
A DZISIAJ NAPISZĘ WAM… – autorski cykl pisarki Iwony Banach, cz. 3 “No cóż, spokój w tabletkach bywa kosztowny”
Odsłony: 1210
Ktoś kiedyś powiedział, że denerwować się to mścić się na swoim własnym organizmie za głupotę innych. Wzięłam to sobie do serca. Kocham mój organizm, przydaje mi się bardzo, używam go wręcz codziennie, więc postanowiłam trochę mu ulżyć, bo ostatnio nieźle dałam mu w kość. Denerwowałam się na nocne wrzaski zza okna, na święta bez śniegu i śnieg bez świąt, na brak weny twórczej i na kolejki w supermarkecie.
Zachęcona reklamą przedstawiającą kasjerkę w dużym sklepie, której ktoś radzi, by nie denerwowała się na klienta, tylko kupiła pewien „specyfik” co uspokaja i ułatwia zaśniecie. Pobiegłam do apteki, choć wizja tejże kasjerki śpiącej na stanowisku pracy trochę mnie martwiła.
Już w pół godziny potem świat wydał mi się o wiele bardziej do przyjęcia.
– Co robisz mamo?! – wrzasnęła córka przyłapując mnie, na tym jak brytfannę z kurczakiem usiłuję włożyć do pralki zamiast do piekarnika – wydarła mi brytfannę i powąchała mięso.
– Czym ty to posmarowałaś?
– To ta nowa marynata – stwierdziłam wskazując butelkę stojąca na stole.
– To jest płyn do płukania tkanin – oświadczyła córka – nie będzie obiadu?
– Spoko, będzie. Zrobię żeberka – powiedziałam i zabrałam się do szykowania dania. W chwilę potem spałam na krześle w kuchni. Coś gwizdało.
– Mamo! Mamo! Co ty wyprawiasz?
Obudziłam się i stwierdziłam ze spokojem
– Tapetę się wymieni, sufit podmaluje…
– Nie mamy tapety! Sufitu też możemy za chwilę nie mieć. Spaliłaś szybkowar.
– O! Spaliłam żeberka? – zdziwiłam się ze spokojem.
– Nie, tylko szybkowar, żeberka zapomniałaś włożyć. Idź odpocząć, mamo. I już nie dotykaj się do gazu, bo nas wytrujesz!
– Kochanie, po co te czarne myśli? Wyluzuj.
Poszłam odpocząć do komputera. Przejrzałam FB i jakieś inne strony po czym spojrzawszy na jedną z nich zalałam się łzami!
– O Boże ! Jak oni mogą?! Co ci zwyrodnialcy robią ze zwierzętami?! – zawołałam tonąc we łzach. Tym razem do akcji wkroczyła moja własna matka.
– To są brokuły! – warknęła i wyszła zniesmaczona.
Do wieczora przeczytałam książkę kucharską święcie przekonana, że to kryminał, postanowiłam kupić majtki złuszczające odciski i wybrać się na wycieczkę do Katmandu. Obiadu nie zrobiłam, kolacji chyba też nie.
Następnego dnia rano córka wpadła do mnie z przerażeniem w oczach.
– Mamo, internetu nie ma!
– A, to nic takiego – odpowiedziałam. Córka spojrzała na mnie z jeszcze większym przerażeniem.
– Babciu! – zawołała do mojej matki – ten cholerny specyfik dalej działa! Nie mamy internetu, a mama nie wpadła w panikę! Koszmar! Umrzemy z głodu!
– Nikt nie umrze z głodu. Internetu nie ma, bo w nocy była burza i wyłączyłam router z sieci – stwierdziłam i poszłam likwidować skutki uboczne działania specyfiku, między innymi kurczaka o zapachu konwalii i szybkowar w kolorze smolistej czerni. I jedno i drugie do wyrzucenia. Sufit przetrwał, ale nie jestem pewna tej wycieczki do Katmandu. Czy ja czegoś nie zamawiałam przez internet?
![[Żródło: pixabay.com/autor: jarmoluk]](http://zycieipasje.net/wp-content/uploads/2017/01/medications-257346_1920-300x199.jpg)
Iwona Banach
materiał chroniony prawem autorskim
Iwona Banach jest tłumaczką, nauczycielką, mamą dorosłej niepełnosprawnej dziewczynki, pożeraczką książek, szydełkoholiczką i straszną bałaganiarą. Interesuje ją dosłownie wszystko (no, może poza ekonomią i motoryzacją). Szczególnie kreatywna bywa w kuchni, choć rodzina twierdzi, że do jej obiadów zamiast solniczki należałoby dołączać gaśnicę (występujący w powieści pikantny sataraż nauczył ją przyrządzać tata). Nie jest aż tak roztargniona jak Regi, jedna z bohaterek, ale potrafiłaby schować masło do piekarnika, a kota do lodówki (gdyby nie to, że koty to zwierzęta przytomne i głośno protestują).
Ta arcysympatyczna i pogodna osoba jest autorką książek Pokonać strach, Chwast, Pocałunek Fauna, Szczęśliwy pech, Lokator do wynajęcia, Czarci krąg, Maski zła oraz tłumaczką: Lilith, Zielone piekło, Za drzwiami, Koniec jest moim początkiem, Mistycy i magowie Tybetu, Migdał, Rzeźnik, Florencka gra, Syn Człowieczy.
Otrzymała wyróżnienie w konkursie Twój Styl – Dzienniki Kobiet oraz wyróżnienie w konkursie Najważniejsze jest Niewidoczne dla oczu – za powieść Pokonać strach, pierwszą nagrodę w konkursie wydawnictwa Nasza Księgarnia za powieść Szczęśliwy pech.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
A DZISIAJ NAPISZĘ WAM… CZ. 2 “Zuzka”
A DZISIAJ NAPISZĘ WAM… CZ.1
JESTEM SKRAJNIE TWÓRCZA – rozmowa z Iwoną Banach
DLACZEGO IWONA BANACH PRZEGONIŁA WYJĄCE WILKOŁAKI
3 thoughts on “A DZISIAJ NAPISZĘ WAM… – autorski cykl pisarki Iwony Banach, cz. 3 “No cóż, spokój w tabletkach bywa kosztowny””