POZNAJ SWÓJ KRAJ: “NA SZLAKU ORLICH GNIAZD” – fotoreportaż Danuty Baranowskiej

Odsłony: 244

 

O zamkach na szlaku Orlich Gniazd można długo opowiadać. To fragment naszej historii zapisanej w kamieniach i ruinach pozostałych z czasów dawnej świetności. Szlak Jury Krakowsko-Częstochowskiej to moje ulubione ścieżki, na które zawsze ruszam z ogromną przyjemnością.

Pewnego słonecznego, letniego dnia zawędrowałam do Smolenia, gdzie w na wapiennym, niewielkim wzniesieniu, w otoczeniu drzew i gęstwiny krzewów ujrzałam ruiny trzynastowiecznego zamku.

Baszta w Smoleniu

Przed wiekami w tym malowniczym miejscu znajdowała się siedziba rodowa Toporczyków i Leliwitów z rodu Pileckich. Dzisiaj to tylko nieźle zachowane fragmenty murów, wieża z osiemnastego wieku, studnia, o której do dziś krąży legenda i gotycka brama wjazdowa.

Ścieżka była dość zarośnięta. Wypatrywałam ruin, ale w gąszczu zieleni trudno było coś dostrzec. Wilgotno, trochę ponuro, zapach gnijących roślin, wystające kamienie, jakieś owady pełzające i latające… Brrr!

Nagle wśród gęstwiny dojrzałam bramę, a właściwie fragmenty bramy wjazdowej. Dalej znajdowały się pozostałości z rozległego dziedzińca. Nie było tu żywej duszy, tylko ptaki pokrzykiwały wśród drzew. Dziwnie się czułam wśród tych starych ruin, które kiedyś tak dużo widziały. Wyjrzałam przez otwór w murze: wokół rozciągała się zieleń, niczym starodawna puszcza.

Na chwilę przysiadłam na głazie w pobliżu skalnej studni i sięgnęłam po broszurkę którą dostałam w punkcie informacyjnym.

– Studnia ta podobno przed laty miała głębokość około dwustu metrów i została wykuta przez wziętych do niewoli Tatarów. Legenda mówi, że więźniowie podczas prac natrafili na boczny wydrążony przez wodę korytarz. W korytarzu znajdowały się ogromne skarby. Odkrycie trzymano w wielkiej tajemnicy, a jeżeli ktoś jej nie dochował, wrzucano go do studni skąd nie było wyjścia. Podobno do dziś na dnie studni spoczywają ludzkie szkielety – czytałam.

Dreszcze przeszły mi po plecach. A przecież było upalnie. Gdzieś ponad drzewami świeciło słońce. Tutaj zrobiło się chłodno i ponuro. Byłam w ruinach sama i zdawało mi się, że gdzieś spod ziemi słyszę jęki. Ileż może zdziałać wyobraźnia. Szybko opuściłam to niezwykłe i tajemnicze miejsce.

Na parkingu świeciło jasno słońce, rozbrzmiewał ludzki gwar i śmiech i nic nie pozostało z mistyki zamku w Smoleniu.

Po kilkunastu kilometrach dotarłam w pobliże bliźniaczych zamków Bobolice i Mirów, które tworzą piękny zespół krajobrazowy na dwukilometrowym grzbiecie skalnym. Oba są imponujące. Bobolicki zamek obecnie zrekonstruowany odzyskał dawną świetność. Znajduje się on w prywatnych rękach rodziny Laseckich i jest udostępniony turystom.

Zamek w Bobolicach

Zamek Mirów to malownicze ruiny górujące nad rozległą łąką:

Zamki te zbudowane w czternastym wieku przez Kazimierza Wielkiego, były znaczącymi warowniami na szlaku Orlich Gniazd.

