Odsłony: 654
Kiedy w dzieciństwie fascynujemy się wspaniałymi opowieściami, jakie odkrywamy na kartach książek, niekoniecznie zwracamy uwagę na nazwisko autora, a co dopiero mówić o ilustratorze! Ilustracje jednak zapadają nam w pamięć, po latach rozpoznajemy je bezbłędnie, bowiem przywodzą na myśl najpiękniejsze wspomnienia i przeżycia ze “szczenięcych” czasów spędzonych nad lekturą.
Dopiero później uświadamiamy sobie i poznajemy cały ten literacko-artystyczny panteon. Na pewno wymienimy nazwiska takich mistrzów pędzla i ołówka jak J. M. Szancer, Bohdan Butenko, Edward Lutczyn, Zbigniew Rychlicki, Wanda Orlińska, czy Józef Wilkoń, a to zaledwie garstka osób, które “stoją” za wizualną stroną książek i czasopism naszego dzieciństwa. Często sięgamy po biografie, czy inne publikacje dotyczące tych twórców, którzy w jakiś sposób nas ukształtowali, z różnych przyczyn są dla nas ważni.
Nakładem wydawnictwa Marginesy ukazała się książka, dzięki której bliżej poznamy Józefa Wilkonia – wspaniałego artystę władającego zamaszystą, ale jednocześnie precyzyjną kreską, operującego barwną plamą i charakterystyczną “kanciastą” formą, malarza, rzeźbiarza, mającego w ilustracyjnym dorobku niemal dwieście książek dla dzieci i dorosłych; prawdziwego “Wielkonia”, że pozwolę sobie na taką słowną igraszkę z nazwiskiem, bowiem to ze wszech miar twórca wielki, wybitny.
Szczęśliwe przypadki… to efekt kilkudziesięciu godzin rozmów, jakie z artystą przeprowadziła Agata Napiórska, dziennikarka, tłumaczka, redaktor naczelna magazynu Zwykłe Życie. Udała jej się sztuka niezwykła, gdyż atmosfera spotkań w domu i pracowni mistrza w Zalesiu Dolnym “przesiąkła” do książki, czytelnik może poczuć się tak, jakby tam był, słuchał gawęd pana Józefa, częstował się obiadem przygotowanym przez panią Halinkę i kosztował nalewki… To właśnie “tło” tych rozmów, zgrabnie wplecione przez autorkę w całość tekstu, sprawia, że to, co nieuchwytne, to , co zazwyczaj wydaje się nieistotne, tu staje się atutem. Bowiem przeprowadzić wywiad, to jedno, ale oddać jego atmosferę, niemal przenieść tam czytelnika, to drugie.
Zacznijmy od tego, że to nie jest biografia, to wywiad – może nie rzeka, ale strumyk – z którego wyłania się portret człowieka szlachetnego, utalentowanego, nieco może dziwacznego (w pozytywnym sensie), doświadczonego przez los, ale cieszącego się życiem, radosnego, optymistycznego. Aż trudno uwierzyć, że mając 88 lat na karku, popularny ilustrator jest w tak dobrej kondycji.
To opowieść o wielu “szczęśliwych przypadkach”, które wydarzyły się w życiu Józefa Wilkonia, m.in. o jego rodzinie (zwłaszcza postać matki godna uznania – taka bohaterka codziennego), dzieciństwie w cieniu wojny, studiach, małżeństwie, artystycznej karierze, japońskich konotacjach i fascynacji Don Kichotem. Opowieść pełna ciepła, humoru, ciekawostek i anegdot. Taka przyjemna, swobodna, swojska. Bo też i taki jest pan Józef – wrażliwy, z dystansem do siebie i świata, ale zarazem rubaszny, zażartować, przekląć potrafi.
Nie trzeba być znawcą sztuki, by zaczerpnąć z tej książki, to co najważniejsze – bowiem płynie z niej piękna lekcja życia. Sporo jednak miejsca, co oczywiste, poświęcono pracy ilustratora.
Trzeba przyznać, że styl Wilkonia jest rozpoznawalny, charakterystyczny i nie da się ukryć, że na jego pracach – publikowanych m.in. na łamach “Świerszczyka” wychowało się już kilka pokoleń. Artysta łączy różne techniki malarskie, stosuje tusze, akwarele, pastele, eksperymentuje z fakturami, np. malował na workach po cukrze, jego dzieła przypominały gobeliny. Przez przypadek zajął się rzeźbą, co okazało się bardzo szczęśliwym trafem. Wynalazł tzw. ilustracje przestrzenne ( fotografie rzeźb) Jego słynne zwierzęta z drewna i blachy, czyli “Arka Wilkonia” wystawiane są w wielu miejscach kraju i za granicą.
Publikacja zawiera bardzo bogaty wybór zdjęć oraz reprodukcji, jest co powspominać, jest czym oko nacieszyć. Pomocą przy przygotowaniu książki służyło Muzeum Książki Dziecięcej – skarbnica cennych zbiorów ilustracji.
Znajdziemy tu pełny wykaz książek, które zilustrował Józef Wilkoń ( co może okazać się bardzo pomocne w bibliotecznych – bibliofilskich poszukiwaniach) oraz spis ważniejszych wystaw w Polsce i na świecie, listę najważniejszych nagród i odznaczeń.
Wszystko, dobre, co się dobrze kończy, ale jeśli kończy się zbyt szybko – to dobre już nie jest. Dawno nie przeżyłam takiego rozczarowania, gdy niepostrzeżenie znalazłam się na ostatniej stronie tej książki. Jak to? To już koniec? Zdecydowanie za mało! Józefa Wilkonia można jeść łyżkami, wspaniały artysta, wspaniały człowiek! Warto poznać jego twórczość i sylwetkę.
Dodam jeszcze, że książka została przepięknie wydana, w twardej oprawie, ujęła mnie już kolorystyka okładki, a wnętrze wprost oczarowało. Na pewno nieraz będę do niej wracać.
[ Zapraszam do lektury fragmentu książki /link/]
Polecam kolorowo, Agnieszka Grabowska
Materiał chroniony prawami autorskimi
Wydawnictwo Marginesy
Szczęśliwe przypadki Józefa Wilkonia
Autor: Agata Napiórska
data wydania: 2018
ilosc stron: 334
ISBN:978-83-65780-77-5
Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.