Odsłony: 616
Niebawem na ekranach kin pojawi się kontynuacja popularnej i lubianej komedii romantycznej Planeta Singli w reżyserii Mitji Okorna. Czy “dwójka” powtórzy sukces i zdobędzie serca widzów? Przekonamy się wkrótce, bowiem premiera nowego “superhitu” w reżyserii Sama Akiny już 9 listopada. Tymczasem przydałoby się przypomnieć sobie losy bohaterów: nauczycielki muzyki i niepoprawnej (a bywają poprawne?) romantyczki Ani, cynicznego showmana Tomka, Marcela, Ant-mana, Oli, Bogdana i ich córki Zośki, która nieźle namieszała w swojej rodzince? A może ktoś jeszcze nie miał okazji zajrzeć do tego szkolno-fryzjersko-telewizyjnego światka i poznać szalonych randkowych perypetii? Najwyższy czas!
Opis książki:Ania to niepoprawna romantyczka. Kocha dobre kino, klasyczne sukienki, pielęgnuje pamiątki z dzieciństwa i jak może, chroni się przed brutalnym światem cyników i kolekcjonerów kobiecych serc. Kiedyś marzyła o międzynarodowej karierze muzycznej, ale jej plany pokrzyżowała tragiczna śmierć taty. Zgorzkniała matka oczekuje od córki ciągłej opieki, Ania musi się więc troszczyć o jej potrzeby.
Na co dzień uczy w szkole muzyki, staje na głowie, żeby przybliżyć dzieciom magiczny świat dźwięków i wyczarować pieniądze na fortepian. Nie przestaje jednak wierzyć w prawdziwą miłość i księcia na białym koniu. A że cel uświęca środku, decyduje się na założenie profilu na jednym z portali randkowych. Nie zamierza odpuszczać – tym bardziej, że zbliża się do trzydziestki.
Początek jest mało zachęcający: na pierwszą randkę kandydat na narzeczonego się nie stawia, Ania poznaje za to gwiazdę telewizji – bezczelnego, zakochanego w sobie Tomka Wilczyńskiego. Wszyscy wiedzą, że czerpie on radość z kolejnych przygód, ale to nie przeszkadza tysiącom fanek do niego wzdychać. Ania nie poddaje się jego urokowi. Wilczyński proponuje jej układ – ona będzie mu opowiadała o nieudanych randkach i zaloguje się do nowego portalu randkowego Planeta Singli a on będzie wykorzystywał jej przygody w swoim telewizyjnym show.
Portal randkowy Planeta Singli zburzy spokojne życie Anki, a jej randki zburzą spokój showmana. On odkryje czym jest zazdrość, ona, że ma temperament. Romantyzm czy cynizm? Co wygra?
Książka powstała na podstawie scenariusza do filmu “Planeta singli” w reżyserii Mitji Okorna
Autor: Ewa Markowska
Tytuł: Planeta Singli
Ilość stron: 320
Data wydania: 3 października 2018
ISBN 978-83-8032-279-0
Planeta Singli, choć nieco przereklamowana, okazała się całkiem niezłą, zabawną, uroczą, przyjemną, przykuwającą uwagę odbiorców zarówno wartką akcją jak i humorem, a przy tym niegłupią komedią. Szkoda, że, tego samego nie można powiedzieć o jej powieściowej wersji, napisanej na podstawie scenariusza przez Ewę Markowską. Mogło być z tego dobre, lekkie czytadło, dostarczające rozrywki i relaksu, przebój z kategorii “chic lit”, a przecież nie ukrywając- to dość popularny i potrzebny gatunek.
Niestety, nie udało się. Autorka nie wykorzystała potencjału fabuły, a jej warsztat literacki, moim zdaniem, pozostawia wiele do życzenia. Przykro mi, ale muszę szczerze to powiedzieć: książka jest nudna, drętwa, słaba, niedopracowana, napisana bez polotu, w topornym stylu, momentami przypomina szkolne wypracowanie, w którym zadano opisać scenę widzianą na ekranie. Niekiedy wychodziło tak, jakby autorka nie mogła się zdecydować, czy prowadzić narrację personalną (przez pryzmat bohatera) czy auktorialną.( przykład: “W świetle zapalonych lampek, i tych w ramach luster i górnych, odsłonił się przed nimi obraz, którego Anka nigdy nie zapomni, a jeśli będzie miała zły humor, to wystarczy…W kącie, przy wieszakach klęczała Ola, ubrana w najbardziej wyzywający strój, jaki widziała w swoim życiu jej przyjaciółka” s. 112) – skoro widzimy scenę oczami Anki, to zbędne jest określenie “jej przyjaciółka”, przecież sama o sobie tak nie myśli).
Zgrzytało podczas lektury i to nie raz, nie dwa.
Niewiele znalazłam informacji Ewie Markowskiej, czyżby dopiero debiutowała?
Pokładałam w tej powieści spore nadzieje, cóż, rozczarowałam się i naprawdę trudno mi znaleźć w niej jakiekolwiek dobre cechy. Czasami nawet w przeciętnej, słabej książce można np. skrytykować styl, wykonanie, ale docenić pomysły, kreację postaci, dialogi, czy inne elementy. W tym przypadku nie bardzo potrafię złapać punktu odniesienia. Po prostu Planetę Singli wyjątkowo źle się czyta. Niby w większości jest poprawnie, ale to za mało na dobrą literaturę.
“Który to już raz ubiera się na randkę. Wolała nie liczyć. Danie komuś drugiej szansy wpisane było w Anki charakter, choć znalazłoby się kilku wielbicieli, którym tej możliwości z pewnością by odmówiła. Włożyła czerwoną spódnicę z koła, marynarską bluzkę, granatowy żakiet i szpilki. Włosy zaplotła w warkocz, zrobiła mocny makijaż. Zadowolona z efektu, wyszła bez pośpiechu z domu. Miała prawo się spóźnić i nie zamierzała nie skorzystać z możliwości odwetu. dużo się nauczyła od czasu ich pierwszej, niedoszłej randki” ( s.180)
Autorka nie musiała wymyślać prochu, miała niemal wszystko podane na tacy, a odnoszę wrażenie, że zmarnowała szansę na fajną komedię romantyczną.
Humor obecny w wersji filmowej został zatracony, postaci wypadły blado, płasko i nijako (a kreowany w filmie przez Pawła Domagałę wuefista Piotrek niemal zepchnięty na margines). Zdecydowanie brakowało emocji, które powodują, że powieść czyta się jednym tchem, nawet, gdy już zna się główny wątek. I przyznam, że z większym zainteresowaniem czytałam kiedyś “harlekina”, czy romans spod pióra Nory Roberts, niż ten wątpliwej jakości “hit”. Nie pamiętam szczegółowo filmu, ale zdaje się, że Ewa Markowska dodała co nieco od siebie (np. epizod z psem znalezionym w drodze do spa). Tylko czy to było konieczne, skoro raczej do całości nic nie wnosiło? W sumie to jednak najmniejszy zarzut.
Irytujące okazały się zbyt częste powtórzenia imion w dość krótkich odstępach tekstu(aż takiego natłoku postaci nie było, żeby czytelnik zapomniał o kim mowa), nadmierna atrybucja dialogów (czyli te wszystkie powiedziała, spytała, zaczął, odezwała się, zwróciła się, odparł.. itp.), monotonia wypowiedzi, a także błędy. O ile na literówkę można bez problemu przymknąć oko, to już użycie niepoprawnego zwrotu “brać coś na tapetę”(na tapet!!!) mocno razi. Zaskakujący i także irytujący był zastosowany sprytnie “product placement” – otóż bohaterowie “Planety…” czytają i nawet cytują książki, ale nie jakieś tam “Gry w klasy”, czy inne Cortazary i Bułhakowy, nie Greye i nie polską klasykę, tylko… nowości wydawnictwa Wielka Litera, a mianowicie Otoczeni przez idiotów T. Eriksona ( 2017) oraz Ulgę N. Fiedorczuk (2018). Każdy sposób na reklamę jest dobry, ale czy skuteczny? Nie sądzę.
Zastanawia mnie, jaki jest sens pisania powieści na podstawie filmów. Chyba tylko czysto marketingowy, zainteresowani jednak zawsze się znajdą. Sama sięgnęłam po tę prozę z ciekawości – czy da się “przerobić” niezłą komedię na niezłe czytadło? W teorii to całkiem możliwe, w praktyce – w tym przypadku klęska. Szkoda czasu na Planetę Singli w wersji powieściowej Ewy Markowskiej, zdecydowanie lepiej obejrzeć film. Tym razem zamiast wizyty w księgarni, polecam wyjście do kina, nawet jeśli ma się “alergię” na Karolaka 😉 Czytajcie na własną odpowiedzialność.
Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi