Odsłony: 1016
Kiedy zdecydowana kociara sięga po książkę o psach i o fenomenie ich węchu, czyta ją z zainteresowaniem, zachwycając się i wzruszając, a po skończeniu ma poczucie wartościowej lektury – to coś musi być na rzeczy! Oto publikacja z serii EKO wydawnictwa Marginesy, na którą warto zwrócić uwagę. Tę piękną, wiarygodną, ciekawą opowieść rekomenduje Dorota Sumińska. Polecam nie tylko miłośnikom zwierząt.
Nie ukrywam, że za psami nie przepadam, choć niektóre osobniki nawet lubię. Bardzo dużo zależy od charakteru konkretnego psa i wychowania tudzież jego braku. Tak na marginesie, nie znoszę, gdy pies namolnie pakuje łapy na ludzi, którzy tego sobie nie życzą, pcha się tam, gdzie nie powinien, ładuje pysk w talerze na stole i nie reaguje na polecenia. Pominąwszy te nieprzyjemne przypadki, generalnie doceniam zalety szczekających czworonogów. Wiem, że są mądre, pojętne, wierne i na wiele ich stać. Wiem także, że psi węch stanowi prawdziwy fenomen, a książka Claire Guest utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
Podtytuł Jak węch Daisy uratował mi życie, wskazuje, że mamy do czynienia z osobistym świadectwem. Jego autorka, Claire Guest to osoba pełna pasji, miłośniczka zwierząt i znakomita trenerka zafascynowana od dawna behawioryzmem, podchodząca indywidualnie do każdego zwierzaka. Przekonana, że dominacja i zastraszanie to nie są dobre metody szkolenia, przemocą i agresją nic się nie osiągnie, natomiast system nagród i pozytywne wzmacnianie przynoszą oczekiwane efekty.
Od ponad 20 lat zajmuje się szkoleniem psów, przygotowując je m.in. do pracy z niesłyszącymi oraz do wykrywania chorób poprzez zapach. W 2011 roku wyróżniono ją honorowym doktoratem w uznaniu wybitnego wkładu w rozwój nowych metod wykrywania chorób zagrażających człowiekowi.
W książce nie znajdziemy instrukcji jak szkolić psa, za to poznamy koleje życia Claire (a trzeba wiedzieć, że wiele przeszła – częste przeprowadzki, rozpad małżeństwa, depresję, wykrycie i leczenie nowotworu) oraz jej zawodową ścieżkę. Z czasem okazało się, że to, co przepowiedział jej wróż z Korei Południowej – sprawdziło się.
Guest opowiada o swojej fundacji, o trudach pracy, kłopotach finansowych, pomocy, o radujących serce sukcesach, jakie były jej udziałem, o podróżach, zdobytym doświadczeniu i nowych projektach. Znajdziemy tu wzruszające historie poszczególnych pupili (Stroszek, Koperek, Kołtun, Woody, Daisy…). Niesamowicie budujący jest fakt, że spisanego na straty sparaliżowanego szczeniaka udało jej się uratować i “wyprowadzić na ludzi”, czy raczej “na psy”, zapewniając mu radosny, mimo niepełnosprawności, żywot. Nie mniej fascynująca okazała się historia o tym jak wyjątkowa labradorka Daisy wywąchała niepokojące zmiany i tym samym uratowała życie swojej opiekunce. Ta osobista sprawa nie stanowi jednak głównej treści tej publikacji, to tylko jeden z kamieni milowych dla Claire Guest.
Nie przesadzam, twierdząc, że psy i ich szkolenie to sedno życia brytyjskiej trenerki. Opowiada o tym z wielkim uczuciem, widać, że wkłada całe serce w to, co robi:
“Uwielbiam zabierać psy do ich nowych domów i obserwować, jak przejmują dowodzenie i jak natychmiast wprowadzają zmiany ułatwiające życie ich nowym opiekunom. Nigdy nie znudziło mi się patrzenie, jak tworzy się wtedy więź. Do dziś słowa więzną mi w gardle ze wzruszenia na widok psa troszczącego się o swojego człowieka i nieważne, czy to pies przewodnik , pies dla niesłyszącego, pies pomagający osobie na wózku, czy – a jest naprawdę wyjątkowe – pies ratujący ludzi z cukrzycą albo innymi chorobami zagrażającymi życiu, ponieważ wykonuje zadania, do których go wyszkoliliśmy” ( s. 43)
“Miłość do psów złączyła się z moim naukowym umysłem, co przekłada się na fascynację tymi zwierzętami i tym, co mogą zrobić. Dlatego wierzę, że taka praca była mi przeznaczona i że wszystko, co mi się przydarzyło, doprowadziło mnie do punktu, w którym jestem dzisiaj” ( s. 304)
Przywoływanie kolejnych fragmentów czy opisywanie poszczególnych przypadków raczej mija się z celem – musiałabym przepisać lub streścić pół książki. Zachęcam do indywidualnej lektury, zwłaszcza, że Psi dar napisany jest przystępnym językiem, całkowicie zrozumiałym dla wszystkich. Bez egzaltacji, swobodnie, fachowo. Czyta się z prawdziwą przyjemnością.
Tym, co mnie zastanowiło w trakcie lektury była niezrozumiała dla mnie niekonsekwencja w tłumaczeniu. Występują bowiem psy o imionach Stroszek, Koperek, Kołtun oraz Woody i Daisy, a nie Stokrotka. Oczywiście to tylko takie moje zdziwienie, nie wpływające na ogólny odbiór tej publikacji.
Jest to w moim odczuciu bardzo przekonująca, wiarygodna historia, przekazana “z pierwszej ręki” przez osobę, którą śmiało można nazwać specjalistką od psów. Przemawiają przez szczerość, skromność, wielki szacunek i miłość do czworonogów, altruizm, chęć pomagania potrzebującym, zarówno ludziom jak i zwierzętom.
Claire Guest ma świadomość wagi tego, czym się zajmuje ona i jej fundacja Medical Detection Dog. I chodzi nie tylko o pomaganie ludziom i ratowanie im życia przez odpowiednio wyszkolone psy: “Bardzo liczę też na to, że nasza praca, o której na całym świecie coraz głośniej, zmieni nastawienie do psów w krajach, gdzie traktuje się je z okrucieństwem, lekceważeniem i brakiem uczuć. Kiedy uzna się zdolności psów do niesienia pomocy ludziom, ich status musi się poprawić, prawda?” ( s. 304)
Prawda! Gdyby ta książka była lekturą szkolną, to może mniej byłoby psów wyrzucanych na ulice i przywiązywanych w lesie…
Piękna, wzruszająca, do bólu prawdziwa, pełna pasji opowieść wydana w serii EKO.
Polecam nie tylko miłośnikom psów,
Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawem autorskim
Wydawnictwo: Marginesy
Autor: Claire Guest
Tytuł: Psi dar
Tytuł oryginału: Daisy’s gift
Tłumaczenie: Adam Pluszka
Data wydania: czerwiec 2017
Ilość stron: 324
ISBN: 9788365780201
Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.