Odsłony: 3398
Naparstek. Każdy kojarzy ten praktyczny przyrząd, można by rzec „pospolity aż do bólu”. Okazuje się, że jest to bardzo powierzchowne skojarzenie! Czy wiecie, że najstarszy naparstek odnaleziono w starożytnych Pompejach? Pochodził z I wieku naszej ery.
Mamy nadzieję, że nasz dzisiejszy Gość – Agnieszka Wiechucka sprawi, iż już nigdy nie potraktujecie naparstka jako zwykły kawałek metalu. Przekonajcie się, że to maleństwo może być malowanym ptakiem, lalką, porcelanową figurką i w ogóle może przybrać magiczną postać. Poznajcie zatem niecodzienną pasję pani Agnieszki.
Marta Korycka: Agnieszko, kiedy ostatni raz ukłułaś się igłą w palec przy szyciu?
Agnieszka Wiechucka: Solidnie się pokłułam, szyjąc ręcznie futerał na poprzedni telefon, a wszystko zapewne dlatego, że nie używam naparstków.
M.K.: A jednak szewc bez butów chodzi! Zgromadziłaś olbrzymią kolekcję naparstków, a żadnego nie używasz w praktyce. Pierwszy naparstek dał ci tata, a do dalszych poszukiwań zachęciła Cię mama. Kiedy tak naprawdę złapałaś kolekcjonerskiego bakcyla?
Agnieszka Wiechucka: Faktycznie, mój pierwszy naparstek był prezentem od taty przywiezionym z podróży służbowej. Jak się później okazało, swoje zbieractwo rozpoczęłam bardzo ambitnie, bo od okazu ze znakomitej, węgierskiej wytwórni porcelany Hollohaza. Mama podpowiedziała mi, żebym sprawdziła, czy takich drobiazgów jest może więcej. Niewątpliwie to był ten impuls, od którego wszystko się zaczęło.
M.K.: Dlaczego postanowiłaś zbierać akurat naparstki, skoro nie jesteś krawcową?
Agnieszka Wiechucka: Nie trzeba być listonoszem, żeby zbierać znaczki. Tak też jest z naparstkami. Może to zabrzmi jak banał, ale wszystkiemu winien jest przypadek. Gdyby nie ten nietypowy upominek od taty, a potem ciekawość mamy…
M.K.: To ile sztuk liczy obecnie Twa kolekcja?
Agnieszka Wiechucka: W tej chwili to ponad 3400 eksponatów. Część z nich czeka dopiero w kolejce na skatalogowanie i prezentację na stronie internetowej Mojej Kolekcji Naparstków.
M.K.: Sklepy stacjonarne i internetowe, Allegro i Ebay – to Twoje stałe źródła pozyskiwania naparstków. Jakimi jeszcze drogami trafiają do Ciebie kolejne egzemplarze do kolekcji?
Agnieszka Wiechucka: Najbogatszą i niezastąpioną kopalnią jest oczywiście internet, a przede wszystkim serwisy aukcyjne, które wspomniałaś. Za pośrednictwem mojej strony internetowej, bloga kolekcji oraz portali społecznościowych nawiązuję kontakty z innymi kolekcjonerami z Polski i ze świata. Wymieniamy się okazami. Dobrym czasem na powiększanie zbiorów są zawsze wakacje. Niemalże każdego roku przywożę coś nowego z urlopu, ale zawsze mogę też liczyć na rodzinę i znajomych, którzy pamiętają o mojej pasji podczas swoich bliskich i dalekich podróży. Jeśli mam okazję, bywam także na targach staroci, a od czasu do czasu zdarzy się wypatrzyć też coś w najzwyklejszej pasmanterii.
M.K.: Naparstki, wszędzie naparstki, ale czy znasz ich historię? Kto wymyślił ten mały ochraniacz na palec?
Agnieszka Wiechucka: Najstarszy naparstek, wykonany z brązu odnaleziono w Pompejach. Pochodził z I wieku naszej ery. W 2007 roku w Sobkowie w województwie świętokrzyskim, odnaleziono najstarszy polski naparstek. Podano wówczas, że ma około 2000 lat. Także historia tego „przyrządu” jest bardzo długa i pewnie trudno by było stwierdzić, kto go wymyślił. Oczywiście, moje zbiory nie sięgają tak odległych czasów. Najstarsze eksponaty w mojej kolekcji to kilka angielskich, srebrnych naparstków, a dosłownie parę dni temu przyleciały do mnie także okazy z rosyjskich wykopalisk, które pochodzą ponoć z XIX wieku.
