
Odsłony: 2519
Wysoka odporność organizmu ma wielkie znaczenie, Możnaco prawda, w aptece kupić wiele specyfików uodparniających, ale warto samemu zatroszczyć się o własne zdrowie żonglując tym, co mamy dostępne w domu. Poznaj jeden z prostych sposobów budowania odporności. jest nie tylko tani oraz sprawdzony. A przede wszystkim jest bardzo skuteczny.
– Właśnie przed chwilą o mało nie umarłam na zawał! – Dorota wpadła z impetem do domu i bez żadnych ceregieli skierowała się od razu do kuchni.
– Witaj, miło cię widzieć….. – wykrztusiłam zdezorientowana.
– Może soczku? – zapytał Małżonek Osobisty ze stoickim spokojem nie podnosząc wzroku znad talerza zupy pomidorowej.
– Wy się nabijacie, a ja naprawdę o mało nie zeszłam na ulicy jakieś pięć minut temu!
– Myyy?! – zapytał dwugłos
– Wyyy!
– W życiu! Szklanka soku warzywnego na pewno dobrze ci zrobi. – odzyskałam sprawność myślenia i nalałam go Dorocie do czerwonego kubka, ponieważ szklanki zmywały się w zmywarce – Mów cóż się takiego strasznego stało?
Dorota duszkiem wypiła sok i wlała sobie bez pytania tyle samo.
– Noż co za głupek, ten kierowca! Przecież naprawdę można komuś zaszkodzić takimi żartami!
– Brzmi intrygująco. Możesz jaśniej? – włączył się Osobisty, który nagle podzielił swoją uwagę na jedzenie zupy i słuchanie.
– No bo wyobraźcie sobie, że idę sobie na skróty na pocztę, tą wąską uliczką równoległą do Kruczkowskiego, rozmyślam nad życiem w kontekście ogólnofilozoficznym i nagle za mną rozlega się głośny ryk syreny. Z przerażenia podskoczyłam do nieba. Jak odzyskałam przytomność umysłu, to się odwróciłam i za plecami miałam karetkę pogotowia.
– Nie rozumiem… – rzekłam po chwili namysłu.
– Ja też nie bardzo – potwierdził moje słowa Małżonek
– O rany! Szłam po ulicy, nie chodnikiem. Syrenę dowcipnisie włączyli zamiast klaksonu!!! – Dorota wrzasnęła artykułując ZAMIAST KLAKSONU.
– To po co lazłaś ulicą? – bezlitośnie oceniłam Dorotę.
– Wiecie co? Jesteście bez serca! Ciekawe jakbyście wy zareagowali?
– Wyluzuj, Doris. Life is brutal. Mogę cię pocieszyć, jak chcesz. – Małżonek odstawił talerz do zlewu i usiadł na przeciwko
– Spadaj. Co to? – Dorota zrobiła tematyczny unik zaglądając w kubek
– No czekaj, nie obrażaj się, daj się wesprzeć w kryzysie. Pojechaliśmy kiedyś z kumplami na wakacje na Mazury. Nie mieliśmy kasy, więc jechaliśmy stopem. Na miejsce dotarliśmy bardzo późno. Szybko rozbiliśmy namioty i położyliśmy się spać.
Nagle rozległ się straszny ryk, huk i nastało światło. Wybiegliśmy z namiotu mając kilo kitu w majtach.
“Co to, kurcze.., Ufo?!” – pamiętam jak dzisiaj dziki wrzask Zbycha
Nie, to nie było Ufo. Po ciemku rozbiliśmy się kilka metrów od toru kolejowego.A to jest sok warzywno-owocowy. – Zrewanżował się Osobisty bezlitosnym urwaniem wątku
– Przepis na niego dała mi lata temu ordynator oddziału dziecięcego szpitala, kiedy Junior miał odporność równą zeru. Trochę roboty z tym jest, ale naprawdę warto się poświęcić, bo odporność rośnie w tempie odrzutowca.
– Poza tym smaczny jest – mlasnęła Dorota – może się poświęcę i zacznę robić Pawełkowi. Podaj przepis
Oto przepis na sok warzywny, który dała mi kiedyś ordynator oddziału dziecięcego, kiedy mój syn miał odporność równą zeru.
1 kg jabłek
1 kg marchwi
3 banany
2 kiwi
duży burak
(Wszystko przepuszczamy przez sokowirówkę. Jeśli cytrusy uczulają, nie dawać. Baza to burak, marchew i jabłko.)
Taki sok to bomba witaminowa. Poza tym reguluje trawienie, oczyszcza i bardzo podnosi odporność. Polecam zwłaszcza dla dzieci, jeśli długo chorowały w ostatnim czasie.