Obie warownie są niezwykle urzekające, ale pozbawione tej mistyczności jaką odczuwałam w Smoleniu. Może dlatego, że tutaj do każdego zakątka docierało słońce, a może dlatego, że nie było tej rozpasanej, dzikiej roślinności jak na smoleńskim wzgórzu, a może to obecność ludzi sprawiała, że oba zamki były piękne ale takie zwyczajne i konwencjonalne. Nawet legenda, którą usłyszałam od przewodnika w Bobolicach o bliźniaczych zamkach nie potrafiła wzbudzić we mnie tamtego niezwykłego nastroju.

– Przed wielu laty zamki w Bobolicach i Mirowie były własnością dwóch braci, podobnych do siebie jak dwie krople wody. Bracia żyli w zgodzie i przyjaźni. Wspólnie polowali i wyjeżdżali na wyprawy wojenne. Zdobycze i skarby z tych wypraw gromadzili w podziemnym tunelu, łączącym oba zamki. Kosztowności strzegła czarownica o czerwonych oczach, którymi porażała każdego, kto ośmieliłby się po nie sięgnąć. Pewnego razu jeden z braci przywiózł z wyprawy wojennej urodziwą brankę, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia drugi z braci. Panowie podzielili łupy, ale dziewczyny podzielić nie mogli. Rzucili więc o nią losy. Wygrał bobolicki dziedzic. Ale los jest przewrotny. Dziewczyna zakochała się w drugim z braci.

Zazdrosny małżonek wtrącił niewierną żonę do lochu i nakazał czarownicy żeby ją pilnowała. Zakochani jednak nie przestali się spotykać. Nocą gdy czarownica odlatywała na Łysą Górę, mirowski pan przychodził podziemnym korytarzem łączącym oba zamki. Pewnej nocy mąż usłyszał kroki w piwnicach. Zszedł do lochów z obnażonym mieczem i ujrzał kochanków w objęciach. Opanowany ogromną zazdrością, jednym ciosem miecza zadał bratu śmierć, a niewierną żonę kazał zamurować w lochu. Legenda mówi, że dziewczyna do dziś dnia przebywa w podziemiach, gdzie nadal strzeże jej czarownica. Kiedy wiedźma wylatuje na sabat, na kamiennym balkonie bobolickiej wieży pojawia się biała dama, spoglądająca na pobliski zamek w Mirowie.

Skałki Mirowskie

Podziemne połączenie między zamkami dzisiaj już nie istnieje, ale z jednego do drugiego zamku, przez przepiękne Skałki Mirowskie prowadzi urokliwa ścieżka, będącą częścią głównego Szlaku Orlich Gniazd. Właśnie na tej trasie znajduje się Jaskinia Stajnia, gdzie w 2008 roku dokonano sensacyjnego archeologicznego odkrycia. Zespół archeologów z Uniwersytetu Wrocławskiego odkrył w jaskini szczątki neandertalczyka Bobolusa Jurajskiego oraz bogate ślady osadnictwa neandertalskiego.

Zamek w Mirowie jest obecnie restaurowany i za jakiś czas będzie udostępniony zwiedzającym. Malownicze ruiny wprawdzie znikną z krajobrazu ale na Szlaku Orlich Gniazd przybędzie kolejny odnowiony zamek.

tekst i fotografie: Danuta Baranowska
materiał chroniony prawami autorskimi

Danuta Baranowska – stuprocentowy zodiakalny baran, niespokojny duch, aktywnie i entuzjastycznie nastawiona do życia. Jak przystało na znak żywiołu ognia, uwielbia kolor czerwony. Kocha książki w każdej ilości, przyrodę, góry, kawę z kardamonem i koty. Jest właścicielką, a właściwie niewolnicą kota ragdolla o imieniu Misiek. Jej pasją są podróże, zwiedzanie niezwykłych miejsc, poznawanie ciekawych ludzi oraz fotografia.

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

1 thought on “POZNAJ SWÓJ KRAJ: “NA SZLAKU ORLICH GNIAZD” – fotoreportaż Danuty Baranowskiej

  1. Pięknie to opisałas ,gdy czytam twoje opowiadanie to.żal mi że juz jestem za stara i.za słaba by ruszyc na taki szlak. Pozdrawi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *