i udziale w maratonie. To opowieść o pokonywaniu własnych granic i słabości, o poznawaniu siebie samego, często w ekstremalnych sytuacjach, o szukaniu i odnalezieniu swojego miejsca w życiu, o roli kontaktu z naturą i spełnianiu człowieczeństwa w ruchu.
“Bieganie jest jak rysowanie. Fizyczne doświadczanie przestrzeni” ( s. 186)
To także lekcja życiowej pokory, celebrowania życia i piękny portret  Nowego  Jorku,  stanowiącego obiekt fascynacji autora.

Rysownik Sebastien, zupełny amator, jeśli chodzi o bieganie, w trakcie towarzyskiego spotkania zadeklarował, że wraz żoną i przyjaciółmi (zaprawionymi w biegach) weźmie udział w maratonie w Nowym Jorku. Początkowo nikt nie brali tego na poważnie, myśleli, że chce im towarzyszyć jako kibic i turysta. On jednak podszedł do tego wyzwania ambitnie i całkiem na serio. Rozpoczął przygotowania, systematyczne treningi, które kosztowały go wiele trudu, potu i łez. Pokonał długą drogę i nie chodzi tu tylko o ilość przebiegniętych stopniowo kilometrów, a o udowodnienie sobie i innym, na co go stać, o walkę z własnymi słabościami i emocjami, o przekraczanie granic, o poznawanie siebie i ludzkiej natury. Oczywiście pobiegł w tym maratonie, ale wcześniej wpadł jeszcze na pomysł, aby “wycisnąć z tego jakiś komiks”, czyli opowiedzieć  o biegu w formie rysunków. I to stanowiło dodatkową motywację, aby dobiec do mety.

Mój nowojorski maraton ma charakter autobiograficzny i autotematyczny.  Składają się  na niego  zwykłe, proste czarno-białe proste rysunki, niby niczym się nie wyróżniające, ale jednak  w pewien sposób charakterystyczne. Warto zwrócić uwagę np. na nosy postaci. Zdecydowanie Sebastien Samson może nie jest wybitnym biegaczem, ale świetnym rysownikiem na pewno.
Komiks aż kipi emocjami i jest naprawdę zabawny, zarówno w warstwie graficznej, jak i tekstowej. Humor  znacznie ubarwia całą historię, to też dowód na to, że autor ma dystans do siebie i tego, co robi. “Smaczkiem” są także fragmenty przedstawiające z przymrużeniem oka to, co dzieje się wewnątrz organizmu bohatera, kojarzące się z serialem animowanym “Było sobie życie”. Bardzo to fajne, tak po prostu mówiąc. Niestety, w   tej beczce miodu znajdzie się łyżka, a właściwe łyżeczka dziegciu. Znalazłam błąd językowy. Na upartego to regionalizm małopolski, ale w polszczyźnie literackiej nie powinno się go używać. Jestem jednak skłonna w drodze wyjątku wybaczyć to przeoczenie redakcji i korekty, bo Mój nowojorski maraton jako całość sprawia niesamowite wrażenie i dostarcza dużo czytelniczej frajdy.

Polecam tę graficzną opowieść wszystkim biegaczom i niebiegaczom, to bowiem nie jest poradnik motywacyjny (choć tak rolę też może spełnić), ale ciekawa, zabawna opowieść, z której każdy może wynieść coś dla siebie, niekoniecznie tylko  w kwestii biegania.

Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi

Wydawnictwo Marginesy
Autor: Sebastien Samson
Tytuł: Mój nowojorski maraton
Tytuł oryginału: Le marathon de New York à la petite semelle
Tłumaczenie: Paweł Łapiński

Liczba stron: 192
Data wydania: 2019
ISBN-13: 9788366335240

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *