BĄDŹ MOIM NATCHNIENIEM…– recenzja powieści Jessie Burton „Muza”

literatura obyczajowa i współczesna recenzje życie i pasje

Odsłony: 1500

muzaPamiętacie znakomitą Miniaturzystkę? Autorka nie spoczęła na laurach i spod jej pióra wyszła nie mniej wspaniała Muza. Redaktor Marta Korycka  określa tę powieść jako “warkocz czasu utkany z przeszłości i teraźniejszości”. Polecamy serdecznie tę piękną opowieść o sztuce i miłości!

 WL LOGO

Są obrazy, które na długo zapadają w pamięć. Z różnych powodów. Są obrazy namalowane dla samej przyjemności ich oglądania. Jednym z nich, a właściwie najważniejszym dla bohaterów powieści Jessie Burton Muza jest obraz zatytułowany Rufia i lew, który zaginął w czasie II wojny światowej.

To dobry obraz… wręcz d o s k o n a ł y. (s. 173)

Po jednej stronie płótna dziewczyna trzyma odciętą głowę swojej siostry. Naprzeciwko niej, po drugiej obrazu znajduje się lew, który za chwilę poderwie się do zabójczego skoku. Elektryzujący moment uchwycony przez malarza, którego autorem jest prawdopodobnie Izaak Robles, młody hiszpański artysta z lat 30. XX wieku. Sam obraz skrywa wiele tajemnic od momentu, gdy powstał…

Latem 1967 do Instytutu Skeltona, renomowanej galerii w Londynie, trafia obraz Rufia i lew. Środowisko marszandów jest poruszone tym wydarzeniem. Autentyczność płótna potwierdzają listy z Muzeum Prado oraz fundacji Guggenheima. W tym czasie w galerii pracuje już jako maszynistka 26-letnia Odelle Bastien, czarnoskóra emigrantka z Trynidadu. To ona trafia na trop pasjonującej historii sprzed 30 lat.

W Andaluzji w 1936 roku na jakiś czas zamieszkał Żyd z Wiednia wraz z żoną i córką – Harold Schloss. Pośredniczył on w sprzedaży dzieł m.in. Klimta i Kokoschki, ale nie zdaje sobie sprawy, jaki skarb ma w domu. Jego 19-letnia córka Oliwia to niezwykle uzdolniona plastycznie młoda kobieta, która odrzuca studia w Akademii Sztuk Pięknych. To jej losy w nieoczekiwany sposób splotą się z losami Odelle.

Obie bohaterki łączy wiele. To artystyczne dusze. Są młode, piękne i zdolne, lecz każda w swej dziedzinie. Oliwia w swym pokoju maluje obrazy, zaś Odelle pisze opowiadania. Obie też nie do końca wierzą w siebie i w swój talent. To inni odkrywają je w nich. To inni pozwalają im zaistnieć. Oliwia maluje dla siebie i nie chce, aby ludzie wiedzieli o jej pasji malowania, gdyż zdaniem jej ojca artystą może być tylko mężczyzna, nie zaś kobieta. Z kolei Odelle nie chce tworzyć dla ludzi, a na temat swego pisania tak mówi do przełożonej:

Ale pisanie to ja. Ono mnie definiuje. Dlatego jeśli to, co piszę, nie jest dobre, to ja sama również nie. (s. 168)

Jak pokazuje autorka na przykładzie swej bohaterki ważne jest identyfikowanie się osoby ze swoim talentem, ze swymi umiejętnościami, nad którymi stale trzeba pracować i je rozwijać. Każdy artysta ma swoją muzę, źródło inspiracji, które niejako motywuje go nie tyle do pracy, co do rozwijania talentu, udoskonalania go.  To on na swój sposób czuje w sobie iskrę bożą, pozwala jej zaistnieć, ale niekoniecznie dla szerszego grona odbiorców. I tu ważną rolę spełniają ci, którzy dostrzegą talent w innych.

Żeby spotkało nas szczęście, trzeba wyjść mu naprzeciw. Żeby grać, trzeba rozstawić pionki. (s. 11)

Powieść porusza nie tylko tematykę rozwijania talentu, powstawania obrazów, sposób ich interpretowania, a nawet nadawania tytułów. To także sposób dochodzenia do prawdy, kto jest autorem obrazu. Niejako przy okazji ukazani są pracownicy Instytutu Skeltona i ich codzienna praca – Marjorie Quick, Edwarda Reeda, Pameli. Życie zawodowe wiąże się z życiem osobistym bohaterów i na nie wpływa. Czasami bardzo mocno – przyjaźń, miłość, sekrety głęboko skrywane…

W trakcie czytania powieści Muza przyszła do mnie piosenka Andrzeja Zauchy Bądź moim natchnieniem. W myślach nuciłam sobie melodię, czytając fragmenty szczególnie dotyczące powstawania obrazów. Doskonale współgrały ze sobą. Jednakże… muza nie jedno ma imię!

W tej powieści wszystko ma znaczenie, nawet praca Odelle w sklepie obuwniczym. Ta młoda czarnoskóra kobieta w miarę dobrze się czuje w Londynie, ale ma problemy ze znalezieniem pracy. Niestety, ze względu na kolor skóry doświadcza różnych przykrości. Londyn lat 60. to świat ksenofobii. Londyńczycy wciąż pamiętają o hierarchii kolorów skóry, do której świadomie się odwołują, raniąc w ten sposób innych poddanych królowej angielskiej. A młoda kobieta z Trynidadu nie miała się czego wstydzić – była wykształcona i dostała wyróżnienie literackie.

Powieść skonstruowana jest jakby z dwóch opowieści. Czytelnik raz przebywa 1967 roku w Londynie, a raz w andaluzyjskiej wsi w 1936 roku i ma do czynienia z lewicowymi bojówkami w tle. Te dwa czasy przeplatają się ze sobą zarówno w układzie powieści, jak i w wydarzeniach. Oba szukają wspólnego mianownika, by połączyć się w spójną historię. Przy okazji odkrywanych jest wiele starych i nowych faktów, tajemnic, co tylko pobudza ciekawość czytelniczą i stopniuje napięcie. To warkocz czasu utkany z przeszłości i teraźniejszości, w który zostały wplecione Oliwia i Odelle oraz ich miłości, a muza jest kokardą zawiązaną na jego końcu. A może i początku?

Autorka zabrała czytelników w nieodległy świat przeszłości – do XX wieku, przybliżyła wydarzenia i atmosferę lat 30. w Hiszpanii oraz lat 60. w Londynie. Jednocześnie pokazała świat sztuki i artystów, świat marszandów i emigrantki. Bogactwem słów, plastycznością opisów, wykwintnym językiem oddała atmosferę tamtych czasów, pozwoliła odczuć hiszpańskie zawirowania polityczne, ksenofobię Anglików i przybliżyła codzienne życie w tamtych czasach.

Jessie Burton w wyobraźni czytelnika nasyconymi barwami namalowała dwa światy, które znalazły kilka wspólnych mianowników. Sztuka, jak i muza to kobiety, więc nic dziwnego, że w powieści obok sztuki na pierwszy plan wysuwają się kobiecość, miłość, przyjaźń i szeroko rozumiana wolność. A cała historia została osnuta wokół jednego obrazu… Polecam!

Marta Korycka

materiał chroniony prawem autorskim

muza
Wydawnictwo Literackie
Wydanie: I
Przekład: Agnieszka Kuc
Oryginalny tytuł: The Muse: A Novel
Oprawa: twarda
Liczba stron: 480
ISBN: 978-83-08-06235-7

Marta PASJAMarta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *