SEANS NA KANAPIE, ODC. 21 – “HOTEL MARIGOLD” (reż. J. Madden)

życie i pasje

Odsłony: 1344

[Źródło: www.filmweb.pl]Do obejrzenia tego filmu w telewizji skusiła mnie jego zapowiedź. Indyjskie klimaty to coś dla mnie, pomyślałam. Twarze niektórych bohaterów wydały mi się znajome. Skoro kojarzę aktorów, nie jest ze mną tak źle – uśmiechnęłam się.  To był dobry wybór, miło spędziłam pewien czwartkowy wieczór przed ekranem.  Może kogoś zachęcę do obejrzenia Hotelu Marigold?

Kilkoro osób w starszym wieku, wiedzionych różnymi motywacjami wyjeżdża do Indii, by zamieszkać w tytułowym hotelu, którego ofertę kusząco reklamowały foldery. Wśród podróżnych jest emerytowany sędzia, małżonkowie, którzy wszystkie oszczędności zainwestowali w firmę córki, podstarzały lowelas, poszukiwaczka męża, staruszka z biodrem do operacji,  wdowa rozpoczynająca życie od nowa… Grono barwne, nie zawsze sympatyczne, ale wszystkim należą się brawa za  to, że odważyli się na wyjazd i zmiany. A niby mówi się, że “starych drzew się nie przesadza”…

Na miejscu okazało się, ze  zamiast luksusowych pokoi z prawdziwego zdarzenia czeka na nich, owszem, okazały i piękny, ale zniszczony i niewyposażony pałac, wymagający solidnego remontu. Brak drzwi, połamane krzesło, głuchy telefon i fruwające ptactwo to tutaj norma. Hotel z folderu jest jego wizją przyszłości.  Kierownikiem całego bałaganu jest młody chłopak, Sonny (w tej roli Dev Patel, olaboga- znamy go ze Slumdoga…!), który chce kontynuować dzieło ojca, odnieść sukces, udowodnić rodzinie, że on też do czegoś się nadaje. Nie ma jednak funduszy na remont hotelu. W miłości też ma “pod górę”, matka zaplanowała mu inną przyszłość, a on sam nie bardzo wierzy w siebie.

Goście są rozczarowani, ale większość z nich próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji: zwiedzają miasto, znajdują pracę  (M. z serii o Jamesie Bondzie, czyli Judi Dench jako pani Evelyn), szukają przyjaciela z dzieciństwa (sędzia), czy ruszają na matrymonialne podboje ( Norman i pani Hardcastle). Natomiast pani Ainslie nie dość, ze zamyka się na wszystko, izoluje, to jeszcze próbuje odebrać radość mężowi.  Z kolei pani Donnely (w tej roli Maggie Smith, Profesor z Hogwartu!) po udanej operacji, mimo swojej awersji do Hindusów, powoli się aklimatyzuje. I to ona odegra niebagatelną rolę w fabule.

W filmie nie ma szalonych zwrotów akcji, jest spokojny, pogodny, momentami zabawny, zawiera też smutne sceny.  Opowiada o tym, że  na starość nie warto być zgryźliwym tetrykiem, że zawsze trzeba wierzyć w siebie i w swoje marzenia.
Indie pokazane są dość stereotypowo, ale można poczuć ich specyfikę, koloryt.
Atutami filmu są doborowa obsada aktorska i hinduska muzyka.

Hotel Marigold to komedia obyczajowa z happy endem. Każdy bohater znajduje to, czego szukał, czego potrzebował, o czym marzył.  Całość bez fajerwerków, ale bardzo przyjemna, niosąca dużo optymizmu, pogody ducha. Film nakręcono na postawie powieści Deborah Moggach. Kiedyś chętnie ją przeczytam, ale zanim to nastąpi odwiedzę znajome postaci w Drugim Hotelu Marigold. Kto już oglądał?

[Źródło: www.filmweb.pl]
[Źródło: www.filmweb.pl]
tekst: Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *