WANDA RUTKIEWICZ. JESZCZE TYLKO JEDEN SZCZYT, E. Sieradzińska – recenzja

Odsłony: 184

Nigdy nie interesowałam się jakoś szczególnie himalaizmem, alpinizmem, jednak nazwisko Wandy Rutkiewicz nie było mi obce. Właśnie – samo nazwisko, hasło w encyklopedii, ale tak naprawdę nie wiedziałam o niej i jej dokonaniach właściwie nic. Z pewną taką nieśmiałością, a także z ciekawością i w sumie bez sprecyzowanych oczekiwań sięgnęłam po książkę Elżbiety Sieradzińskiej poświęconą legendarnej zdobywczyni szczytu K2, Wandzie Rutkiewicz. To była pasjonująca i wyczerpująca lektura, która tak jak i jej bohaterka, wymyka się schematom i nie podlega ocenom.

Na wstępie chciałabym podkreślić ogrom pracy, jaki włożyła autorka w napisanie tej obszernej publikacji, zgromadziła bowiem bogatą dokumentację, sięgnęła do różnych źródeł, w tym  do niepublikowanych dotąd wspomnień matki himalaistki, Marii Błaszkiewicz. Do materiału zebranego z mrówczą skrupulatnością i dociekliwością Elżbieta Sieradzińska dołożyła własną pasję i ogromne zaangażowanie.  Trzeba zauważyć, że sama jest osobą o wielu zainteresowaniach, zawodowo pracuje jako dyrektorka biblioteki, z zamiłowania jest tłumaczką języka francuskiego, kompozytorką i wokalistką, autorką przewodnika po Wyspach Zielonego Przylądka i biografii Cesarii Evory.  Podróże, góry, muzyka – to główne punkty na mapie pasji Sieradzińskiej.
Po niej nie można spodziewać się “suchej” encyklopedycznej relacji, zresztą przekonałam się o tym czytając Cesarię Evorę. Spod jej pióra, czy raczej klawiatury, wypłynęła piękna, smutna, fascynująca,  pełna emocji, ale także pełna znaków zapytania opowieść o najsłynniejszej polskiej himalaistce, która całe życie, aż po jego kres,  poświęciła swojej pasji, czy też wręcz obsesji.

Jaka była Wanda Rutkiewicz? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, różnie ją postrzegano. Jedni ją podziwiali, drudzy krytykowali. Na pewno  bardzo zdeterminowana, ambitna, uparta, silna, odważna, inteligentna. Ładna, zadbana, kobieca (potrafiła wykorzystać swoje atuty), nawet  na szczycie pamiętała o perfumach itp. Miała trudny charakter, ponoć zbyt zasadnicza, konfliktowa. Naznaczona trudnym dzieciństwem, osobistymi dramatami. Samotna, niepokorna, nieszczęśliwa. Nie pasowała do “normalnego” życia typu mąż, dzieci, “telewizor, meble, mały fiat”, nie dla niej mała stabilizacja. Góry stanowiły dlań ucieczkę, wyzwanie, cel, pasję, całe życie, tam z(a)ginęła.. Taki los przypadł jej w udziale, takich dokonała wyborów… Nie nam oceniać.
Sieradzińska zresztą też tego nie robi, nie feruje wyroków, nie wysuwa hipotez, ale zadaje pytania, snuje przypuszczenia, zostawia niedopowiedzenia, przede wszystkim jednak próbuje zbudować jak najpełniejszy obraz Rutkiewicz, nie idealizując jej.

Autorka nie tylko nakreśliła wielobarwny portret Wandy Rutkiewicz, ale zawarła  w książce mnóstwo informacji na temat wspinaczki wysokogórskiej w ogóle, opowiedziała o historii polskiego alpinizmu, i kobiecego himalaizmu, o  słynnych wyprawach, rywalizacji, sukcesach i porażkach,  podając dużo nazwisk i wydarzeń nieznanych przeciętnemu czytelnikowi, który niespecjalnie fascynuje się himalaizmem (np. przyznaję się, że nigdy wcześniej nie słyszałam np. o Krystynie Palmowskiej, pierwszej kobiecie na szczycie Broad Peak, uczestniczki pierwszego kobiecego przejście zimowe północnej ściany Matterhornu), przybliżyła kwestie problemów organizacyjnych wypraw,  traktowania kobiet, umniejszanie ich osiągnięć itp. Przedstawiła wiele szczegółów, nie pomijając trudnych i przykrych scen dotyczących śmierci uczestników wypraw. Zagłębiła się w kwestie nieznane przeciętnemu człowiekowi, który niespecjalnie śledzi historię himalaizmu, czy wręcz w ogóle nie ma o nim zielonego pojęcia.

Z całym tym “dobrodziejstwem inwentarza” lektura biograficznej opowieści o Wandzie Rutkiewicz stała się trudniejsza, ale zarazem bogatsza i ciekawsza, absolutnie nie nużąca: nawet laik – taki jak ja- czyta z dużym zainteresowaniem, nie prześlizgując się nad kolejnymi stronami, a ma ich do pokonania ponad pięćset. Dużo wiedzy, dużo emocji, dużo czytelniczej frajdy.

Trudno mi określić gatunek książki, to coś w rodzaju reportażu biograficznego, w którym głos oddano wielu osobom, treść oparto  na wielu źródłach, ożywiono minione wydarzenia i postaci, które przeszły do historii.  Całość wzbogacają zdjęcia, zamieszono także nieodzowną, obszerną bibliografię.

Wanda Rutkiewicz. Jeszcze jeden szczyt to wciągająca lektura, napisana przystępnym językiem, wymagająca skupienia i poświęcenia głębszej uwagi, imponująca treścią i rozmachem. Na pewno nie starczy na tę książkę jednego wieczoru, warto jednak zarezerwować na nią czas.
Tę książkę najtaniej kupicie TUTAJ

Polecam na zimowe wieczory, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi

 

Przeczytaj fragment

Wydawnictwo Marginesy
Autor: Elżbieta Sieradzińska
Tytuł: Wanda Rutkiewicz. Jeszcze tylko jeden szczyt
ilość stron: 568
data wydania: 2018
ISBN978-83-65973-18-4

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *