SKARGA NA WRÓŻKĘ – felieton Iwony Banach

życie i pasje

Odsłony: 778

tarot-2414239_1920Ostatnie Andrzejki, wszak były niedawno, przypomniały mi sytuację sprzed jakiegoś czasu. Choć nie miała nic wspólnego z Andrzejkami, to trochę mi się z nimi skojarzyła. No bo jakby trochę w temacie. Posłuchajcie…

Pewnej niedzieli zadzwoniła do mnie koleżanka, której z pewnych względów nie widuję zbyt często, z zaskakującym pytaniem:

– Słuchaj, czy jest u nas jakiś związek wróżkologiczny, czy coś w tym rodzaju? Chodzi mi o jakąś naczelną radę wróżkologiczną czy jakoś tak…

Przyznam, że nie mam zielonego pojęcia, czy coś takiego istnieje. Mam jednak pojęcie, jaka jest moja koleżanka – to pieniaczka pierwszej wody.

– Pismo takie muszę napisać i wiesz, może byś przyszła, pomogła… Bo ja z pisaniem nie za bardzo, a ty, że ho, ho, ho!

– To sama wpadnij do mnie – zaproponowałam.

– Kiedy ja… właściwie.. tak jakby nie mogę – odpowiedziała koleżanka i zaintrygowała mnie tak bardzo, że natychmiast postanowiłam do niej pójść, bo dla mnie, jak ktoś nie może, to nie może, ale jak dodaje „właściwie” i „tak jakby” to kryje się pod tym coś tajemniczego.

Natychmiast do niej pobiegłam.

Na schodach minęłam starszego pana z obandażowaną głową, potem jakąś kobietę z ręką na temblaku. Kiedy weszłam do mieszkania koleżanki okrzyk rozpaczy wyrwał mi się z ust bezwiednie.

O Boże!!! Kto cię tak urządził?! Mąż? – zawołałam, choć to podobno nieładnie o takie rzeczy pytać.

– Coś ty? Spadłam ze schodów – odparła wzruszając ramionami.

Wyglądała moim zdaniem bardziej na przejechaną przez walec. Co prawda poniemiecki budynek, w którym mieszkała, miał koszmarnie strome, kręcone schody,  to jednak żeby z nich spać i podbić sobie oko, trzeba by się bardzo postarać.

– A oko to też schody? – zapytałam niepewnie.

– Nie, to Jadźka. Sąsiadka z naprzeciwka. Poszłam do niej, trochę się poszarpałyśmy i tyle.

W tej chwili z sąsiedniego pokoju usłyszałam stuki i jęki. Po chwili w drzwiach pojawił się poobijany i oddolnie nieco też zagipsowany mąż koleżanki. Tragicznym szeptem zażądał herbaty.

– Co tu się stało? – jęknęłam przypomniawszy sobie starszego pana z parteru i sąsiadkę z ręką na temblaku –  ta Jadźka pobiła was wszystkich? Tych z dołu też?!

– Nie no co ty, przecież nie wciągamy sąsiadów w nasze sprawy prywatne – obruszyła się szczerze.

– A to były sprawy prywatne?

– Tak, poszarpałam się z Jadźką, bo dowiedziałam się, że mój mąż mnie z nią zdradza, usłyszał to jej mąż, poleciał do mojego, mój wypadł z mieszkania i go walnął, pobiegłyśmy z Jadźką na pomoc, ona tłukła mnie, ja jej chłopa, jakoś się zaplątaliśmy i spadliśmy ze schodów.

– A sąsiedzi?

– Oni nie spadli. Tę z pierwszego to ktoś nogą walnął jak wychodziła z mieszkania, a sąsiad z parteru tylko zemdlał z wrażenia i łeb sobie obtłukł. W sumie dwa złamania i jeden ząb jak na sześć osób to i tak niewielkie szkody.

– A rozumiem… Ty w sprawie tych szkód chcesz pisać? Do administracji?

– Nie, tam już napisałam. Teraz skargę na wróżkę chcę napisać. One mają chyba jakichś przełożonych? Nie? Poszłam do niej, powiedziała mi, że mąż mnie zdradza i zobacz, co się stało?

– Chcesz złożyć skargę, że powiedziała ci, że mąż cię zdradza?

– Nie, to jest w porządku, taka praca, tylko, że ona powiedziała mi, że jak tę sprawę załatwię to pójdę na sylwestra z mężem i będę się świetnie bawić. Sylwester za trzy dni. Sukienkę kupiłam, buty kupiłam – w koszty poszłam, a patrz jak ja wyglądam, no i chłop do niczego się nie nadaje!

I wiecie co? Pomyślałam, że my się naprawdę amerykanizujemy! Tak cal po calu. Niedługo mordercy będą żądać odszkodowania za pracę w uciążliwych warunkach, bo na krwi można się przecież poślizgnąć. Złodzieje będą podawać zbyt dobrze zabezpieczone ofiary do sądu o utrudnianie wykonywania zawodu, a pisarze wezwą wenę twórczą do stawiennictwa pod groźbą przymusowego doprowadzenia przez policję.

To ostatnie oczywiście popieram!

Iwona Banach
materiał chroniony prawem autorskim

tarot-2414239_1920
[źródło: pixabay.com/autor: Rirriz]
 Iwona BanachIwona Banach jest tłumaczką, nauczycielką, mamą dorosłej niepełnosprawnej dziewczynki, pożeraczką książek, szydełkoholiczką i straszną bałaganiarą. Interesuje ją dosłownie wszystko (no, może poza ekonomią i motoryzacją). Szczególnie kreatywna bywa w kuchni, choć rodzina twierdzi, że do jej obiadów zamiast solniczki należałoby dołączać gaśnicę (występujący w powieści pikantny sataraż nauczył ją przyrządzać tata). Nie jest aż tak roztargniona jak Regi, jedna z bohaterek, ale potrafiłaby schować masło do piekarnika, a kota do lodówki (gdyby nie to, że koty to zwierzęta przytomne i głośno protestują). Ta arcysympatyczna i pogodna osoba jest autorką książek Pokonać strach, Chwast, Pocałunek Fauna, Szczęśliwy pech, Lokator do wynajęcia, Czarci krąg, Maski zła oraz tłumaczką: Lilith, Zielone piekło, Za drzwiami, Koniec jest moim początkiem, Mistycy i magowie Tybetu, Migdał, Rzeźnik, Florencka gra, Syn Człowieczy, Między niebem a Lou. Otrzymała wyróżnienie w konkursie Twój Styl – Dzienniki Kobiet oraz wyróżnienie w konkursie Najważniejsze jest Niewidoczne dla oczu – za powieść Pokonać strach, pierwszą nagrodę w konkursie wydawnictwa Nasza Księgarnia za powieść Szczęśliwy pech.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *