I JAK TU ODEJŚĆ OD RHETTA BUTLERA… – felieton Iwony Banach

Odsłony: 847

clark-gable-394520_1920Podsłuchiwanie ludzi czasami na coś się przydaje. Stojąc w kolejce w Biedronce zobaczyłam dwóch mężczyzn zdecydowanie „drugiej świeżości”  – rozmawiali o Świeżakach. Jasne, że tak, o czym innym teraz rozmawia się w Biedronce? Tylko o tym!

– Muszę je zdobyć, bo inaczej baba mnie z domu wyrzuci – stwierdził jeden, łysawy, niedogolony z lekkim brzuszkiem. W koszyku, poza chlebem i paczką pierogów miał kilka piw i, o dziwo, książkę.

Drugi popatrzył na niego z dezaprobatą.

– Bo ta twoja żona jest rozpuszczona jak dziadowski bicz, zamiast pierogi lepić tylko książki czyta!

– No czytanie to nie jest chyba takie złe. Teraz modne jest – stwierdził kolega.

Tamten tylko prychnął, a po chwili odburknął oburzony:

– Ogłupiałeś? Czytanie to samo zło! To gorsze niż cholera i zaraza! Przecież one od tego głupieją! W głowach im się przewraca, odwala im na całego… Moja to przeczytała jedną książkę w życiu, a potem ja przez pół roku musiałem wyrywać sobie włosy z nosa. Mówię ci, nie daj się! Wybij jej z głowy to świństwo! Nie pozwalaj jej…. To chore!

Jeszcze nigdy nie słyszałam tak zdecydowanego sprzeciwu wobec czytelnictwa, więc postanowiłam się w temat zagłębić i wiecie co? FACET MIAŁ RACJĘ! Naprawdę! Kobiety, żony, matki dzieciom nie powinny czytać książek. Dlaczego? To proste! Zaraz wam to udowodnię!

Kobiety czytają najczęściej książki lekkie, obyczajówki, albo romanse. I jakich bohaterów w nich spotykają? Oczywiście mam na myśli bohaterów męskich? Są to mężczyźni wysocy i umięśnieni, nie spotkałam się jednak z takim, który miałby BRZUSZEK! Są blondyni, bruneci, nawet szpakowaci, ale jeszcze żaden romantyczny bohater nie był ŁYSY. To ideały. Mówią „proszę, moja miła” i „dziękuję kochanie” i nigdzie w żadną rozmowę nie wciskają słowa na „k”, które awansowało już do miana „polskiego przecinka”. Mają pracę, albo są po prostu zamożni. Ubierają się elegancko.  Są wykształceni i ….

No tak. Po takiej dawce cudów nawet święta by oszalała. Naczyta się taka biedna kobieta, naczyta, a potem wraca do rzeczywistości i ta rzeczywistość zaczyna ją osaczać.

Bo jednostki męskie, które są w jej otoczeniu w niczym, naprawdę w NICZYM nie przypominają bohaterów romansów, ani nawet obyczajówek, chyba, że tych negatywnych.

I jak tu odejść od Rhetta Butlera i powrócić do Kowalskiego? Jak tu zamienić „ moja najdroższa” na „stara, daj piwo” albo „moja ukochana” na „ gdzie te pieprzone skarpetki”?

Na co może liczyć biedna, zaczytana kobieta? Na mężczyznę, który dłubie w nosie z takim samozaparciem, że mógłby, przy odrobinie szczęścia usunąć sobie wyrostek, bez otwierania jamy brzusznej? Na takiego, który drapie się po klejnotach jakby właśnie dostał miejscowego, aczkolwiek zmasowanego ataku świerzbu?

Potrafi beknąć tak, że Shrek zaczerwienił się ze wstydu i do czasu do czasu puści bąka „dla zdrowia” twierdząc, że nie powinno to nikomu przeszkadzać, bo poszło pod stół.

Współczesny mężczyzna odzywa się czasami, ale niewiele mówi. Większość tekstu to „przecinki”, resztę najczęściej trzeba wykropkować. Zapomina o rocznicach i urodzinach, weekendy spędza z kolegami, z ryb wraca na czworakach, a brudnymi skarpetkami, slipkami i zasmarkanymi chusteczkami znaczy teren jak pies pasterski wielkości niedźwiedzia .

I co robi biedna, zakochana w książkowych bohaterach, kobieta? Cierpi! Nie cierpi jednak w milczeniu, żadna kobieta nie potrafi cierpieć w całkowitym milczeniu, więc zaczyna naprawiać świat i  mężczyznę swojego życia. Ta „mission impossible” odbija się na życiu i dobrostanie tegoż mężczyzny….

Jego cierpień nie opiszą żadne słowa!

I o to chodzi! To tortura psychiczna codzienna i okrutna. To wredne powtarzanie, że nie beka się przy stole, że nogi należy myć, że nawet jeżeli warzywa jakimś cudem nie są z mięsa to też należy je jeść i że brzuszek piwny wcale nie jest seksowny…

Dlatego właśnie, ze względu na biednych codziennie katowanych mężczyzn kobiety nie powinny czytać romansów. Nigdy! Żadnych, ani romansów, ani obyczajówek, ani lekkich czytadełek! To szkodzi rodzinie! To prowadzi do frustracji i stresu. Baby kochane, przerzućcie się na kryminały! Co prawda policjanci bywają przystojni i inteligentni, ale zawsze mają jakieś wady, a w razie czego mogą podpowiedzieć gdzie ukryć zwłoki!

Iwona Banach
materiał chroniony prawem autorskim

clark-gable-394520_1920
[ źródło: pixabay.com/autor:skeeze]
Iwona BanachIwona Banach jest tłumaczką, nauczycielką, mamą dorosłej niepełnosprawnej dziewczynki, pożeraczką książek, szydełkoholiczką i straszną bałaganiarą. Interesuje ją dosłownie wszystko (no, może poza ekonomią i motoryzacją). Szczególnie kreatywna bywa w kuchni, choć rodzina twierdzi, że do jej obiadów zamiast solniczki należałoby dołączać gaśnicę (występujący w powieści pikantny sataraż nauczył ją przyrządzać tata). Nie jest aż tak roztargniona jak Regi, jedna z bohaterek, ale potrafiłaby schować masło do piekarnika, a kota do lodówki (gdyby nie to, że koty to zwierzęta przytomne i głośno protestują). Ta arcysympatyczna i pogodna osoba jest autorką książek Pokonać strach, Chwast, Pocałunek Fauna, Szczęśliwy pech, Lokator do wynajęcia, Czarci krąg, Maski zła oraz tłumaczką: Lilith, Zielone piekło, Za drzwiami, Koniec jest moim początkiem, Mistycy i magowie Tybetu, Migdał, Rzeźnik, Florencka gra, Syn Człowieczy, Między niebem a Lou. Otrzymała wyróżnienie w konkursie Twój Styl – Dzienniki Kobiet oraz wyróżnienie w konkursie Najważniejsze jest Niewidoczne dla oczu – za powieść Pokonać strach, pierwszą nagrodę w konkursie wydawnictwa Nasza Księgarnia za powieść Szczęśliwy pech.

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

1 thought on “I JAK TU ODEJŚĆ OD RHETTA BUTLERA… – felieton Iwony Banach

  1. Jestem zawiedziony, po tak ambitnie starającej się wyrobić sobie nazwisko Autorce spodziewałem się więcej.
    Co to ma być? Ani to felieton, ani satyra sam nie wiem co to takiego i co Autorka chciała czytelnikom przekazać. Ciekawe skąd u Autorki dość już przecież doświadczonej taka emanacja kompleksów feministycznych – czyżby miała własne przykre doświadczenia ze związków z mężczyznami że bezkrytycznie je uogólnia i leczy tym swoje kompleksy? Wszyscy faceci w/g Autorki to brudne nieroby, przeklinające bez przerwy i interesujący się jedynie piwem.Oczywiście wszystkie kobiety (baby chcąc być konsekwentnym w narracji) to intelektualistki, zaczytane w literaturze z wyższej półki i łaknące kultury jak kania dżdżu. Taki piękny świat widzi Autorka, szkoda że jedynie w swej wyobraźni bo bez trudu wskażę jej narkomanki, alkoholiczki i tzw. kobiety upadłe w każdym środowisku – tylko ja nie mam kompleksów i nie uogólniam tego obrazu na wszystkie kobiety.
    A Autorce gratuluję samozadowolenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *