W GOŚCINIE U SKARBNIKA Z TARNOWSKICH GÓR – fotoreportaż Danuty Baranowskiej

Odsłony: 562

górnicy zaklęci w kamień przez SkarbnikaZapraszamy dziś do królestwa Skarbnika, czyli dawna kopalni rud srebronośnych w Tarnowskich Górach. Pod ziemią nie pracują już górnicy. Obecnie to unikatowy skansen górnictwa kruszcowego w Europie, gdzie udostępniono do zwiedzania fragment podziemi dawnych kopalni ołowiu i srebra. Z tym miejscem związana jest ciekawa legenda….

 Któregoś letniego dnia, kiedy na bezchmurnym niebie królowało słońce i panował obezwładniający upał wybrałam się w poszukiwaniu chłodniejszego miejsca do kopalni srebra w Tarnowskich Górach.  Pod ziemią, gdzie ciemności rozjaśniały słabe żarówki, a cisza była przerywana tylko wyciem wiatru i spadających ze ścian kropel wody znalazłam taki chłód, że ręce sztywniały z zimna.

zwałowisko w komorze Zawałowej
zwałowisko w komorze Zawałowej

 Dawna kopalnia rud srebronośnych w Tarnowskich Górach to dzisiaj królestwo Skarbnika. Pod ziemią nie pracują już górnicy. Obecnie to unikatowy skansen górnictwa kruszcowego w Europie, gdzie udostępniono do zwiedzania fragment podziemi dawnych kopalni ołowiu i srebra.

W zachowanych w pierwotnym stanie wyrobiskach można zobaczyć dawne stanowiska robocze gwarków, wyposażone w oryginalne urządzenia i narzędzia pracy. Przez kilkaset lat wydobywano spod ziemi tarnogórskiej zalegające w skałach dolomitowych rudy srebra, ołowiu, cynku i żelaza. A zaczęło się na dobre, kiedy to miejscowy, legendarny chłop Rybka wyorał w 1490 roku, na swym polu bryłę kruszcu.

Szyb Szczęść BożeZrekonstruowane wyrobiska Kopalni Zabytkowej pochodzą z siedemnastego oraz dziewiętnastego wieku i są świadectwem bogatej historii ziemi tarnogórskiej.

Czekałam kilka minut w nadszybiu na windę, którą kiedyś górnicy zjeżdżali na dół. Tak jak górnicy przed laty, na głowie miałam hełm, a na nogach kalosze. Po chwili górniczy dyżurny ruchu otworzył okratowane drzwi. Z dziwnym uczuciem weszłam do niewielkiej klatki, która po sygnale dźwiękowym z głuchym łoskotem zjeżdżała czterdzieści metrów w głąb kopalni.

Czas spędzony w chodnikach kopalni, w trójkącie szybów „Anioł”, „Żmija” i „Szczęść Boże”, gdzie część drogi pokonuje się łodziami, pozwolił spojrzeć na ten unikalny maleńki fragment podziemnego świata z ogromnym szacunkiem dla niegdyś pracujących tu ludzi.

szyb Anioł
szyb Anioł

Ciasnym chodnikiem, mokrym od spływającej ze ścian wody, uważając żeby nie uderzyć hełmem o niskie sklepienie, często na ugiętych nogach przeciskałam się przez wąskie gardło wykutego w skale tunelu. Ciemność rozświetlona nikłymi żarówkami potęgowała niesamowite wrażenie. Aż wierzyć się nie chciało, że górnicy kiedyś w tak trudnych warunkach wydobywali ze ścian srebro.

 Po chwili chodnik rozszerzył się i oczom ukazała się rozległa komora „Srebrna” zachowana w stanie pierwotnym z odtworzonym stanowiskiem pracy gwarków. Moją uwagę zwrócił bardzo dobrze zachowany strop. Dla wzmocnienia warstw stropowych zastosowano obudowę kotwową. W głębi komory znajduje się małe jeziorko oraz resztki rudy ołowiu. Ekspozycji w komorze towarzyszą pozostawione narzędzia oraz sterta urobionej rudy ołowiowej, a przede wszystkim postaci górników zaklętych w kamień.

