
Odsłony: 2008
Kobiety… Wszystkie kochamy, bywamy zdradzane i upokarzane, niedocenione, obrażane, smutne i wszystkie tęsknimy za prawdziwą miłością. I niestety, często przyczyną tych smutków bywają mężczyźni. Czasami również dzieci, ale generalnie cierpimy przez tych, których kochamy. Inni nie mają takiej mocy sprawczej, na szczęście!
Tę prawdę przekuła Janina Lesiak w piękną historię, którą przeczytamy w jej drugiej powieści Miłosna kareta Anny J.
A my, w imieniu Marty Koryckiej, zapraszamy na rozmowę z panią Janiną w rocznicę śmierci bohaterki tej powieści. Rozmowę o namiętnościach, cierpieniu, tęsknocie za miłością…
Marta Korycka: Dzień dobry pani Janino. Od 31 sierpnia na rynku wydawniczym jest Pani druga książka Miłosna kareta Anny J. I jakie są pierwsze wrażenia?
Janina Lesiak: Radość, zdumienie i wzruszenie. Od czasów Smutnej Cecylii, nic się nie zmieniło.
MK: Cecylia przyszła do Pani z radia, a Anna Jagiellonka z…?
Janina Lesiak: Zezłościłam się, kiedy pewien znajomy pan, po usłyszeniu jakiejś informacji o Annie Jagiellonce pozwolił sobie na uwagę: „Ooo, to ta brzydka!”. Postanowiłam ją pokazać w moim lustrze.

MK: Akcja rozpoczyna się od prapremiery Odprawy posłów greckich Jana z Czarnolasu. Niezwykłe to wydarzenie literacko-polityczne. Dlaczego wybrała je Pani na początek swej powieści?
Janina Lesiak: Bo jest to ważne wydarzenie dla polskiej literatury, a skoro para królewska w nim uczestniczyła, nie mogłam tego pominąć.
MK: Do miłosnej karety Anny wsiadło 4 władców: Zygmunt August, Henryk Walezy, Stefan Batory, Zygmunt III Waza. Można by rzec: „koronowany zawrót głowy”. Czym się Pani kierowała przy dobieraniu koloru karty do króla?
Janina Lesiak: Kierowałam się symboliką kart. Każdy władca w kartach, to inna postać historyczna: Pik – król Dawid, Trefl – Aleksander Wielki, Kier – Karol Wielki, Karo – Juliusz Cezar. Każdy król karciany co innego mówi o charakterze człowieka, więc dopasowywałam kartę do miłości Anny J. Trochę się zgadzało, trochę nie… Specjaliści od kart pewnie by protestowali, ale to królewski poker! Taka kareta zdarzyła się Annie i taką grała!
MK: W karecie są 4 miejsca. Przyznam, że zabrakło mi ojca Anny, Zygmunta Starego, bowiem o matce Bonie czytelnik dowiaduje się dużo. Dlaczego akurat Zygmunt Stary nie zmieścił się do karety?
Janina Lesiak: Był prawie nieobecny w życiu swoich córek. Tylko klatka z papugami, to fakt. Istotnie dostały w prezencie od ojca jakieś egzotyczne ptaki, więc mogły to być papugi.
MK: Co mnie osobiście zaskoczyło w powieści, to mnogość chorób przypadających na jedną koronowaną głowę! Oczami wyobraźni czytelnik widzi objawy chorób u królewskich pacjentów, czuje potworny smród, bierze udział w procesie leczenia i pielęgnacji chorego.
Janina Lesiak: Ludzie chorowali i chorują, a choroby nie są pachnące i przyjemne. Nazwiska lekarzy są autentyczne, choroby Jagiellonów także. Faktyczne, nie byli oni zdrowi… Reszta to wyobraźnia autorki.
MK: Ukazuje Pani codzienne życie królów, chadzających na co dzień bez korony, które obfituje w różne smaczki historyczne. Ukazuje Pani w powieści wręcz „małość” koronowanych głów, odziera ich z płaszcza królewskości, pod którym ukryte są różne „brudy”. Dlaczego Pani zdaniem taka wersja historii nie jest pokazywana w szkołach?
Janina Lesiak: Nie wiem. To nie jest historia, tylko historyczna opowieść dająca autorowi szansę na swoje trzy grosze, więc pewnie dlatego. Historia to konkret, fakt, data… Ja wolę mieszać sól i pieprz, dodawać jakieś zioła, szukać smaku, zapachu i koloru, mieć tak zwana bazę, ale dodawać swoje przyprawy. Kobiety mnie chyba zrozumieją: one potrafią ugotować świetną zupę na gwoździu! Poza tym – nie wiem czy to jest odzieranie z królewskości. Ja pod tymi gronostajami szukam trosk, tęsknot i radości zwyczajnych kobiet. Mam nadzieję, że moje bohaterki są przez to bliższe i prawdziwsze. Bardzo bym chciała, żeby tak było…