M.K.: Nie sądziłam, że naparstki mają aż tak długą historię. Są one robione z metalu i porcelany. Z czego jeszcze? Co może być tworzywem do ich powstania?
Agnieszka Wiechucka: Naparstki użytkowe były i są wykonane głównie z metalu. Chociaż dziś wykorzystuje się także skórę, plastik czy gumę. Te kolekcjonerskie mogą powstawać z rozmaitych tworzyw – szlachetnych, jak porcelana czy kryształ, niezbyt zaskakujących, jak ceramika czy drewno, ale także bardziej „egzotycznych”, jak na przykład tkaniny, modelina, muszle, masa perłowa, wiklina.
M.K.: Większość naparstków nie wygląda na typowo użytkowe…
Agnieszka Wiechucka: Egzemplarze kolekcjonerskie mają co prawda w większości przypadków zagłębienia na czubku, sugerujące możliwość podparcia igły, jednak na pewno nikt nie wpadłby na pomysł wykorzystywania ich do szycia czy haftowania. Powierzchnia szkła czy porcelany łatwo mogłaby ulec zarysowaniu, a użycie koronkowego czy wiklinowego wiadomo, jakby się skończyło… Są też naparstki-figurki, które już kompletnie naparstka nie przypominają, jak na przykład domki oraz naparstki z doklejoną ozdobą na wierzchu, na przykład motylem czy ptakiem. Wszystkie one zdecydowanie nie nadają się do użytkowania.
M.K.: Wiele naparstków tworzy kolekcje. Opowiedz nam o nich.
Agnieszka Wiechucka: Rzeczywiście niektóre naparstki, trochę jak znaczki, tworzą kolekcje. Na mojej stronie nazwałam je seriami. Większość powstała w Stanach Zjednoczonych albo w Wielkiej Brytanii, która zdecydowanie króluje w produkcji naparstków, co widać także po moim zbiorze, w którym na niemal 3500 okazów aż 1200 pochodzi właśnie stamtąd. Chyba najwięcej takich zestawów powstało w angielskiej wytwórni Royal Worcester i amerykańskiej Franklin Porcelain. Te serie poświęcone są na przykład baletowi, motylom czy leśnym zwierzętom. Piękny jest zestaw fabryki Franklin Porcelain, prezentujący śpiewające ptaki świata. Jako serię traktuję także ręcznie malowane naparstki rosyjskie, tworzące na przykład naparstkowe teatrzyki do bajek. Na mojej stronie połączyłam także w odpowiednie katalogi „naparstki-głowy” wytwórni Tony Wood czy ręcznie malowane naparstki Royal Worcester, ale to głównie po to, aby ułatwić poruszanie się po stronie i wyszukiwanie okazów, bo trudno tutaj mówić o faktycznych seriach wypuszczonych przez te fabryki.


M.K.: Co robisz z egzemplarzami zdublowanymi?
Agnieszka Wiechucka: Przeznaczam je na wymianę. Na moim blogu jest osobna zakładka dedykowana wymianie. Zarówno za pośrednictwem strony, jak i bloga mojej kolekcji staram się odnaleźć nowych kolekcjonerów z kraju i ze świata i zapoznawać ich także ze sobą nawzajem. Umawiamy się na wymiany e-mailowo bądź za pośrednictwem portali społecznościowych. Jest nas niestety niewielu. Podejrzewam też, że część kolekcjonerów nie korzysta z internetu, więc niestety nie sposób do nich dotrzeć.
M.K.: Jak wygląda Twój pierwszy naparstek, a jak ten ostatnio zdobyty?
Agnieszka Wiechucka: Mój pierwszy naparstek zupełnie przez przypadek jest jednym z tych najcenniejszych okazów w kolekcji, ponieważ jest to sygnowana porcelana węgierska. Ostatnim nabytkiem są porcelanowe, ręcznie malowane „naparstki-głowy”, ale tym razem prezentujące psie rasy, pochodzące z wytwórni Francesca. Czekają w kolejce do zaprezentowania na stronie i blogu.
M.K.: W kolekcji masz też naparstki „masówki”, czyli głównie brytyjskie, porcelanowe naparstki, nie zawsze pierwszej jakości, zdobione kalkomaniami. Czym się kierujesz przy zdobywaniu kolejnego egzemplarza do kolekcji?
Agnieszka Wiechucka: Z czasem poznawałam, co warto mieć, ale głównym wyznacznikiem moich poszukiwań pozostaje kryterium: „co mi się podoba”. Poza tym, szukam ciekawostek, rzeczy wyróżniających się materiałem, wiekiem, egzotycznym czy odległym miejscem pochodzenia.
M.K.: Co jesteś w stanie zrobić, aby zdobyć jakiś cenny naparstek?
