“POD PODUCHĘ!”, CZYLI O EKSPERTACH OD WSZYSTKIEGO – felieton Iwony Banach

Odsłony: 1178

break-1736072_1920Znacie tę reklamę, w której rodzina siedzi za stołem, chłopakowi (albo raczej młodemu mężczyźnie) wszyscy składają życzenia szczęścia, a w chwilę potem skrzętnie podpowiadają, co z tym szczęściem zrobić?

Padają tam takie teksty jak:  “… i pod poduchę, i pod poduchę!”, „pamiętaj, tylko brylanty” „i pod poduchę, i pod poduchę! „Najlepiej konie” „i pod poduchę, i pod poduchę!”; i te konie pod poduchą podobają mi się najbardziej, bo pokazują jacy jesteśmy. Niby tacy grzeczni, mili, swojscy, a nikt nikogo nie słucha, każdy wie najlepiej, doradzamy wszystkim wcale się nie znając na temacie. Każdy jest ekspertem (niemal bogiem) w każdej dziedzinie i nikomu nie wpadnie do głowy, że przecież powinien się zamknąć i dać sobie spokój, bo każdy ma prawo do swojego zdania i po prostu zrobi to, co zechce.

O ile za granicą są sprawy, o które nikogo się nie pyta, czyli zarobki i wyznanie, i takie w które nie należy się wtrącać, czyli rodzina, śluby, rozwody i planowanie potomstwa, to my – Polacy potrafimy zaleźć sobie mocno za skórę, doskonale wiedząc, co jest dla sąsiada najlepsze.

Widziałam mocno udręczone młode dziewczyny, w stosunku do których stosowano „terror małżeński” w stylu:

– A masz już jakiego kawalera?

Albo:

– „Wybieraj, wybieraj obyś nie wybrała, obyś miast kanarka wróbla nie dostała”

Przodują w tym starsze ciotki, babcie i wścibskie sąsiadki. Kiedy już przemaglowana dziewczyna znajduje sobie chłopaka, nieśmiertelne „to kiedy bawimy się na weselu” czasami aż odbiera chęć do życia.

Po weselu są dwie opcje: albo „na pewno musiała” albo „to kiedy dziecko”? I nikomu nie chce jakoś przyjść do głowy, że to prywatna sprawa i nie powinno się wchodzić z butami w życie intymne tych dwojga młodych.

Niestety, na tym się nie kończy, bo niech tylko pojawi się dziecko, natychmiast pada pytanie o kolejne… Tak jakby wszystkie ciotki i sąsiadki nagle opadło jakieś prokreacyjne szaleństwo.

Kiedy małżeństwo się kończy i dochodzi do rozwodu, rady i porady sypią się jak z jakiegoś debilnego rogu obfitości.

– Przecież to dobry chłop był! To co, że pił, był! Swój chłop! Do tańca i do różańca.

Jak zdradzał, to trudno, taka już męska natura, przecież się nie zmydli…., jak był leń, to przynajmniej się po knajpach nie szlajał, a jak się szlajał po knajpach, to wielkie mi co! Niejeden i trzy tygodnie do domu z knajpy wracał, ale był!

A jeżeli to on odszedł, no to „samaś sobie winna”, trzeba było pilnować! I dbać! Pewnie nie dbałaś, to cię zostawił.

Znałam pewną kobietę, która wciąż molestowana przez własną babcię tekstem: ” Po co żeś się rozwiodła, to dobry chłop był!” poszła po siekierę, wróciła z nią do  babci i zapytała:

– Dobry był? A z której strony? Bo pójdę, odrąbię kawałek i babci przyniosę!

Babcia o mało na zawał nie zeszła i przestała chwalić byłego męża wnuczki, ale nie każdy potrafi się tak sprytnie odgryźć.

Gdzieś pod tym wszystkim kryją się jednak czasem życiowe tragedie, smutek strach, ból i odrzucenie.

Może warto czasami się zamknąć i nie pytać o rzeczy, które w żaden sposób nas nie dotyczą? Może warto dać ludziom spokój? Niech żyją jak chcą, w końcu to ich życie, a jak czasami babci, czy ciotce brak adrenaliny, czy zachciewa się romansu, to jeszcze przecież są książki.

Iwona Banach
materiał chroniony prawem autorskim

break-1736072_1920
[Źródło:pixabay.com.autor: wunderela]
Iwona BanachIwona Banach jest tłumaczką, nauczycielką, mamą dorosłej niepełnosprawnej dziewczynki, pożeraczką książek, szydełkoholiczką i straszną bałaganiarą. Interesuje ją dosłownie wszystko (no, może poza ekonomią i motoryzacją). Szczególnie kreatywna bywa w kuchni, choć rodzina twierdzi, że do jej obiadów zamiast solniczki należałoby dołączać gaśnicę (występujący w powieści pikantny sataraż nauczył ją przyrządzać tata). Nie jest aż tak roztargniona jak Regi, jedna z bohaterek, ale potrafiłaby schować masło do piekarnika, a kota do lodówki (gdyby nie to, że koty to zwierzęta przytomne i głośno protestują). Ta arcysympatyczna i pogodna osoba jest autorką książek Pokonać strach, Chwast, Pocałunek Fauna, Szczęśliwy pech, Lokator do wynajęcia, Czarci krąg, Maski zła oraz tłumaczką: Lilith, Zielone piekło, Za drzwiami, Koniec jest moim początkiem, Mistycy i magowie Tybetu, Migdał, Rzeźnik, Florencka gra, Syn Człowieczy. Otrzymała wyróżnienie w konkursie Twój Styl – Dzienniki Kobiet oraz wyróżnienie w konkursie Najważniejsze jest Niewidoczne dla oczu – za powieść Pokonać strach, pierwszą nagrodę w konkursie wydawnictwa Nasza Księgarnia za powieść Szczęśliwy pech.

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *