POCZYTAJ MI NA UCHO: “Jedyne wyjście” S. I. Witkiewicz – recenzja audiobooka
Odsłony: 186
Jedyne wyjście to ostania powieść Stanisława Ignacego Witkiewicza i nie została ona wydana za jego życia, a nawet nie kilka czy kilkanaście lat po jego śmierci. Aby mogła się ukazać potrzeba było aż 35 lat. Według bibliografów pisana była w latach 1932-1933. Świadczą o tym liczne daty umieszczone w rękopisie, przy których Witkacy – dodatkowo – nanosił nazwy narkotyków, jakie zażył pisząc daną część. Z notatek wynika także jednoznacznie, iż powieść miała mieć kontynuację. Po ostatnich słowach Witkacy napisał: „Koniec tomu I-szego pt. Przyjaciele. D. c. n. II tom – Dygnitarze.”
Najprawdopodobniejszą przyczyną zaniechania przez Witkacego pisania drugiego tomu była niemożność wydania już napisanego pierwszego. Zniechęcony tym faktem nie podjął się nawet przepisania Jedynego wyjścia na czysto. Pozostawił je w formie niedopracowanego, zwierającego masę dopisków, wstawek, strzałek, poprawek, skrótów i nawiasów brulionu. Potrzeba było wiele czasu by we właściwy sposób odczytać niewyraźne słowa, połączyć sensownie liczne wstawki, a także prawidłowo prześledzić kolejność wywodów autora. Dopiero po wprowadzeniu koniecznych poprawek powieść ujrzała światło dzienne. Wyłoniła się forma typowa dla Witkacego – wielowątkowa, pełna dygresji i długich, miejscami dość zawiłych, filozoficznych wywodów, przez które nie każdemu uda się przebrnąć.
Akcja powieści rozgrywa się w ciągu zaledwie dwóch dni. Nie należy spodziewać się trzymających w napięciu wydarzeń. Ba, nawet nie należy spodziewać się wydarzeń, które następują po sobie logicznie i wynikają jedne z drugich. Nie doszukamy się tu także jednego głównego bohatera, bowiem jest ich tu trzech. Pierwszy to Izydor Smogorzewicz-Wędziejewski – „były oficer antybolszewickiej krucjaty”, pracownik P.Z.P. i „znany w szerokich kołach inteligencji i pseudointeligencji filozof – dyletant”, na dodatek świeży, bo zaledwie dwudniowy, mąż. Drugi, czy raczej druga, to jego żona – Rustalka Ideyko, kobieta „o lnianych włosach, ukośnych zielonych oczach i dużych, koloru poziomki ustach”. Trzeci to Marceli Kizior-Buciewicz – jedyny i najbliższy przyjaciel Izydora, były kochanek Rustalki, której nie przestał kochać, do tego „prawdziwy malarz, (…) nie knociarz”, kokainista (jak na prawdziwego artystę przystało), „mający pretensje do tytułu szlacheckiego”, nazywany także Marcelem Groźnym lub Jego Bydlęcością.
W usta oraz głowy tych oraz pozostałych – drugoplanowych – postaci wkłada Witkacy swoje własne myśli, poglądy, odczucia i teorie. Na tapetę bierze, oczywiście, filozofię, której – nie uprawiał – ale nią żył i funkcjonował według jej zasad i wytycznych. Bohaterowie wykładają podstawy systemu filozoficznego Witkacego: dwoistość pojęć, zgłębianie Istnienia, Tajemnice Bytu, metafizyka, walka intuicji z intelektem. Na potrzeby swoich filozoficznych wywodów tworzy skróty dla poszczególnych pojęć (np. IPN – Istnienia Poszczególne, AT – tworzenie, AK – świadomość i rozciągłość, XN – przestrzenna jakość). Zdarza się, że Witkacy, momentami, przestaje posługiwać się wypowiedziami stworzonych przez siebie postaci i nie ukrywając się za nimi pisze wprost od siebie,.
W części poświęconej filozofii odnajdziemy także liczne nawiązania do teorii i poglądów filozofów tj. Leibnitz, Cornelius, Russel, Leszczyński oraz do swoich własnych utworów. Często odsyła do Narkotyków i publikacji Kretschmera mówiącej o teorii konstytucjonalnej dotyczącej typów osobowości. Uważał, że Kretschmera powinni czytać wszyscy, bowiem jego dzieło stanowi „źródło ogólnej wiedzy o sobie i innych absolutnie wszystkich typów”. Z kolei mocno wyśmiewa i wykpiwa Chwistka. Nie brakuje tu także polemik z literackimi rywalami oraz pseudointelektualistami zajmującymi się krytyką, tak artystyczną, jak i literacką.
W dalszej części rozprawia się ze sztuką, która według niego, nie istnieje bez filozofii. Przemyca pewne założenia Czystej Formy. Podkreśla wzniosłość i znaczenie procesu artystycznego. Swoje rozważania kieruje również w stronę malarstwa i muzyki oraz współczesnej literatury, a z których to rozważań jasno wynika, że czeka je niechybny zmierzch a wręcz upadek.
Ponadto, Witkacy w Jedynym wyjściu nie unika kontrowersyjnych sytuacji obyczajowych. Niektóre z nich ubiera w sformułowania lekko szokujące, które znacznie odbiegają od salonowej elegancji. Tyczy się to, przede wszystkim, fragmentów o instytucji małżeństwa, o małżeńskim pożyciu, seksualnych powikłaniach a także o religii oraz tych, które zawierają wywody nacechowane homofobicznie.
Jedyne wyjście nie jest do końca powieścią, bowiem fabuła jest pretekstem do rozprawienia się ze współczesną filozofią, literaturą i sztuką a także do ataku na ówczesne wynaturzenia w stosunkach społecznych, towarzyskich, a nawet politycznych. Na tle losów bohaterów przedstawia Witkacy zawiłości egzystencji, relacji międzyludzkich, a nawet samego Istnienia i Bytu oraz niemożność i beznadziejność wszelkich prób pojęciowego ujęcia nieładu wszechświata.
Powieść w interpretacji Michała Breitenwalda przenosi słuchacza w nieco zagmatwany, dla niektórych niezrozumiały, świat filozofii i poglądów Witkacego.
polecam, Sylwia Bornos
materiał chroniony prawami autorskimi
Wydawca: StoryBox.pl
Tytuł: Jedyne wyjście
Autor: Stanisław Ignacy Witkiewicz
Czyta: Michał Breitenwald
Czas trwania: 10 godz. 44 min.
ISBN: 978-83-8146-509-0
Sylwia Bornos – absolwentka filologii polskiej na UMCS, bibliotekarka, organizatorka comiesięcznych “Rozmów o książce”, jurorka w konkursach recytatorskich dla dzieci i młodzieży. Kocha zwięrzęta (ma psa i dwa koty), uwielbia czytać, zarówno prozę, jak i poezję, sama pisze wiersze…do szuflady.