Agnieszka Wiechucka: W ogóle nie traktuje mojego hobby w tych kategoriach. Podejście mam wręcz odwrotne. Za cel stawiam sobie wyszukanie czy wylicytowanie naparstka po jak najkorzystniejszej cenie. Staram się także śledzić na bieżąco ceny, jakie osiągają poszczególne okazy w danym momencie i nie przepłacać. Tu nie ma żadnych reguł i wszystkim rządzi rynek. Na przykład bywały okresy, kiedy sporo egzemplarzy danego, wartościowego naparstka pojawiało się na aukcjach w jednym czasie i wówczas ceny spadały. Dlatego tak trudno mi czasem odpowiedzieć na kierowane do mnie prośby o pomoc w wycenie czyichś zbiorów.
M.K.: Tylko raz publicznie pokazałaś swoje naparstki. Było to w 2006 roku na warszawskiej imprezie „Magazyn przedmiotów”. Dlaczego tak rzadko prezentujesz swoją kolekcję?
Agnieszka Wiechucka: Swoją przygodę z naparstkami rozpoczęłam w 2004 roku. W 2006 roku moja kolekcja była znacznie mniejsza niż dziś i zamieszkiwała w kilku kartonowych pudłach. Przewiezienie eksponatów i zaprezentowanie ich na Wystawie Kolekcjonerów nie stanowiło takiego wyzwania, jakim byłoby dziś. Obecnie właściwie cały zbiór rozmieszczony jest w gablotach ściennych i pokazanie kolekcji na żywo wymagałoby ogromu przygotowań. Ryzykowałabym także uszkodzenie okazów już przy samych przygotowaniach. Dlatego też całą kolekcję zobaczyć można w internecie. Na stronie internetowej Mojej Kolekcji Naparstków można na bieżąco śledzić, jak rozrasta się zbiór. Zamieszczam tam dane każdego naparstka wraz z fotografiami, ale także informacje i zdjęcia sygnatur, pudełek, certyfikatów. Można zobaczyć mapę świata mojej kolekcji, czyli prześledzić, skąd eksponaty już mam, a czego mi jeszcze brakuje. Jest także mapa kolekcjonerów. Prowadzę też blog My Thimble Collection.

Tutaj zamieszczam wpisy poświęcone historii naparstków, wytwórniom ceramiki i porcelany, seriom naparstków, wymianom, podróżom z naparstkami w tle i nie tylko… Korzystam również z portali, takich jak Facebook, Twitter czy Pinterest.

M.K.: Blog jest Twoją największą galerią, w dodatku międzynarodową, ponieważ ma on również wersję angielskojęzyczną…
Agnieszka Wiechucka: Rzeczywiście na początku założyłam sobie, że blog będzie dwujęzyczny, ale od dłuższego czasu piszę w zasadzie tylko po polsku. Zdecydowanie więcej moich czytelników posługuje się językiem portugalskim czy hiszpańskim niż angielskim. Odwiedzając nawzajem swoje strony, korzystamy z dostępnych narzędzi do tłumaczenia, które całkiem nieźle sobie radzą.
M.K.: Czy orientujesz się, ile osób kolekcjonuje naparstki w Polsce, Europie, na świecie?
Agnieszka Wiechucka: Niestety nie. W internecie jest nas garstka. Myślę, że potrafiłabym wymienić około 15 osób z Polski. Raz na jakiś czas zasiadam przed wyszukiwarką internetową i sprawdzam, czy pojawił się może jakiś nowy blog albo strona. Największa trudność to się odnaleźć. Wiem na pewno, i tego mi żal, że jest grono zbieraczy funkcjonujące poza siecią, do którego nie ma jak dotrzeć ani jak się o nim dowiedzieć. Dlatego też zależy mi na promocji mojej strony w sieci i chciałabym, żeby była ona taką platformą spotkań dla zbieraczy z całego świata.
M.K.: Przechowywanie naparstków wydaje się proste – wystarczą odpowiednie gabloty i półki… Ale czy to prawda?
Agnieszka Wiechucka: Och, to był jeden z największych problemów na samym początku, stąd te kartony, chociaż teraz też nie jest prosto. Moje pierwsze gabloty stworzyłam razem z rodzicami z ikeowskich szuflad i służą mi do dziś. Obecnie gablotki można kupić w internecie. Na aukcjach pojawiają się zarówno te stare, dedykowane naparstkom, jak i produkowane dziś i przeznaczone na figurki czy samochodziki, które nadadzą się też na naparstki. Staram się wybierać te przeszklone, ze względów bezpieczeństwa i… kurz.
