JESTEM WRAKIEM, TO JEST MÓJ DZIENNIK. ALTERNATYWNY PORADNIK DLA WYPRUTYCH RODZICÓW, Shannon Cullen – recenzja

życie i pasje

Odsłony: 777

fc489bfb24b405416d49478559a1ee2e_fullRodzicu, jeśli masz poczucie humoru, dystans do siebie i rodzicielstwa w ogóle, albo potrzebujesz wsparcia, by tego dystansu nabrać, ten dziennik jest właśnie dla Ciebie! Jeśli przysłowiowe zupki i kupki Twojego niemowlęcia nie przesłoniły całkiem Twojego świata, jeśli umiesz cieszyć się każdą chwilą i masz ochotę odpocząć przy niekoniecznie zimnej kawie z ołówkiem lub długopisem w dłoni, ale nie tylko wypisując listę zakupów, to ta książka będzie dla Ciebie idealna!

Wydawać by się mogło, że sięganie po modne wszelkiego rodzaju “kreatywne publikacje” do kolorowania, rozwiązywania zadań i bazgrania, to ostatnia rzecz, na jaką miałby ochotę rodzic, zmęczony całodzienną (a często i niemal całonocną) opieką nad niemowlęciem. Tymczasem takie książeczki naprawdę pomagają się odstresować, naładować baterie i nie wymagają przy tym dużych nakładów czasu. Wiadomo, że z kredkami można spędzić i pół dnia, ale nawet minutka gryzmolenia długopisem po karteczce potrafi być zbawienna (przyznajcie się, często tak robicie podczas rozmowy przez telefon, prawda?)

Shannon Cullen proponując swój Alternatywny poradnik dla wyprutych rodziców miała dobry pomysł, wpisała się w modny trend, ale też sprawiła frajdę całkiem sporej grupie odbiorców.

Świeżo upieczeni rodzice, zwłaszcza mamy, często nie mają zbyt wiele czasu na rozrywki. Bywa, że wyjście do sklepu po chleb, jogurt i czekoladę sprawia nieziemską radość, prysznic urasta do rangi spa, a przeglądanie facebooka zastępuje lekturę ksiąg Prousta w oryginale. Znam to z autopsji (przeglądanie, nie Prousta). Wiem też, że zimna kawa to mit, choć owszem, czasem pijam taką również. Wiem jeszcze, że dla chcącego nic trudnego, można nawet przy dzieciach wygospodarować czas dla siebie i swoje pasje. Jestem tego żywym dowodem i choć wiadomo, że trafiają się i lepsze i gorsze dni, to w miarę wszystko ogarniam. Nie piszę tego, by się chwalić, ale zmierzam do tego, że mając na głowie dom i małe dzieci da się i warto znaleźć nawet kilka minut dziennie na książkę, notatkę, rysunek, parę rządków na szydełku, czy cokolwiek, co komuś sprawia radość i zapewnia relaks. I nie muszą to być ambitne rozrywki. To z powodzeniem może być korzystanie z Jestem wrakiem….

Szczerze powiem, że nie byłam dotąd osobiście zainteresowana publikacjami typu Zniszcz ten dziennik, ale zdarza mi się coś rysować, kolorować, rozwiązywać sudoku, notować i bazgrać na karteluszkach. Gdy ukazała się publikacja Shannon Cullen “dedykowana” (używam tu tego modnego słowa celowo, z przymrużeniem oka, bo go nie znoszę) rodzicom, a dokładnie wyprutym rodzicom, postanowiłam sprawdzić, co to takiego.

Okazało się, że to całkiem fajna, pomysłowa książka do wypełniania, notowania, bazgrania, kolorowania, utrwalania ważnych momentów w życiu niemowlaka, coś w rodzaju pamiętnika, ale nie do końca. Alternatywny poradnik jest tak bardzo alternatywny, że w sumie… poradnikiem nie jest. Wszystkich szukających wskazówek i metod na idealne rodzicielstwo muszę rozczarować i odesłać znanym z dowcipu hasłem “fantastyka piętro wyżej”.

Znajdziemy tu miejsce na konkretne zapiski dotyczące danych, cech i umiejętności dziecka, na odciski stópek itp. Autorka zamieściła wiele pytań i poleceń typu “Nie przestaje mnie zadziwiać, że …”, “jak miała na imię twoja ulubiona zabawka z dzieciństwa” “wymień 5 cech, które sprawiają, że jesteś świetnym rodzicem”. Na każdej stronie widnieje pole do zanotowania daty i opisania dnia, czy zapisania sobie czegoś. Wpisy są w pełni dowolne. Do tego mamy dużo zadań do narysowania. I nie trzeba mieć to do tego ani specjalnych przyborów, ani wiele czasu, ani talentu artystycznego.
Możemy stronę “bezmyślnie zapełnić kółkami”, “wybazgrać swoją frustrację”, wykonać projekt koszulki albo pieluszki, narysować tort czekoladowy albo co chcemy, wymyślić własną wersję gry “węże i drabiny”, ułożyć słowniczek określeń na przydarzające się niefortunne sytuacje, oznaczyć “cechy szczególne” rodzica, nauczyć się imienia dziecka w języku migowym, zagrać w kółko i krzyżyk, odwzorować tor ruchu dziecka na macie itp. To tylko nieliczne pomysły w bogatej ofercie Shannon Cullen.
Do tego przeczytamy garść “złotych myśli”, które stanu naszej wiedzy nie zmienią, ale przynajmniej rozbawią. A to “Jeśli twoje dziecko zasypia dwie godziny później niż zwykle, nagrodzi cię spaniem dłuższym o całe trzy minuty” podoba mi się szczególnie, czysta prawda!

Nie wszystko jednak podobało mi się bez zarzutu. Za dużo według mnie tu odniesień do wina, ginu itp. Żartobliwie jeszcze jakoś ujdzie, ale nie jestem przekonana, by taki styl a la “Bridget Jones” pasował wszystkim rodzicom. I najważniejsze – mając dziecko pod opieką zapomnijmy o lampkach wina i butelkach piwa. Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Trzeba podkreślić, że to publikacja dla ludzi z poczuciem humoru, mających dystans do siebie i rodzicielstwa w ogóle. Traktowanie jej w kategoriach śmiertelnej powagi grozi… wyrzuceniem tego dziennika do kosza.
Przy Jestem wrakiem można świetnie się bawić, nawet jeśli notujemy tam coś trzecią ręką, mieszając dzidziusia i lulając zupę jednocześnie 😉

Polecam, mama dwójki dzieci w wieku 6 lat i 6 miesięcy
Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawem autorskim

fc489bfb24b405416d49478559a1ee2e_full

Wydawnictwo: Marginesy
Autor: Shannon Cullen
Tytuł: Jestem wrakiem, to jest mój dziennik
Tytuł oryginału:I’m Wrecked, This Is My Journal
Tłumaczenie:Magdalena Zielińska

Data wydania: wrzesień 2017
Ilość stron: 224
ISBN:978-83-65780-52-

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *