Odsłony: 256
W krótkim czasie zyskała sobie sympatię wielu czytelniczek. Każda jej powieść ma urok i kobiecy wdzięk a sama autorka, mimo młodego wieku, ma w sobie klasę damy. I jak na damę przystało zarówno zaraz po debiucie, jak i kilka lat i książek później, rozmowa z nią to sama przyjemność. Zapraszamy na rozmowę z jedną z najsympatyczniejszych, najładniejszych i najzdolniejszych pisarek młodego pokolenia – Agatą Przybyłek.
Sylwia Bornos: Gdy pisała Pani swoją pierwszą książkę, to wiedziała że właśnie ta będzie pierwszą książką? Czy potrzeba wydania jej pojawiła się później? Czy otoczenie, najbliżsi wspierali Panią w tej decyzji? Czy może nic o niej nie wiedzieli?
Agata Przybyłek: Nie zmienił się tylko blond pisałam dla samej siebie. Byłam w rozsypce po rozstaniu z ówczesnym chłopakiem i potrzebowałam wyrzucić z siebie emocje. Na początku nie planowałam jej wydać. Ten pomysł zrodził się później, opowieść o losach Iwonki trafiła do rąk czytelników dwa lata po ukończeniu pisania. O tym, że wysłałam propozycję wydawniczą wiedziała tylko moja siostra. Reszta rodziny i przyjaciele dowiedzieli się, gdy już decyzja o wydaniu zapadła.
S.B.: Czy – gdy zapadła już decyzja o wydaniu książki – trudno było ją wydać? Jak wyglądała ta droga? Czy napotkała Pani na niej jakieś trudności?
Agata Przybyłek: Wspominam ten czas z sentymentem, choć od wydania pierwszej powieści minęły już 4 lata. Był to dla mnie okres wielkich emocji, ekscytacji, ale również stresu, czy powieść się spodoba. Dużo też się wtedy nauczyłam. Poznałam cały proces wydawniczy i uświadomiłam sobie, jak długą drogą jest publikacja książki. Czytelnik pochłania ją w kilka dni, a czasem nawet kilka godzin, a praca nad nią zajmuje parę długich miesięcy. To chyba nigdy nie przestanie mnie dziwić.
S.B.: Co Pani poczuła, gdy wzięła do ręki wydaną już książkę? Jakie uczucia wtedy towarzyszyły? Duma? Strach? Pytania – co ja zrobiłam, i co teraz? A później, gdy okazało się, że książka podoba się czytelnikom, czytelniczkom, gdy zaczęło być wokół Pani głośno – nie przeraziło to Pani?
Agata Przybyłek: Pierwsze egzemplarze autorskie dotarły do mnie rano, tuż po przebudzeniu. Mama przyniosła mi je do łóżka. Akurat wychodziła, żeby wypuścić na dwór psa, gdy zjawił się kurier. Zaaferowana obudziła domowników, a ja do tej pory pamiętam moment, gdy zobaczyłam zawartość pudełka. Wspominam go jako jeden z najpiękniejszych w moim życiu, bo towarzyszyły mu naprawdę wielkie emocje. Spełniło się moje dziecięce marzenie. Czy można doświadczyć czegoś piękniejszego?
Jeżeli natomiast chodzi o wspomniany rozgłos… Cóż, to jest w dzisiejszych czasach nieodzowna część bycia pisarzem. Już nie można tylko siedzieć w domu i pisać, trzeba wyjść do czytelników, którzy oczekują żywego kontaktu. Ja bardzo to lubię. Spotkania i rozmowy z osobami, które czytają moje książki, dodaje mi skrzydeł.
S.B.: Ci, którzy znają książki Agaty Przybyłek, interesują się Pani osobą, wiedzą, jaka była motywacja stworzenia pierwszej powieści. Zatem, co skłoniło Panią do napisania i wydania drugiej, trzeciej i kolejnych?
Agata Przybyłek: Chyba po prostu połknęłam przysłowiowego bakcyla. Zawsze coś pisałam. Co prawda były to krótsze formy prozatorskie, ale gdy napisałam pierwszą powieść, wiedziałam już, że powstaną kolejne. Kreowanie nowego świata i bohaterów to dla mnie wielka frajda. Uwielbiam ten moment, gdy siadam przed laptopem i mogę puścić wodze fantazji. I choć teraz pisanie jest już moją pracą, nie tylko hobby, co oznacza, że poświęcam temu o wiele więcej czasu niż wcześniej, nadal je uwielbiam. Dla pisarza nie ma żadnych barier. Jedyną jest jego wyobraźnia.
S.B.: W jaki sposób przygotowuje się Pani do napisania książki? Czy dokładnie planuje sceny, bohaterów, sytuacje? Czy rozpoczynając pisanie wie Pani dokładnie, co znajdzie się w książce? Czy pomysły rozrastają się w trakcie pisania?
Agata Przybyłek: Nigdy nie robię planów, w zdecydowanej większości idę na żywioł. Najczęściej jest tak, że mam w głowie jakąś pojedynczą scenę, wokół której nadbudowuję akcję. Czasami jest ona początkową, czasami ostatnią, a niekiedy, gdy pomysł ewoluuje, w ogóle nie ma jej w książce. Pisanie z planem wydaje mi się nudne. Poza tym wielokrotnie przekonałam się już, że jeżeli ja dobrze się bawię podczas pracy, to tym większą przyjemność z lektury czerpie potem czytelnik.
S.B.: Jak obecnie wygląda Pani warsztat pracy nad książką? Narzuca Pani sobie konkretną ilość godzin dziennie? Dba o odpowiednie miejsce, otoczenie? Muszą być spełnione jakieś szczególne warunki by miała pani komfort pracy? I czy ten warsztat różni się od tego, gdy powstawały pierwsze książki? Czy z latami wypracowała pani już swój własny i sprawdzony?
Agata Przybyłek: Pierwsze książki pisałam wieczorami, raczej z doskoku, teraz traktuję pisanie jak pracę. Tak, jak większość ludzi wychodzi rano z domu, tak ja siadam z kubkiem herbaty i piszę. Najbardziej lubię pracować w ciszy, kiedy żadne problemy nie zajmują moich myśli. Najtrudniej zaś skupić mi się w euforii. Myśli uciekają mi od fabuły i nie mogę się skupić. Czasami żartuję w rozmowach z przyjaciółmi, żeby przekazywali mi dobre wieści po południu. Rano dobry humor utrudnia mi pracę.
S.B.: Czy kierunek studiów, który Pani skończyła (psychologia) pomaga
w konstruowaniu bohaterów, nadawaniu im cech charakterystycznych? Pomaga w tak wnikliwej analizie postaci – ich przemyśleń, nastrojów czy zachowań? Pozwala lepiej zrozumieć mechanizmy ich postępowania i dokonywanych wyborów?
Agata Przybyłek: Zdecydowanie tak. Wiedza zdobyta podczas studiów bardzo przydaje się podczas pisania książek. Pomaga rozumieć wiele zjawisk społecznych i wnikać głębiej w meandry ludzkiej psychiki. Pozwala też poruszać ważne społecznie tematy, takie jak np. przemoc, żałoba, alkoholizm czy wiele innych. Lubię, gdy książki stanowią nie tylko formę rozrywki, ale i pobudzają do refleksji. Wiele razy na wykładach robiłam w notatkach dopisek, że muszę koniecznie napisać powieść o omawianym zagadnieniu.
S.B.: W swoich książkach porusza Pani ważne, poważne, czasem trudne tematy. Jednak nie brakuje w nich błyskotliwego humoru sytuacyjnego. Wiadomo, że czytelnika jest łatwiej wzruszyć aniżeli rozśmieszyć. Skąd pani czerpie pomysły tych humorystycznych sytuacji? Obserwacja? Opowieści innych? Autopsja? Czy zapisuje je pani wiedząc, że kiedyś je wykorzysta?
Agata Przybyłek: Myślę, że wszystko po trochu. W pierwszych powieściach zawarłam sporo zabawnych wspomnień z życia mojej rodziny, ale później pomysły na zabawne sceny zaczęły przychodzić mi do głowy same. Co ciekawe, nigdy nie sądziłam, że będę pisała humorystyczne powieści. Zawsze wydawało mi się, że jeśli już napiszę kiedyś książkę, to będzie to obyczaj z wątkiem romantycznym, jak np. „Bądź przy mnie zawsze”. Pisanie komedii sprawia mi jednak taką przyjemność, że nie umiem z tym skończyć. Zabawne perypetie bohaterów właściwie same cisną mi się do głowy i proszą o przelanie ich na papier.
S.B.: Czy literatura, czytanie towarzyszyły pani odkąd pani pamięta? Czym zaczytywała się pani w dzieciństwie, jako nastolatka? A po jakie gatunki literackie sięga pani obecnie? Czy raczej są to książki polskich pisarzy, czy też zagranicznych?
Agata Przybyłek: Miłością do książek zarazili mnie rodzice. To oni czytali mi niezliczoną ilość bajek w dzieciństwie. Jako mała dziewczynka uwielbiałam serię o Martynce, a później „Anię z Zielonego Wzgórza”. Będąc nastolatką zaczytywałam się w „Jeżycjadzie”, zaś potem zakochałam się w powieściach Nicholasa Sparksa. Pamiętam, jak będąc w gimnazjum wymykałam się na dużej przerwie do księgarni, żeby kupić kolejną. Do tej pory mam je na półce i chyba żadnych innych książek nie czytałam tyle razy. Uwielbiam do nich wracać.
S.B.: Jak Pani „ładuje baterie”, nabiera energii przed napisaniem książki, w trakcie jej tworzenia czy też po jej ukończeniu? Czy miewa Pani chwile twórczej niemocy, a jeśli tak, to jak sobie z nimi radzi?
Agata Przybyłek: Higiena psychiczna jest dla mnie bardzo ważna, więc w moim życiu zawsze jest czas na odpoczynek. Najbardziej relaksuję się w gronie najbliższych albo na długich spacerach z narzeczonym. Przynajmniej kilka razy w roku muszę też zmienić otoczenie, żeby oderwać się od książek. Praca w domu to dość specyficzny rodzaj aktywności. Większość ludzi może zostawić obowiązki zawodowe za drzwiami biura czy innego zakładu pracy. Pisarz nie ma takiej możliwości, pracuje dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Jeśli zaś chodzi o chwile twórczej niemocy – nie wierzę w istnienie weny lub jej brak. Dla mnie pisanie to praca. Oczywiście miewam takie dni, gdy nie chce mi się siadać do laptopa, ale gdy już się przełamię i zacznę pisać, słowa właściwie płyną same.
S.B.: Specjalizuje się Pani w literaturze kobiecej. Czy planuje Pani w przyszłości spróbować sił w jakimś innym gatunku, np. w gatunku mocno psychologicznym?
Agata Przybyłek: Etykietka „literatura kobieca” to bardzo ogólna nazwa. Mam w swoim dorobku naprawdę różne gatunkowo powieści. Od dramatów psychologicznych, które potrafią wstrząsnąć, przez romantyczne obyczajówki, po lekkie komedie. Myślę, że to już i tak dość duży rozstrzał. Wiele osób znajdzie coś dla siebie.
S.B.: Ma Pani ogromną rzeszę fanek. Właściwie każda książka sygnowana nazwiskiem Przybyłek staje się bestselerem. Czy czytelniczki piszą do Pani, np. dziękując za poruszenie danego tematu, że odnajdują się w bohaterkach powieści, że dana książka pomogła im podjąć jakąś decyzję czy inaczej spojrzeć na swoje życie? Czy dzielą się swoimi uczuciami, przemyśleniami, historiami – nawet tymi bolesnymi? Pytają Panią o radę? Szukają pocieszenia?
Agata Przybyłek: Właściwie nie ma dnia, żebym nie dostała przynajmniej kilku wiadomości od Czytelniczek, co bardzo mnie cieszy. Najczęściej są to krótkie recenzje, albo refleksje po zakończeniu lektury, ale tak, jak Pani wspomniała, zdarzają się również długie, bardziej prywatne wiadomości. Kobiety piszą do mnie o swoich problemach, które często są podobne do tych opisywanych w moich książkach. Opowiadają o swoim życiu, rodzinach i rozterkach. Nie tak dawno temu pewna młoda dziewczyna napisała do mnie, że jedna z moich książek pomogła jej podjąć najważniejszą decyzję w życiu. To dla mnie ważne, bo wtedy wiem, że moje powieści nie służą tylko rozrywce. W każdej z nich staram się poruszyć jakiś problem społeczny i pokazać życie z nieco innej perspektywy. Chcę nie tylko wywoływać uśmiechu czy wzruszać, ale też nieść jakiś przekaz. Niektóre Czytelniczki twierdzą, że wiele z moich książek ma oddziaływanie terapeutyczne. To dla mnie ogromny komplement.
Sylwia Bornos: Dziękuję bardzo za rozmowę
Rozmawiała Sylwia Bornos
materiał chroniony prawami autorskimi
zdjęcia: prywatne zbiory Autorki
Agata Przybyłek. Debiutowała w 2015 roku powieścią “Nie zmienił się tylko blond”, obecnie ma na koncie kilkanaście bestsellerowych powieści. Zaczęła pisać, żeby poradzić sobie z trudnymi emocjami po zawodzie miłosnym. Szybko okazało się jednak, że jej książki podbijają serca czytelniczek w całej Polsce.
Jest autorką zabawnych i lekkich serii powieściowych, lecz ma w swoim dorobku także powieści poruszające trudniejsze tematy. Uwielbia też romantyczne historie oraz ciszę i spokój, które znajduje za każdym razem spacerując po jednej z mazowieckich wsi, z której pochodzi. Jak mówi w wywiadach, jej książki pisze za nią samo życie.