M.K.: Bardzo ładnie prezentujesz w mieszkaniu swoją bogatą kolekcję naparstków. Odniosłam wrażenie, że Twoje mieszkanie jest całe w naparstkach. Jak na Twoją pasję reaguje mąż?
Agnieszka Wiechucka: Mąż bardzo wspiera mnie w moim zbieractwie. Naparstki w całym domu są dzięki niemu. Po pierwsze dlatego, że to on montuje mi wszystkie półki i witryny, ale przede wszystkim dlatego, że to on na mój pomysł pochowania części kolekcji powiedział, że nie po to mam taki ładny zbiór, żeby go zamykać w szafkach czy pudełkach. Na szczęście naparstki są maleńkie, ale przy tej liczbie to już przestał być argument.
M.K.: Czego uczy kolekcjonerstwo? Co Ci osobiście dała pasja zbierania naparstków?
Agnieszka Wiechucka: Kolekcjonerstwo uczy uporządkowania, systematyczności i dokładności, choć ja te cechy wyniosłam z domu. Moja kolekcja to też ludzie. Zawarłam wiele przesympatycznych znajomości. Z każdym nowym okazem jest nowa historia. Dowiaduję się o nowych miejscach, o gatunkach zwierząt czy o świętach obchodzonych w różnych, nawet najodleglejszych krańcach świata.
M.K.: Co poradzisz osobom, które chciałyby zacząć swoją przygodę z naparstkami?
Agnieszka Wiechucka: Na blogu przygotowałam serię wpisów „Kolekcja naparstków – zrób to sam”. W kilku notkach opisałam, jak się do tego zbieractwa zabrać. Myślę jednak, że przede wszystkim trzeba złapać bakcyla i do dzieła! Każdy zbiera inaczej, z czasem ustala sobie własne zasady. Znam osoby, które zbierają tylko naparstki z miast i państw. Można zbierać tylko porcelanę. Można stworzyć bloga, stronę internetową albo skorzystać z gotowych platform do prezentowania zbiorów. Dzielenie się wiedzą, prezentowanie zdobytych nowości, rozmowy, komentarze, wymiany przynoszą wiele radości i satysfakcji. A tak oryginalne hobby niezmiennie robi wrażenie i jest tematem niezwykle ciekawych rozmów, nie tylko ze zbieraczami.
M.K.: Czego życzy się naparstkomaniaczce?
Agnieszka Wiechucka: Nowych naparstkowych znajomości i nowych, nietuzinkowych okazów do kolekcji, oczywiście!
M.K.: Niech tak się stanie! Dziękuję za wywiad.
opracowała: Marta Korycka
zdjęcia: prywatna galeria Agnieszki Wiechuckiej
materiał chroniony prawami autorskimi
Ciekawe, czy rozpozna się pani na tym zdjęciu 🙂
https://mcagnes.blogspot.com/2014/01/gos-arnaldur-indriason-jak-to-jest-byc.html
Pozdrawiam
Także Agnieszka
I nie jestem kolekcjonerem, przywiozlem je z Norwegi.
Witam mam chyba z 300 sztuk
Aga za szybko zbierasz naparstkowe cuda.
Moja kolekcja dochodzi do 400 szt, a już cała ściana w dużej kuchni zajęta.
Mam naparstek z piany morskiej z Tunezji i kilka ukochanych z Rosji.
Obserwuję twoje ” szaleństwo” i niezmiennie Cię podziwiam. Ciekawych okazów życzę.
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Zapraszam do odwiedzania bloga i strony kolekcji i do dołączenia do Polskich Kolekcjonerów na moim blogu oraz na facebooku! Ślę serdeczności!
Witam panią
Jest pani zainteresowana mam ok 500 szt różnych stron świata
I do tego szachy z naparstkow
Witam
Jest pani zainteresowana mam ok 500 szt I do tego szachy z naparstkow
Agnieszka to fantastyczna, pełna pasji osoba! Dzięki niej moja naparstkowa kolekcja także rośnie w siłę, chociaż jeszcze sporo mi brakuje do ponad 3 tysięcy eksponatów 😉
Aniu, bardzo dziękuję! Staram się zarażać tym pozytywnym hobby i poznawać coraz to nowe, cudowne Osoby i poznawać Was ze sobą! To moja misja 🙂 Jakie to naparstki i ile ich jest kompletnie nie ma znaczenia! Ważna są pozytywne emocje całej naparstkowej Ekipy i każdego z osobna! Pozdrawiam!
Witam
Ja mam do sprzedania ok 500 szt jest pani zainteresowana
I do tego szachy z naparstkow
Agnieszka to taka nasza naparstkowa encyklopedia :).