U STÓP MONTMARTRE, Britta Röstlund – recenzja

Odsłony: 378

montmartre.inddA może byśmy tak, najmilszy, wpadli na dzień do… Paryża? W trybie natychmiastowym przeniesie nas tam współczesna powieść francuska w klimacie kultowej już Amelii, napisana przez szwedzką dziennikarkę, która zapuściła korzenie w stolicy Francji. Zaskakująca, przekorna, lekka, ale nie banalna, pod miłą, prostą fabułą skrywa drugie dno, a właściwie przesłanie.

U stóp Montmartre jest jak uszczypnięcie, czy klepnięcie w ramię – obudź się, rozejrzyj się, przerwij rutynę! Zauważ, co dzieje się dookoła ciebie! Doceń to, co trzeba, a zmień to, co można…

To była wspaniała czytelnicza wycieczka, z przystankami pod numerem 73 przy Boulevard des Batignolles, gdzie mieści się sklep kolonialny oraz w dzielnicy La Defense, gdzie w najwyższym wieżowcu mieści się czołowa firma energetyczna Areva.. I choć wcale nie zwiedziliśmy najważniejszych zabytków, nie przechadzaliśmy się ulicą artystów, to można powiedzieć, że poczuliśmy atmosferę Paryża, jego gwar i zapach.

Trudno uwierzyć, że ta nieprzesadnie słodka, ale urocza i ujmująca powieść jest debiutem, w dodatku, że nie napisała jej rodowita paryżanka, lecz autorka – cóż, że ze Szwecji! Trzeba przyznać, że Britta Röstlund ma znakomity dar obserwacji i “ucho” do tego, co dzieje się wokół,  potrafi to sugestywnie przelać na papier. Nie prawi banałów o życiu, snuje iście filmową (przedstawione sceny są wręcz gotowe do nakręcenia), nieco tajemniczą opowieść z humorem i suspensem, w której pozwala czytelnikom obserwować bohaterów i wyciągać wnioski.

Mancebo, Tunezyjczyk z pochodzenia, taki nieco naiwny poczciwina, od lat prowadził sklepik kolonialny. Nie da się ukryć, że popadł w rutynę, zawsze realizując stały plan dnia (wyjazd po towar, lunch, wyjście na kieliszek pastis z kuzynem Tarikiem, obiad z rodziną…). Wszystko było takie przewidywalne.. Nawet miejsca przy stole i zachowania bliskich. Pewnego razu tajemnicza kobieta powierzyła mu nietypowe, płatne zlecenie. Otóż ma on obserwować jej męża, podejrzewanego o zdradę. Mancebo z lekką obawą, ale i wielkim zaangażowaniem podjął się tego zadania i śledził mieszkającego naprzeciwko mężczyznę, jak się potem okazuje – pisarza. Coś drgnęło w statycznej egzystencji sklepikarza, stał się bardziej uważny, zaczął dostrzegać to, czego dotychczas nie zauważał, poznał sekrety członków własnej rodziny, co raczej nie wyszło nikomu na dobre… Sam zaś wkroczył na nową ścieżkę, odważył się być sobą…

Helena, dziennikarka freelancerka, borykająca się z problemem wypalenia zawodowego, lękami, całkiem przypadkowo podjęła rękawicę rzuconą przez enigmatycznego “monsieur Belliviera” i przyjęła dobrze płatne, ale dość dziwne, pozornie bezsensowne zajęcie. Otóż miała siedzieć sama w sali na najwyższym piętrze biurowca i przekierowywać na podany adres nadchodzące zaszyfrowane e-maile. Czy to mogła być jednostka organizacji terrorystycznej?? Ku zdziwieniu Helena codziennie na recepcji otrzymywała bukiet kwiatów. Oddawała go potem przypadkowym osobom, zostawiała na cmentarzu –  akurat ten przypadek sprawił, że poznała ekscentrycznego pana Caro i dramatyczną historię jego matki, Judith, z czasów  II wojny światowej. A czy poznała swojego szefa, Belliviera? Co się kryło za tym zleceniem i dokąd zaprowadziły dziennikarkę niezbadane koleje losu?

Fabuła prowadzona jest dwutorowo,  wątki głównych postaci, pozornie całkiem odrębne,  przenikają się i w końcu ich drogi krzyżują się ze sobą. Łatwo poczuć sympatię do bohaterów, a atmosfera przypominająca tę z filmu “Amelia”, sprawia, że od książki trudno się oderwać. Nic tylko zrobić sobie filiżankę kawy, albo nalać kieliszek wina, schrupać rogalika, włączyć odpowiednią muzykę i przenieść się pod dachy Paryża.

“Pokręcona”  ta historia, ale niesamowicie przyjemna, wciągająca, prowadząca czytelnika rozmaitymi ścieżkami. To powieść o tym, jak  przypadek może wpłynąć na nasze życie, wręcz wywrócić je doi góry nogami, o tym, jak ważny jest nasz sposób postrzegania świata. To także książka o poszukiwaniu siebie, odnajdowaniu własnej tożsamości, sensu życia.
Gdzieś przeczytałam, że to kryminał w paryskim stylu – zupełnie nie zgadzam się z tą opinią. Powieść Britty Röstlund, zgrabnie uszyta, na wskroś francuska, frapująca, intrygująca, tętniąca życiem i pełna zmysłów, kryminałem jednakowoż nie jest. Nie ma tu bowiem typowego dla tego gatunku kryminalnego  śledztwa, a trup w szafie jest tylko ten metaforyczny.

Oprócz pochwał za treść książce należy się wielki plus za okładkę – biały cień pudla, skromne ogrodowe kwiaty na zielonym tle, cień detektywa, a gdzieś w oddali słynna wieża… Tak ładnie, tak niesztampowo, nietypowo, brawa dla Rafała Kucharczyka, autora szaty graficznej.

U stóp Montmartre polecam szczególnie miłośnikom dobrych,  ciekawych, mądrych powieści obyczajowych, fanom współczesnej literatury francuskiej i filmów w rodzaju “Amelii”. Warto wybrać się na spacer po Paryżu w towarzystwie bohaterów wykreowanych przez szwedzką autorkę.

à bientôt!
Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi

montmartre.inddWydawnictwo Marginesy
Autor:Britta Röstlund
Tytuł: U stóp Montmartre
Tytuł oryginału: Vid Foten av Montmartre
tłumaczenie: Agata Teperek

Projekt okładki: Rafał Kucharczuk
Data wydania: 22 sierpnia 2018
Liczba stron: 376

ISBN 978-83-65973-64-1

AGAAgnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

 

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *