PATRONAT MEDIALNY: “MARYSIEŃKA SOBIESKA” Tadeusza Żeleńskiego-Boya

patrornat medialny

Odsłony: 704

zzzKtóż z nas nie słyszał o wielkiej miłości króla Polski Jana III Sobieskiego do swej żony Marysieńki, czy o listach miłosnych pisanych przez zakochanych w sobie bez pamięci małżonków? A kto miał okazję je czytać? I tu pojawia się problem, na który zwrócił uwagę Tadeusz Żeleński-Boy. Listy Marysieńki i Jana już w pierwszym wydaniu były okrojone w treści, nie wiadomo, gdzie są oryginały. Mimo tego jest to bogata i obszerna korespondencja, ukazująca piękno miłości i jej różne odcienie oraz kunszt pisarski autorów. Poznajmy opowieść Tadeusza Żeleńskiego-Boya, jak to z Marysieńką było. A było barwnie, intrygująco i miłośnie.

PATRONAT-LOGO

I tam [w Warszawie] na dworze w r. 1655 poznaje kobietę, do której miłość zdecydowała o kolejach jego życia. Bohater spotkał swój los, Celadon – swoją Astręę. Ale to nie będzie takie proste. (s. 37)

Czteroletnia Maria Kazimiera d’Arquien przybyła do Polski wraz z nową królową Ludwiką Marią Gonzaga. Podczas jednej z zabaw dworskich towarzyszących obradom sejmu warszawskiego poznał ją Jan Sobieski. Dwudziestosześciolatek przyciągał wzrok kobiet. Był przystojnym, rosłym i krzepkim mężczyzną, wsławionym męstwem, obytym w świecie. I trzeba dodać, że czułym na wdzięki kobiece. Tych dwoje było sobie pisanych, choć do oświadczyn i ślubu od razu nie doszło, gdyż los zdecydował inaczej, a raczej królowa. Marysieńka poślubiła wojewodę sandomierskiego Jana Zamoyskiego, jednak to nie przeszkadzało jej kochać innego.

„Konfitury” znaczą listy: bo już wkrada się w ich korespondencję umowny szyfr, który będzie coraz bogatszy i coraz bardziej urozmaicona, w miarę jak stosunek ich będzie poufniejszy, a sprawy poruszone w listach sekretniejsze i drażliwsze. (s. 78)

Zaczęło się od niewinnych igraszek i listów. Z czasem listy stają się coraz bardziej poufałe i zażyłe, coraz bardziej namiętne i pikantne. Pojawia się w nich ton matczyny, melancholijny, rycerska kokieteria, poczucie żalu, błagania – paleta uczuć. Zakochani w sobie muszą ukrywać swoją miłość, także w listach. Początkowo nazywają siebie Astreą i Celadonem. Z czasem szyfrują swoje listy, aby niepowołane osoby nie zrozumiały treści korespondencji:

Inaczej „esencyje” (Marysieńka) nie mogłyby się nigdy mieszać z „prochem” (Sobieski) ani „grać z nimi w kości”. Na razie przyrzeka zachować mu „pomarańcze” (miłość) „tak całe i piękne, jak tylko to jest możliwe w jej obecnym położeniu. (s. 114)

I trwa to latami. Od pozamałżeńskiego związku Marii Kazimiery, poprzez plotki, skandaliczne zaślubiny, liczne rozstania i powroty (kampanie wojenna Jana, wyjazdy Marii do Francji), po małżeństwo z miłości, co było ewenementem w tamtych czasach. Autor przedstawia losy bohaterki po śmierci męża – samotne wdowie lata, w których nie zabrakło politycznych intryg, rodzinnych waśni i zagranicznych podróży.
Do tej pory Maria Sobieska jawiła się w oczach Polaków jako piękna królowa bardzo zakochana w swoim mężu. Ale to tylko niewielka część prawdy o tej kobiecie. Tadeusz Żeleński-Boy to pisarz młodopolski, który odbrązawia bohaterów swoich książek. Tym razem również przyświecał mu taki cel – odbrązowić króla Jana III Sobieskiego, jego żonę Marysieńkę i ich wielką miłość; ukazać parę królewską jako zwykłych ludzi z krwi i kości, którzy odegrali ważne role w historii Polski. I tu nasuwa się pytanie – jaka naprawdę była Marysieńka Sobieska z domu d’Arquien?

Jak widzimy, Marysieńka prowadzi potrójną grę: podtrzymuje swoje prawa jako ślubnej żony Zamoyskiego, nie zdradza przed królową swoich zamiarów przeniesienia się do Francji wraz z Sobieskim, ale zarazem coraz energiczniej przypiera swego Celadona, aby jej dał stanowczo znać, czy chce tutaj nabyć majątek. (s. 111)

To barwna i nietuzinkowa postać. Humorzasta kokietka, która zawojowała Jana Sobieskiego i owinęła go sobie wokół małego palca, aż ten stracił dla niej głowę. To pełna energii i pomysłów impulsywna intrygantka, trzeźwo oceniająca sytuację, która potrafiła namieszać w polityce Europy i zmienić bieg historii. Wspaniała władczyni, która rządziła królem, a ten zaś Polską…
Książka Marysieńka Sobieska to nie tylko biografia i charakterystyka Marii. To także portret Jana III Sobieskiego – romantycznego Jachniczka twardo stąpającego po ziemi, doskonałego stratega i dowódcy, człowieka wiernego, troskliwego, czułego, oddanego, o diametralnie odmiennym charakterze od swej żony. Ich historia miłosna rozgrywa się na tle ważnych wydarzeń historycznych. Autor wplata je do powieści tam, gdzie to konieczne, gdzie od intryg Marysieńki wiele zależało. A przy tym wplata dygresje, fragmenty listów Sobieskich, cytuje różne dzieła literackie, polemizuje z ówczesnymi biografami pary królewskiej i historykami, przytaczając fragmenty ich rozpraw naukowych. Dużo tego. Czuć barokowy przepych, także w języku utworu.

Sobieski pisał po polsku, z lekka makaronizując francuszczyzną, pani Zamoyska pisała po francusku, dość często mieszając słowa polskie i zwroty. (s. 72)

Niedzisiejszy styl pisania Tadeusza Żeleńskiego wynika między innymi z faktu, że autor napisał ją 80 lat temu (I wydanie 1937 r.). W powieści oprócz cytowanych dzieł pełno jest archaizmów, galicyzmów, makaronizmów. To na pewno utrudnia czytanie, lecz do pewnego stopnia łagodzi je obecność przypisów oraz gawędziarski styl autora. To on stale podtrzymuje kontakt z czytelnikiem, zwracając się do niego bezpośrednio lub używając liczby mnogiej, mówiąc o sobie i czytelniku – my. A barokowy przepych widać już po okładce – ciemny portret głównej bohaterki w bordowo-złotej oprawie wprowadza czytelnika w klimat powieści.

„Więcej nie mając pisać czasu, obłapiam i całuję, milion razy Wć serce moje”. (s. 143)

Marysieńka Sobieska Tadeusza Żeleńskiego-Boya to nie tylko biografia, to także romans, powieść historyczna, obyczajówka z licznymi intrygami. To interesująca opowieść o nietuzinkowej kobiecie i jej wiernym Jachniczku oraz ich burzliwej miłości, osadzona na tle ówczesnych wydarzeń. Poznajcie parę zakochanych, która trzykrotnie wzięła ślub…

Bo to pewna, że na przestrzeni całych dziejów Polski nie spotkamy historii, która by miała w sobie tyle cudowności, tyle elementów romansu czy bajki, co ta cała przygoda Jana i Marysieńki, Celadona i Astrei, I tę jeszcze ma owa historia właściwość, że prawda jest w niej dziwniejsza od legendy. (s. 330)

Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawami autorskimi

zzz

Tytuł: Marysieńka Sobieska
Autor: Tadeusz Boy-Żeleński
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2017
ISBN: 9788377794388
Ilość stron: 336

martaMarta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *