POCZYTAJ MI NA UCHO: “Przygody Piotrusia Pana. Piotruś i Wendy” J. M. Barrie – recenzja audiobooka

Odsłony: 657

aaaZ uporem maniaka sięgam po klasykę literatury dla dzieci, aby przekonać się “nausznie” o jej nieprzemijającej wartości.  Tym razem na tapet, a ściśle rzecz biorąc do odtwarzacza, włożyłam płytę z dziełem szkockiego dramaturga i powieściopisarza Jamesa Mathew Barrie’go i wraz z rodzeństwem Darlington wyruszyłam do Londynu i Nibylandii….

 

Któż z nas nie słyszał o Piotrusiu Panie! Ta postać chłopca, który nigdy nie dorósł, “wyrosła” ponad literacką opowieść i jej liczne filmowe oraz teatralne adaptacje. Stała się punktem odniesień i źródłem nawiązań, nie tylko w kulturze, także w psychologii.  Niestety, kojarzy się dość negatywnie, mianem Piotrusia Pana określamy bowiem kogoś niedojrzałego, nieodpowiedzialnego, infantylnego, egoistycznego, wiecznego marzyciela, lekkoducha, szukającego przygód i zabawy, ale zagubionego i wymagającego opieki. “Wizualnie” najbardziej chyba utkwiła nam w głowie animowana disneyowska wersja. Czas jednak sięgnąć do oryginału – powieści Jamesa Mathew Barrie’go, szkockiego dramaturga i pisarza, który zasłynął w historii literatury właśnie dzięki tej opowieści.

Ciekawa jest geneza Przygód Piotrusia Pana – otóż do jej napisania zainspirowały autora zabawy z dziećmi znajomych, państwa Llewelyn Dawys. Barrie poznał ich w Ogrodach Kensingtońskich, po śmierci rodziców zaopiekował się gromadką.  Początkowo “Piotruś…” był sztuką teatralną.  Wieczyste prawa  do “Piotrusia” pisarz podarował szpitalowi dla dzieci Graet Ormond Street W Londynie.

W dzieciństwie nie miałam okazji czytać tej książki, poznałam tylko jej adaptacje, tym chętniej teraz zdecydowałam się, by podjąć wyzwanie i kolejny raz zmierzyć się z klasyką prozy dla dzieci.
W wersji wydanej przez Storybox mamy do czynienia z pełnym tekstem książki w przekładzie Macieja Słomczyńskiego, niedoścignionego tłumacza literatury angielskiej, w interpretacji cenionego lektora Leszka Filipowicza – aktora, dziennikarza, prezentera, twórcę dubbingu, reportaży, filmów szkoleniowych, tekstów reklamowych i przemówień. Odbiór nagrania od strony, nazwijmy to, technicznej okazał się bez zarzutu.  Taki przekład i taki głos to gwarancja sukcesu. Czy jednak angielska książka sprzed  wieku dziś nadal zachwyca? Z pewnością znacznie różni się od historii znanej nam z telewizyjnego ekranu.

Akcja toczy się w Londynie oraz wyimaginowanej Krainie, zwanej Nibylandią.  Poznajemy  niezamożnych państwa Darlingów, oraz ich dzieci Wendy, Janka i Michasia, a także ich psa – Nanę, pełniącą rolę niani. Pewnego razu w dziecięcej sypialni  pojawia się zarozumiały i psotny chłopiec, bezskutecznie próbujący przyczepić sobie swój cień.  Towarzyszy mu wróżka Blaszany Dzwoneczek. Piotruś Pan, nauczywszy dzieci latać, zabiera je w podróż do Nibylandii, gdzie mieszkają zaginieni chłopcy, marzący o mamie. Tam są też wróżki, syreny, czerwonoskórzy i piraci, ze słynnym kapitanem Hakiem na czele, który boi się pewnego krokodyla…Na dzieci czeka masa przygód i rozmaitych przeżyć…W domu zaś czekają zmartwieni Darlingowie.

Mimo przygodowej fabuły i humorystycznych scen, nie jest to jednak tak wesoła historia, jak by można sądzić.  Na pewno wrażliwsze dzieci i zwłaszcza dorośli odbiorcy dostrzegą, że całość podszyta jest smutkiem, tęsknotą za rodzicami, za uczuciami, których brakuje sierotom.  Zauważą, że to opowieść o kontraście między okrutną rzeczywistością, a bajeczną fantazją, o nieuchronności dorastania.

Niestety, muszę przyznać, że Przygody Piotrusia Pana…  nieco nużą, zwłaszcza początek, ale to chyba wpływ filmowych wersji, animowanych bajek, jakie znamy z ekranu, bo  czekamy od razu na wartką akcję, na perypetie, a tu opisy i sceny rodzinne. Choć   te są w sumie dość zabawne  – na przykład skrupulatne rachunki pana Darlinga, czy epizod z podawaniem lekarstwa i Naną.
Trochę “uwiera” spora dawka przemocy, bitew, walk itp. Na pewno nie jest to dobra lektura dla bardzo wrażliwych osób. Osobiście było mi niesamowicie żal maluchów tęskniących za matką, której nigdy nie mieli i szukali opieki u starszej dziewczynki, Wendy.
Świat wykreowany przez Barriego bywa czarujący, uroczy, trochę już dziś zapomniany. Urzeka swoją baśniowością, ale potrafi brutalnie przypomnieć o prozie życia. Zupełnie inaczej odczytuje tę opowieść spragnione ciekawych przygód dziecko, inaczej, bardziej świadomie – dorosły.

I tylko taka mała uwaga, taka bardzo prywatna – dziwi mnie, dlaczego tłumacz nie spolszczył wszystkich imion albo nie zostawił wszystkich w oryginalnym brzmieniu? Może to niewielka przeszkoda w odbiorze, właściwie, żadna, ale jednak wolałabym , aby to było ujednolicone. Wiem skądinąd, że istnieją różne przekłady, w tym najnowszy, pióra Michała Rusinka. Swoją drogą  wolę już zostać przy wersji Słomczyńskiego niż “męczyć się” z “Cynką” zamiast klasycznego Blaszanego Dzwoneczka.

Każdy ma swoją Nibylandię. Krainę marzeń,  świat wyobraźni zaludniony fantastycznymi postaciami i wspaniałymi przygodami. Każdy gdzieś w głębi, po części pozostaje dzieckiem.  Dlatego chyba tak lubimy powracać do beztroskich lat dzieciństwa, sentymentalnych wspomnień, do książek z dawnych lat. Czasem zaś dopiero w dorosłym wieku odkrywamy perły literatury, dbamy wówczas, by poznały je także następne pokolenia. Warto poznać dzieło J. M. Barriego w pełnej literackiej wersji, nawet jeśli nie do końca przypadnie nam do gustu. To przecież klasyka, i to nie tylko taka zalegająca biblioteczne regały, ale nadal żywa we współczesnej kulturze.  Zanim nastawisz dziecku bajkę Disneya, włącz audiobook z powieścią Barriego – wracajmy do źródeł!

Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi

aaaWydawca: Storybox.pl
Tytuł: Przygody Piotrusia Pana. Piotruś i Wendy
Autor: James Matthew Barrie
Czyta: Leszek Filipowicz
Czas trwania: 6 godzin 47 minut
ISBN: 978-83-65983-87-9

 

http://www.storybox.pl/
Tu znajdziesz wiele dobrych audiobooków

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *