AGONIA DŹWIĘKÓW, JAUME CABRE – recenzja

Odsłony: 1395

566193-352x500Są powieści, które czyta się jednym tchem, są też takie, które smakuje się powoli, doświadczając w trakcie lektury wielu odczuć i emocji. Sięgając po twórczość katalońskiego mistrza prozy, trzeba się nastawić raczej na niespieszne czytanie i towarzyszące mu refleksje. Agonia dźwięków to literacka uczta intrygująca treścią i zaskakująca uniwersalnością swej wymowy.

Już sam tytuł najnowszej wydanej na polskim rynku, a napisanej w 1984 roku, powieści Jaume Cabre wzbudza ciekawość i pewien niepokój. I tak też jest do ostatniej strony, autor umiejętnie buduje napięcie, zagęszcza atmosferę poprzez niedopowiedzenia i pozostające jakby pomiędzy wierszami pytania.

Mamy do czynienia z odwróconą chronologią. Najpierw poznajemy finał – oto trwa proces brata Junoya, stopniowo zaś  dowiadujemy się jak do tego doszło.
Powoli, z różnych perspektyw oraz za pomocą różnych form (np. listy, dokumenty, dialogi itp.) poznajemy szczegóły i tło wydarzeń, jakie miały miejsce w klasztorze La Rapita, gdzie ów brat był spowiednikiem. Doszło tam do  pewnego skandalu, z tym, że “im dalej w las”, tym bardziej zdumienie i oburzenie czytelnika wzrasta, a skandalem wydaje się zupełnie coś innego…

Klasztor La Rapita (Zakon Cysterski Ściślejszej Obserwancji w Całkowitym Ubóstwie)położony jest w miejscu, gdzie diabeł mówi dobranoc, na zupełnym odludziu. Objęty jest ścisłą klauzurą, panują tam szczególnie rygorystyczne zasady, na których straży czuwa matka przełożona. Obecnie tę funkcję pełni Dorothea, wyjątkowo oschła, surowa i fanatyczna osoba, przekonana, że wzmożona asceza i pokuta stanowią drogę do świętości. Siostry żyją, a raczej egzystują, w skrajnym ubóstwie, milczeniu, o głodzie i chłodzie. Ściśle przestrzegają zasad spisanych w Regule i Księdze Zwyczajów. Wyimki z tych ksiąg poprzedzają kolejne części powieści. Wydawać by się mogło, że to wszystko rozgrywa się w średniowieczu, a tu mamy dwudziesty wiek. O ile np. harmonogram zajęć i nabożeństw, czy pewne procedury muszą być w jakiś sposób określone, to wiele zapisów ociera się o paranoję i absurd.
Oto jeden z przykładów:
Odmawianie różańca świętego (…) Przesuwanie paciorków wymaga przyjęcia postawy pełnej pokory i skromności: w czasie modlitwy siostra mocno dzierży różaniec w dłoni i uważa, by paciorki nie ocierały się o siebie  i nie wydawały nielicującego z powagą modlitwy dźwięku, który by rozpraszał innych” (s. 309)

Tam skierowano jako spowiednika uwielbiającego muzykę brata Junoya. Posługa w skostniałym klasztorze pełnym ciszy była dlań udręką. Odcięty od swej pasji, pozbawiony możliwości gry na instrumentach, wysłuchujący w każdy piątek trzydziestu kilku niemal identycznych spowiedzi (w których grzechem było np. wspomnienie dnia sprzed wstąpienia do zakonu) duchowny uważa, że źle się dzieje w La Rapita, surowe zasady przynoszą więcej szkody niż pożytku, umartwianie się nie przybliża do świętości, efektem są choroby, halucynacje itp. Jego poglądy stoją w sprzeczności ze statusem zakonu i ideami, którym wierna jest ambitna siostra Dorothea. Junoy twierdzi (jak Św. Tomasz z Akwinu), że zło jest brakiem dobra neguje istnienie diabła. Uważa, że:
“Rapiteńskie ubóstwo jest jałowe. Jest … podszyte ambicją, wyuzdaniem, bo zrobiłyście z niego cel sam w sobie, a nie środek na drodze do świętości. Co z tego, że będziemy ubodzy, jeśli ograniczenia stłamszą w nas ducha?” (s. 214)

Nie zgadza się z karą nałożoną na dwie nowicjuszki, Rozalię i Clarę, dziewczęta zagubione w zakonnej rzeczywistości, samotne w swych rozterkach, obawach, cierpieniach. Oto jaką pokutę wyznaczyła im matka przełożona za grzech, jakiego rzekomo się dopuściły:
“Ukarałam je obie zamknięciem z celach na czas bliżej nieokreślony, a koniec miała wyznaczyć moja roztropność, z pozwoleniem wychodzenia wyłącznie na Święta Ofiarę niedzielnej mszy. Do tego ścisły post – jeden posiłek dziennie, składający się z resztek stołu zebranych w refektarzu (co za inteligentny sposób by upokorzyć dumę!). Do tego włosiennica na piersiach przez cały czas, Biczowanie pięć razy dziennie. Gołe deski za posłanie. Ustawiczna modlitwa” (s. 220/221).
Odnośnie tych “resztek ze stołu”, to proszę sobie je wyobrazić, skoro mięsa i ryb tam nie jadają wcale, a mleko, jajka i ser są limitowane – tylko jeden z tych produktów dziennie pojawia się na stole.
Obostrzenia dotyczą w La Rapita właściwie wszystkich aspektów życia, aż trudno sobie je wyobrazić.

Cóż takiego tam się wydarzyło, że Junoy znalazł się na ławie oskarżonych, a krewny jednej z nowicjuszek, ważna persona miasta Feixes, domaga się zwrotu wniesionego przez nią posagu? Jakie intrygi rozgrywają się w kurii? Jaka fantastyczna postać pojawiła się w tej realistycznej fabule? Odsyłam do lektury, warto się z nią zmierzyć.

Historia opowiedziana w Agonii dźwięków, w sumie bardzo prosta, jest frapująca i dająca do myślenia. Ma drugie dno i uniwersalną wymowę.
To opowieść o żądzy władzy, dumie, ambicji, fanatyzmie i ich skutkach. O konflikcie między różnymi postawami, sprzecznymi poglądami. O decyzjach, wyborach i ich skutkach. O religii i wypaczeniu idei. O poszukiwaniu sensu życia, dobru i złu, muzyce i ciszy. O cierpieniu, ludzkiej podłości, o stłamszeniu pasji.

Styl Cabre jest bardzo charakterystyczny, wymaga od czytelnika  skupienia nad tekstem, bowiem jednym zdaniu mamy do czynienia z połączeniem narracji odautorskiej z wypowiedzią bohatera. Oto przykład:
“Przemierzały ciemny korytarz w całkowitej ciszy, przerażone naruszeniem nakazu milczenia, ale z ważnego powodu, tak mi się wydaje, ojcze, bo siostra Clara skarżyła się, że jest chora i nie mogłam zostawić jej samej; ależ oczywiście, córko, dobrze zrobiłaś.” ( s. 165)
Autor nie stosuje jednak tego zabiegu (przynajmniej w tej powieści) zbyt często, zatem nie ma obaw, że czytelnik pogubi się w tej specyficznej narracji.

Atutem powieści są wyraziście nakreślone postaci, także te drugoplanowe.  Warto  przyjrzeć się nie tylko Junoyowi, Dorothei,ale też biskupowi Maurycemu, jego sekretarzowi, nowicjuszkom Rozalii i Clarze, wiekowej mniszce Margaridzie, która choć już ślepa, to więcej widząca.

Agonia dźwięków to powieść ciekawa, mistrzowsko napisana, stawiająca dużo pytań, skłaniająca do refleksji.
Można z powodzeniem od niej zacząć swoją przygodę z twórczością Cabre, by przyzwyczaić się do jego specyficznego stylu. Wykwintną ucztę literacką, jaką sprawił mistrz katalońskiej prozy, przygotowała znakomita tłumaczka, iberystka Anna Sawicka.  W jej przekładzie wydano również inne dzieła Jaume Cabre.
Polecam i zachęcam do sięgania po wszystkie powieści tego autora.
Tę książkę najtaniej kupicie TUTAJ

Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawem autorskim

 566193-352x500

Wydawnictwo: Marginesy
Autor: Jaume Cabre
Tytuł: Agonia dźwięków
Tytuł oryginału:Fra Junoy o l’agonia dels sons
Tłumaczenie: Anna Sawicka
Data wydania: 2017
liczba stron 336
ISBN 9788365780072

AGAAgnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

1 thought on “AGONIA DŹWIĘKÓW, JAUME CABRE – recenzja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *