A DZISIAJ NAPISZĘ WAM… – autorski cykl pisarki Iwony Banach, cz. 18 ” Nóżka. O facebookowej społeczności z przymrużeniem oka”

życie i pasje

Odsłony: 1231

mobile-phone-1917737_1920Jakiś czas temu i to wcale niedawno pewna moja znajoma, nie taka od stu lat, ale jednak znajoma wstawiła na FB zdjęcie pewnej nóżki czym wzbudzała moje zdziwienie, zaskoczenie i oczywiście zachwyt, nóżka była śliczna, ale wiecie jak to jest, na internecie to ja mogę sobie nawet nogę delfina wstawić! A co, wolno mi, i fakt, że delfin nóg nie ma, wcale nie musi mi przeszkadzać.

Zapytałam więc delikatnie o przynależność tej nóżki i doznałam szoku, no powiedzmy „szoczku”, że niby co? Była w ciąży z tą nóżka? To znaczy z całą resztą też, ale że w ciąży? Przecież ciąża trwa dziewięć miesięcy, a ona nic? Ani słowa? Żadnych fasolkowych zdjęć, żadnych aluzji, nic a nic? Jak ona mogła?! To znaczy jak jej się to udało? Jak pokonała cały ten facebookowy ekshibicjonizm? Że się nie zaraziła?

Z drugiej strony pomyślałam jednak, że strasznie mało o sobie wiemy… Nie tylko ona i ja, ale całe to facebookowe społeczeństwo. Szymborska pisała kiedyś „tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono” – w trochę innym kontekście, ale też pasuje, tyle że teraz powinniśmy powiedzieć, „tyle wiemy o sobie, ile pokażemy”, a ludzie pokazują tylko to, co chcą. Zdjęcia przy nieswoich samochodach, fotomontaże z wakacji, cudze koty, zdjęcia obcych, którzy właśnie ich porwali, latające talerze z własnej zastawy i wszystko co się da skopiować ( czasami ukraść) w internecie.

I znamy się i się nie znamy. Zdjęcia w awatarach są mniej lub bardziej prawdziwe, ale kto chciałby się pokazywać od złej strony?

Amerykańscy generałowie, wszelkiej maści prawnicy, lekarze i politycy, ludzie którzy doradzają we wszystkich dziedzinach tak karkołomną polszczyzną, że oczy aż szczypią, ale zawsze wiedzą najlepiej. Tu ktoś doradza, żeby się nie leczyć, tam, żeby maleńkie dziecko wysmarować miodem, jeszcze gdzie indziej, żeby nie wierzyć autorytetom, bo to kłamliwe dziady…
A ta sprawa z pedofilią? Przecież to prawda, że pod zdjęciem i profilem dwunastolatka może się kryć zboczeniec czy morderca…
To też nie wszystko. Niektórzy są bardzo dyskretni, inni pokazują wszystko włącznie ze swoją bielizną, jeszcze inni tylko to, o czym dopiero marzą.

Jak w takim razie określić społeczność internetową? Jedni uważają, że to jak w piosence Agnieszki Osieckiej „Erzac, cholera nie życie”, dla innych to po prostu fabryka szczęścia. Tu są lubiani, szanowani, czasami podziwiani, mogą się swobodnie wypowiadać i ich zdanie dla wielu jest ważne. Ja postanowiłam podzielić znanych mi facebookowiczów na kategorie, ale uwaga, z przymrużeniem oka:

PASJONAT – dzieli się swoja pasją z podobnymi do siebie nieszkodliwymi wariatami, kocha książki, albo koty,  albo psy, albo robótki ręczne (możliwe, że wszystko naraz) Jeżeli kocha gotować i dobrze mu to wychodzi, podpada pod typ mieszany: SADYSTA PASJONAT. Powoduje ślinienie.

SADYSTA – chwali się swoją urodą, sylwetką, muskulaturą, albo pięknymi nogami (a niestety naprawdę ma czym) nie zwracając uwagi na to, jak bardzo to wkurza wszystkich dookoła, wszystkich, którzy od natury aż tyle szczęścia nie dostali, a też chcieliby być piękni. Odmianą sadysty jest człowiek sukcesu, który może i ma brzuszek piwny, ale za to wozi go w eleganckim samochodzie w bardzo eleganckie miejsca i z niemniej elegancką dziewczyną na siedzeniu pasażera.

NAUKOWIEC – skończył dopiero trzynaście lat, ale wszystko wie najlepiej, ma wiedzę z dziedziny prawa, medycyny i teorii spiskowych. Zawsze jest na „nie”, potrafi być antyszczepionkowym płaskoziemcą w jednej dyskusji, a wielbicielem szczepionek w kolejnej.

AJATO -LLAH – nie, to nie ma nic wspólnego z religią, to rodzaj człowieka, który zawsze się odezwie, zazwyczaj nie na temat. Zdania zaczyna od „A ja to….”. Jeżeli zapytasz o silnik spalinowy, on opowie ci o szczoteczce do zębów, jeżeli o kwiaty w ogródku – opowie o kleszczach. Myli skrofuły ze skrupułami, a domestos z Demostenesem.

 Ja, przyznam się, ale wydaję się sobie ajatollachicznym pasjonatem kochającym książki. A wy?

mobile-phone-1917737_1920
[Źródło:pixabay.com/autor:geralt]

 Iwona Banach
materiał chroniony prawem autorskim

Iwona BanachIwona Banach jest tłumaczką, nauczycielką, mamą dorosłej niepełnosprawnej dziewczynki, pożeraczką książek, szydełkoholiczką i straszną bałaganiarą. Interesuje ją dosłownie wszystko (no, może poza ekonomią i motoryzacją). Szczególnie kreatywna bywa w kuchni, choć rodzina twierdzi, że do jej obiadów zamiast solniczki należałoby dołączać gaśnicę (występujący w powieści pikantny sataraż nauczył ją przyrządzać tata). Nie jest aż tak roztargniona jak Regi, jedna z bohaterek, ale potrafiłaby schować masło do piekarnika, a kota do lodówki (gdyby nie to, że koty to zwierzęta przytomne i głośno protestują). Ta arcysympatyczna i pogodna osoba jest autorką książek Pokonać strach, Chwast, Pocałunek Fauna, Szczęśliwy pech, Lokator do wynajęcia, Czarci krąg, Maski zła oraz tłumaczką: Lilith, Zielone piekło, Za drzwiami, Koniec jest moim początkiem, Mistycy i magowie Tybetu, Migdał, Rzeźnik, Florencka gra, Syn Człowieczy. Otrzymała wyróżnienie w konkursie Twój Styl – Dzienniki Kobiet oraz wyróżnienie w konkursie Najważniejsze jest Niewidoczne dla oczu – za powieść Pokonać strach, pierwszą nagrodę w konkursie wydawnictwa Nasza Księgarnia za powieść Szczęśliwy pech.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *