WŚRÓD MIEJSKICH ULIC I ZAUŁKÓW – fotoreportaż Danuty Baranowskiej
Odsłony: 508
Codzienny pośpiech, upływający w niesamowitym tempie czas, wieczna gonitwa za ważnymi i mniej ważnymi sprawami oraz wielkomiejski zgiełk pozbawiają nas umiejętności znajdowania wokół siebie rzeczy może nieistotnych, ale ciekawych, nierzadko historycznych, odnoszących się do rodzimych legend i podań, o których niejednokrotnie nie mamy pojęcia. Nie zauważamy interesujących elementów wpisanych w pejzaż miasta, często nietuzinkowych i godnych uwagi. A przecież każda miejscowość skrywa jakieś ciekawostki.
Którejś słonecznej i leniwej niedzieli wybrałam się na spacer po moim mieście. Pierwsze kroki skierowałam na rynek, na którym stoi wspaniała fontanna z 1794 roku przedstawiająca postać Neptuna siedzącego na delfinie. Każdemu nasuwa się pytanie – co Neptun robi na Górnym Śląsku w Gliwicach? Przecież rzeźby Neptuna zwyczajowo miały tylko te miasta, które posiadały dostęp do morza a Gliwice nie mają żadnego związku z morzem. Nic bardziej mylnego. Gliwice mają połączenie z morzem a to za sprawą Kanału Gliwickiego łączącego się z Odrą, umożliwiającego prowadzenie żeglugi na drodze wodnej, aż do morza.

Nieopodal rynku znajduje się urokliwy skwer z zachwycającą rzeźbą Chłopca z Łabędziem z drugiej połowy dziewiętnastego wieku autorstwa Theodora Kalide. Posąg ten, jak i inne jego egzemplarze, zostały wykonane w Królewskiej Odlewni Żeliwa w Gliwicach. Chłopca z Łabędziem można znaleźć między innymi w Chorzowie, Wrocławiu, w Warszawie, w Mińsku i na angielskiej wyspie Wight.

Kalide był mocno związany z Gliwicami, tu uczęszczał do gimnazjum, tu podjął pracę w gliwickiej Odlewni Żelaza jako pracownik modelarni i w Gliwicach został pochowany. W latach dwudziestych XIX wieku Kalide zyskał sławę plastyka. Specjalizował się w tworzeniu postaci zwierzęcych, szczególnie śpiących i czuwających lwów.

Jeden z takich niezwykłych lwów – Lew Czuwający pilnuje gliwickiego muzeum, inny lew – Lew Śpiący znajduje się na skwerze w pobliżu Urzędu Miejskiego i jest kopią pierwowzoru, który zaginął w latach powojennych.

Inne lwy strzegą wejścia do Palmiarni. Zostały odlane w Królewskiej Odlewni Żeliwa, ale autorem rzeźb jest nauczyciel Theodora Kalide – Johann Gottfried Schadow.

W ścisłym centrum znajduje się najsłynniejsza gliwicka fontanna będąca wizerunkiem miasta. To trzy trzymające się za ręce Tańczące Fauny, zwane przez mieszkańców diabełkami, autorstwa Hansa Dammana. Rzeźba została odlana w Odlewni Żeliwa w Gliwicach w 1928 roku i obecnie zdobi skwer przed gmachem Urzędu Miejskiego.

Ale Gliwice to nie tylko rzeźby i zabytki. Podczas spaceru można natknąć się na nowoczesną twórczość nawiązującą do historii miasta.
Nie wszystkim wiadomo, że kiedy w 1683 roku Król Jan III Sobieski maszerował na Wiedeń, zatrzymał się na nocleg w ówczesnym klasztorze Franciszkanów w Gliwicach (obecnie klasztor Redemptorystów i kościół Podwyższenia Świętego Krzyża).
Dla upamiętnienia tego wydarzenia na murze klasztornym powstał graficzny malunek przedstawiający podobiznę króla Jana III Sobieskiego i mapę przemarszu jego wojsk na tzw. „Odsiecz Wiedeńską”.

Innym muralem autorstwa znanego artysty Ryszarda Paprockiego jest trójwymiarowa grafika nawiązująca do gliwickiej legendy z XVII wieku.
Legenda mówi, że zimą, podczas oblężenia Gliwic przez wojska hrabiego Ernesta von Mansfelda, miasto uratowały kobiety, lejąc wrzątek na zamarzniętą fosę. Gorąca woda rozpuściła lód i konnica wroga nie mogła przedrzeć się do miasta.

I na koniec mojej wędrówki po Gliwicach coś dla miłośników kwiatów. W wielu punktach miasta można znaleźć kwiatowe rzeźby związane tematycznie z miejscem w którym się znajdują. I tak przy Teatrze Muzycznym można podziwiać instrumenty muzyczne. Przy dużej przelotowej ulicy na zieleńcu stoi kolorowy kabriolet, a w Parku Chopina króluje gigantyczna pszczoła.



Tekst i fotografie Danuta Baranowska
materiał chroniony prawami autorskimi
Danuta Baranowska – stuprocentowy zodiakalny baran, niespokojny duch, aktywnie i entuzjastycznie nastawiona do życia. Jak przystało na znak żywiołu ognia, uwielbia kolor czerwony. Kocha książki w każdej ilości, przyrodę, góry, kawę z kardamonem i koty. Jest właścicielką, a właściwie niewolnicą kota ragdolla o imieniu Misiek. Jej pasją są podróże, zwiedzanie niezwykłych miejsc, poznawanie ciekawych ludzi oraz fotografia.
Moje miasto… tęsknię za nim. Sporo się dowiedziałam pani Danusiu i powspominałam – dziękuję i pozdrawiam 😉