Legenda, którą opowiadał przewodnik głosi, że Skarbnik rzucił klątwę na gwarków, ponieważ popełnili niegodny występek. W kopalni nie wolno przeklinać i gwizdać, ale dwóch młodych chłopców z niedalekiej wsi nie słuchało przestróg starych górników. Każdego dnia stawiali się do kopalni, ale pracę zaczynali od pogwizdywania. Nie liczyli się z nikim i z niczym. Stary sztygar przestrzegał ich, straszył gniewem Skarbnika, ale to nic nie dało. Owe przestrogi wywoływały tylko śmiechy, pokpiwania, przeklinania i jeszcze głośniejsze pogwizdywanie. Aż któregoś dnia na spągu usiadła myszka, śmiesznie ruszając wąsami. – Patrz no! Jaki górnik – zaśmiał się młodszy. Starszy zaklął i gwizdnął – trzeba zabić myszaka, co ma nam tutaj przyłazić i jeszcze chleb zjadać – zawołał.

– Nie rusz! – krzyknął inny górnik. Ale było za późno. Złośliwy gwarek śmiejąc się uderzył kilofem… I nagle skała zadrżała, posypał się kamień, lampki zgasły i tylko wiatr hulał i hurgot słychać było. Kiedy wszystko ucichło, górnicy ochłonęli, zabłysły nikłe światełka. Oczom zdziwionych, przestraszonych ludzi ukazał się dziwny widok. Dwóch młodych górników zostało zaklętych w skałę i po dziś dzień przypominają, że w kopalni należy z szacunkiem się zachowywać, bo to królestwo skarbnikowe …

górnicy zaklęci w kamień przez Skarbnika
górnicy zaklęci w kamień przez Skarbnika

Następna komora to „Zawałowa” pokazana w niezmienionym stanie, z okresu jej eksploatacji w osiemnastym wieku. W komorze tej leżą olbrzymie głazy dolomitu, które skutkiem niszczącego działania sił górotworu obsunęły się ze stropu, tworząc zwałowisko.

W części centralnej komory znajdują się drewniane wózki z załadowanym urobkiem i zachowane prymitywne narzędzia gwarków. Z boku w niewielkim zagłębieniu widnieje figurka św. Barbary poświęcona patronce górników w podzięce, za uratowanie życia górnikom po zawale komory.

figurka Św. Barbary - patronki górników
figurka Św. Barbary – patronki górników

Dalej w wysokim chodniku minęłam źródełko z cudownie krystaliczną wodą, która jak wieść niesie, jest najlepszym kosmetykiem. Dlatego żony górników tarnogórskich słynęły z przecudnej cery, ponieważ przemywały codziennie twarz ową wodą, przynoszoną przez mężów w butelkach.

źródełko zdrowej wody
źródełko zdrowej wody

Dalej znajduje się komora „Niska” – największa, o powierzchni około dwóch tysięcy metrów kwadratowych, ale też zarazem najniższa, bo mająca tylko metr wysokości.

W szybie „Szczęść Boże”, można ujrzeć zestaw wózków do wywożenia urobku. W głębi widnieją stare wyrobiska, a poniżej wyrobisk, chodnik wodny. To najciekawsza część trasy, czyli przeprawienie się łodziami do szybu „Żmija”, długim, wąskim korytem wodnym, służącym do odwadniania kopalni. Ponieważ szyb „Żmija” pełni rolę szybu wentylacyjnego, wiatr i chłód jest tutaj większy. Temperatura wody ma około siedmiu stopni, ale ręki do wody nie należy wkładać. Ściany miejscami tak się zbliżają, że łódź trze o skałę. Wówczas łatwo skaleczyć rękę. Chwilami rozlegał się pisk nietoperzy obudzonych ze snu światłem latarni.

wejście do szybu Żmija
wejście do szybu Żmija

Nie wiadomo kiedy minął czas w podziemiach. Dotarłam znowu podszybia szybu „Anioł”. Chodniki rozpoczynają się i kończą w tym samym miejscu przed wejściem do windy, której kratowane i prześwitujące na wylot ściany sprawiają wrażenie maleńkiej żelaznej klatki. Tajemniczy, cichy świat podziemi został za zamkniętymi drzwiami windy.

wózek do urobku
wózek do urobku

Na zewnątrz panował gwar, świeciło słońce, śpiewały ptaki i trudno było uwierzyć, że głęboko pod ziemią istnieje królestwo Skarbnika.

 

tekst i fotografie Danuta Baranowska
materiał chroniony prawami autorskimi

Dandanusiauta Baranowska – stuprocentowy zodiakalny baran, niespokojny duch, aktywnie i entuzjastycznie nastawiona do życia. Jak przystało na znak żywiołu ognia, uwielbia kolor czerwony. Kocha książki w każdej ilości, przyrodę, góry, kawę z kardamonem i koty. Jest właścicielką, a właściwie niewolnicą kota ragdolla o imieniu Misiek. Jej pasją są podróże, zwiedzanie niezwykłych miejsc, poznawanie ciekawych ludzi oraz fotografia.

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *