Odsłony: 138
Czy to upał, czy to słota nie ma nic lepszego do “czytania uszami” niż komedia kryminalna w znakomitej aktorskiej interpretacji! Po raz kolejny przekonałam się, że najzabawniejsze komedie z wątkiem morderstwa nie wychodzą spod piór królowych, książąt i innych szeroko promowanych autorów. Moim kolejnym odkryciem jest twórczość Katarzyny Gurnard, idealnie wpisująca się w gatunek “cosy crime”. Śledząc perypetie Wioletki nie sposób się nudzić, będzie bowiem i śmiesznie i groźnie, a przy tym – cała prawda o życiu w blokowiskach. Polecam bardzo!
Ten audiobook wybrałam trochę w ciemno, ale intuicja mnie nie zawiodła. Słuchałam go w upalne dni, gdy zdecydowanie potrzebowałam czegoś bardzo lekkiego i typowo rozrywkowego, nie zmuszającego szarych komórek do wytężonej pracy. Bawiłam się przednio, z żalem naciskając co jakiś czas pauzę w odtwarzaczu (obowiązki domowe wzywały!). Co ciekawe, do słuchania przyłączyła się także moja ośmioletnia córka, przyciągnięta głosem lektorki, Ilony Chojnowskiej, która nie tylko świetnie czyta, ale umie znakomicie wcielać się w role. Choć finał opowieści okazał się dość przerażający, to jednak w wersji audio nie był bardziej straszny niż niektóre znane dzieciom baśnie. Tu uprzedzam pytania, czy to przypadkiem nie jest nieodpowiednie dla najmłodszych słuchaczy. Spokojnie, może nie dla maluchów, ale już dla dzieci w wieku szkolnym – owszem. Najwyżej nie zrozumieją wszystkiego, ale będą się dobrze bawić i może złapią bakcyla? Bakcyla literackiego, oczywiście.
Zaczyna się dość niewinnie… Rzecz dzieje się w Łodzi. Trzydziestodwuletnia Wioletta Koperek, która żadnej pracy się nie boi, a obecnie stoi przy taśmie w fabryce słodyczy, wpada na trop “przekrętu” w firmie. Czyżby jej koledzy wykradali części maszyn? Skrupulatne notatki i amatorskie śledztwo wiodą Wiolę na manowce… a zamiast policyjnej akcji jest… pożegnalna, mocno zakrapiana impreza. Okazuje się jednak, że miłe złego początki… Niespodziewanie panna Koperek staje się świadkiem zbrodni, choć właściwie nie jest pewna co widziała i czy to naprawdę się wydarzyło? A może jej się tylko przywidziało i jeśli zadzwoni na policję, to się znów ośmieszy?
Co się stało w bloku naprzeciwko? Gdzie jest młoda, zdolna krawcowa zwana Pszczółką? Nasza sympatyczna “detektyw – wolontariusz” postanawia wziąć sprawy w swoje ręce…
Absolutnie nie zdradzę, co się działo. A działo się naprawdę sporo. Było wesoło, komicznie, ale nie obyło się bez “gęsiej skórki”.
Finał okazał się zaskakujący, a moje podejrzenia, co do tytułowej zbrodni spaliły na panewce. Brawa dla autorki nie tylko za intrygę i poczucie humoru.
Dodatkowo oprócz pokazanego na wesoło wątku kryminalnego, otrzymujemy znakomitą warstwę obyczajową dotyczącą mieszkańców bloków, sąsiedzkich relacji, wspólnot mieszkaniowych, wzajemnych animozji, zazdrości, wścibstwa, skarg itp. Wiadomo, że to pokazano w powieści trochę tak w krzywym zwierciadle, ale przebija spod niego czysta prawda. Kto mieszka, czy kiedykolwiek mieszkał w bloku, akademiku, na osiedlu, wie, o czym mowa.
Główna bohaterka początkowo nieco irytuje swoją naiwnością, czy wręcz infantylnością (te szczegółowe zapiski z prowadzonego śledztwa!), ale to w sumie dobra, serdeczna, uczciwa, pracowita dziewczyna, przebojowa, bystra, odważna, taka, która najpierw zrobi, a później pomyśli. Warto zaznaczyć, że daleko jej do ideału, ale właśnie dlatego wydaje się taka normalna, zwyczajna, swojska. Nie sposób jej nie kibicować, choć jej poczynania bywają szalone. Ta postać celowo została tak wykreowana, aby bawić czytelników. Nie brakuje też innych wyrazistych postaci, które dzięki znakomitej lektorce z aktorskim wykształceniem wprost “ożywają” w wyobraźni słuchacza.
Wioletka na tropie zbrodni to lekka jak piórko, ale z mocnym akcentem, komedia kryminalna, która idealnie wpisuje się w założenia gatunku “cosy crime”/”cosy mistery”. To taki “kryminał na wesoło”, opowieść humorystyczna, pozbawiona okrutnych, brutalnych scen, w której akcja rozgrywa się w małej miejscowości, czy też małej społeczności, a w roli detektywa występuje amator.
Wciągająca fabuła, świetne dialogi, wyraziste postaci, dużo humoru i obrazków z “życia wziętych”, a do tego świetna lektorka-aktorka, sprawiają, że audiobook Wioletka na tropie zbrodni jest szczególnie warty polecenia. I jako rozrywka, i jako klasyczny przykład gatunku cosy crime. Na wakacyjny wyjazd, w sumie w każdą pogodę będzie jak znalazł! A do twórczości Katarzyny Gunnard, łodzianki kolekcjonującej łyżeczki i kochającej rozwiązywać zagadki, jeszcze wrócę, bo chcę się przekonać, czy naprawdę zestawienie jej z Agatą Christie nie jest przesadą?
polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi
Wydawca: Storybox.pl, Lira
Tytuł: Wioletka na tropie zbrodni
Autor: Katarzyna Gurnard
Ilona Chojnowska
Czas trwania: 7 godzin 25 minut
ISBN : 978-83-8146-663-9
1 thought on “POCZYTAJ MI NA UCHO: “Wioletka na tropie zbrodni” Katarzyna Gurnard – recenzja audiobooka”