MK: Ale są jeszcze takie perełki w książce, jak grawitacyjny wychodek, dojutrek, przepis na marmoladę czy różne kosmetyczne specyfiki. Skąd je Pani bierze? Gdzie wynajduje?
Janina Lesiak: Zawsze bardzo dużo czytałam. I mam pamięć do takich szczegółów. Dat nie zapamiętam, ale takie drobiazgi i owszem. Wszystko jest prawdziwe.
MK: Anna miała brzydką twarz i sama siebie nazywała… kluchą! Mimo że była po siedemdziesiątce, chciała wyglądać ładnie i świeżo, dla siebie, a nie dla mężczyzny. Sprowadzała specjalne mydła z Gdańska, używała perfum Elżbiety Łokietkówny, czarodziejskiej nalewki. Wcześniej też stosowała pomady i mikstury. Różnymi sposobami starała się poprawić swoją urodę. Jak to z kosmetykami drzewiej bywało?

Janina Lesiak: Tak jak dzisiaj. Kobiety zawsze chciały i nadal chcą ładnie wyglądać, to naturalne, sympatyczne i niezależne od wieku. Ja bardzo lubię zadbane, wypielęgnowane i pachnące kobiety. Cieszę się, że są takie ładne i eleganckie, nawet starsze panie zachwycają troską o fryzurę, cerę, sukienkę… Popieram ich staranie o urodę, tak powinno być. Poza tym Anna nie była brzydka. Złośliwie mówiono, że jest paskudna i ona w to uwierzyła. Według mnie była atrakcyjna, zgrabna, mądra, dobra i serdeczna. Dziś to i owo poprawiłby fotoshop…
MK: W obu swych powieściach oddała Pani głos swoim bohaterkom, to przede wszystkim one same opowiadają o sobie i swoim życiu. Dlaczego zdecydowała się Pani na taką narrację? Czy nie lepiej byłoby całkowicie oddać głos narratorowi wszechwiedzącemu?
Janina Lesiak: Jest narrator, ale istotnie bohaterki sporo mówią… jak to kobiety! Ja słucham i zapisuję.
MK: W książce padają słowa: „U Anny wszystko jest albo-albo”(s. 24). Z czego wynika owa dwoistość królowej w zachowaniu i postępowaniu?
Janina Lesiak: Wydaje mi się, że to cecha kobiet w ogóle. Pan Bóg je stworzył, a szatan opętał, jak pięknie powiedział poeta, więc są dwoiste. I bardzo dobrze. Jednowymiarowa kobieta byłaby chyba nudna!
MK: „Królowie, których los postawił na jej drodze, sprawili, że cierpiała za ich i swoje grzechy” (s. 201). Nie za dużo tych cierpień spadło na Annę?
Janina Lesiak: Nie więcej niż na każda kobietę. Wszystkie kochamy, bywamy zdradzane i upokarzane, niedocenione, obrażane, smutne i wszystkie tęsknimy za prawdziwą miłością. I niestety, często przyczyną tych smutków bywają mężczyźni. Czasami również dzieci, ale generalnie cierpimy przez tych, których kochamy. Inni nie mają takiej mocy sprawczej, na szczęście!
M.K.: To prawda. Jagiellonka jawi się w Pani powieści jako kobieta, królowa cierpiąca, co dodatkowo podkreślają powtarzające się słowa „biedna Anna”. Lecz mimo wszystko Anna to bardziej kobieta walcząca, z charakterem. O co walczyła królowa, w imię czego?
Janina Lesiak: W słowach „biedna Anna” nie ma litości. Jest współczucie dla kobiety postawionej na baczność trochę wbrew sobie, nieprzygotowanej do rządzenia, niegotowej, zagubionej i samotnej, a jednak podejmującej wyzwanie! Ma charakter i odwagę. Trochę niepewnie, ale jednak idzie na przód. Potyka się, chwieje, waha, zastanawia, ale idzie… W imię czego? No cóż, była dziedziczką Sforzów i Jagiellonów, nie miała wyjścia.
MK: Raczej nie. Anna była wychowana przez matkę Bonę na władczynię. Na zawsze zapamiętała słowa odjeżdżającej matki: „Pamiętaj, czyją jesteś córką. Pamiętaj…”(s. 87). Chyba nie miała wyjścia…

Janina Lesiak: Nie wiem, czy Bona widziała w niej władczynię, chyba nie; ale była tak silną osobowością, że nie dało się czegoś z niej nie kopiować. Och, Bona to dopiero wyjątkowa kobieta i królowa, niestety znienawidzona przez większość mężczyzn. Nie dała sobą rządzić. Zawsze jest tak samo!
MK: Z książki jasno wynika, za co warszawiacy powinni być wdzięczni Annie Jagiellonce. A za co Polacy?
Janina Lesiak: Za to samo. Była ostatnią Królową z wielkiej Jagiellońskiej dynastii i nie skompromitowała tronu, nie zostawiła po sobie złej pamięci. Mężczyźni ją lekceważyli, ale ona sama mówiła, że to nie były czasy dla kobiet! I może nadal nie są…
MK: Kim stała się dla Pani kobieta Anna Jagiellonka?
Janina Lesiak: Myślę sobie tak: skoro ona dała radę, to ja też! Miała bardziej pod górkę, była niemłoda, niezbyt zdrowa, a obowiązki i zadania miała nieporównanie większe ode mnie. Jednak się nie poddała, choć czasami życie ją tylko niosło. Mimo wszystko nie utopiła się, choć pływak z niej był kiepski. To bardzo pocieszające!
MK: Dziś przypada 420 rocznica śmierci królowej Polski. Czego życzyłaby Pani Annie, gdyby ona jeszcze żyła?

Janina Lesiak: Zdrowia, spokoju i miłości. Chyba tego najbardziej potrzebowała. Jak każda z nas.
MK: Posługuje się Pani bardzo plastycznym językiem i piękną polszczyzną, do tego sugestywne opisy i czytelnik przenosi się w czasie do XVI wieku. Jak Pani to robi?
Janina Lesiak: Dziękuję za miłe słowa. Nie wiem, co odpowiedzieć… Bardzo się cieszę, że Pani tak uważa.
MK: Gdzie w Pani powieści granica między historią a beletryzacją?
Janina Lesiak: Nie ma granicy. To zależy od tego, czy propozycje autora czytelnik uzna za prawdopodobne i czy w nie uwierzy. Wszystko jest możliwe, jeśli się nie przekroczy bariery śmieszności. Anna na przykład nie mogłaby namierzać Batorego przez komórkę, no chyba że byłaby to książka fantasy.
MK: Zakończenie w obu Pani książki to motyw lotu. Czy jest jakiś konkretny powód, że właśnie jest tak, a nie inaczej?
Janina Lesiak: To celowy i wymyślony przeze mnie zabieg. Moje bohaterki tak właśnie odchodzą, bo kobieta ma w sobie coś z anioła i coś z ptaka. Jeśli będą następne książki, każda królowa jakoś „odleci”.

MK: Królowe na zamkach miały swoje prywatne komnaty, w których lubiły przebywać z dala od dwórek. Zapewne i Pani ma taki swój pokój lub kącik, do którego przychodzą z wizytą królowe Polski i z Panią szczerze rozmawiają. Jak wygląda Pani kącik pisarski?
Janina Lesiak: Duże biurko, lampa, laptop, stary kałamarz, mała figurka Madonny z Dzieckiem na rękach, fotografie bliskich i zielona żaba „na szczęście”. No i ogromny, srebrny świerk za oknem… Zwykle towarzyszą mi trzy psy. Ale one nie lubią, kiedy za długo pracuję. Strasznie się nudzą!
MK: Jeśli Pani może, to proszę zdradzić czytelnikom, która królowa ostatnio gości u Pani?
Janina Lesiak: Tym razem księżna. Odwiedza mnie Dobrawa z rodu Przemyślidów. Jest bardzo małomówna, ale coś tam mi o sobie opowiada. Trzeba się bardzo starać, żeby Ją namówić na zwierzenia.
MK: W takim razie… kiedy możemy spodziewać się następnej książki?
Janina Lesiak: Jeśli Wydawnictwo MG przyjmie tekst, to chyba pierwszy kwartał przyszłego roku. Bardzo bym chciała.
MK: Dziękuję za wywiad. Życzę, aby inne królowe Polski jak najszybciej zagościły u Pani i szczerze z Panią porozmawiały.
Janina Lesiak: Serdecznie dziękuję i pozdrawiam zarówno Panią, jak i czytelników.
Opracowała Marta Korycka
materiał chroniony prawami autorskimi
KSIĄŻKI JANINY LESIAK NAJTANIEJ ZNAJDZIESZ TUTAJ
Serdecznie dziękuję pani Marcie Koryckiej i Magazynowi Życie i pasje za życzliwe zainteresowanie Anną J. zdjęcia i wybór daty publikacji rozmowy z autorką. To piękny i symboliczny gest!
Janina Lesiak