WIELKIE PROBLEMY MAŁEGO CZŁOWIEKA, czyli kiedy nauka staje się problemem

dziecko i wychowanie dziecko w wieku szkolnym porady eksperta trudne sprawy

Odsłony: 2451

cactus-1059633_960_720Jeśli przed końcem roku szkolnego odkrywamy, że nasza pociecha wymaga pomocy, nie wpadajmy w panikę.
Na szukanie korepetytora zawsze jest czas. Najpierw trzeba się zastanowić, czy sami możemy dziecku pomóc. Może się bowiem okazać, że wcale nie o naukę chodzi, tylko zupełnie o coś innego, a złe oceny to skutek czegoś złego, co się wydarzyło w domu, w szkole, a może nawet w samej duszy dziecka. Oto kilka wskazówek, które pomogą ocenić gdzie tkwi tego przyczyna.

Zdarza się, że zapracowanym rodzicom umykają nie tylko drobiazgi, ale też i rzeczy naprawdę ważne. Na przykład sygnały wysyłane przez ich dziecko, że zaczyna mieć problemy z nauką i nie radzi sobie w szkole. Dowiadują się o tym dopiero na wywiadówce, kiedy zatroskana wychowawczyni podaje kartkę z ocenami pociechy.

W pierwszym odruchu rodzice negują fakt – “Przecież nasze dziecko do tej pory nigdy nie miało problemów z nauką!.”

A jednak z ocen wynika, że na gwałt potrzebna jest pomoc.

Najpierw trzeba sobie jasno powiedzieć – problemy z nauką zdarzają się każdemu dziecku. Jednak pomoc w przyswajaniu wiedzy to niełatwe zadanie. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Mamy bowiem do czynienia z najdelikatniejszą materią na świecie – psychiką dziecka. Jeśli zatem przed końcem roku szkolnego odkrywamy, że nasza pociecha wymaga pomocy, nie wpadajmy w panikę.

Na szukanie korepetytora zawsze jest czas. Najpierw trzeba się zastanowić, czy sami możemy dziecku pomóc. Może się bowiem okazać, że wcale nie o naukę chodzi, tylko zupełnie o coś innego, a złe oceny to skutek czegoś złego, co się wydarzyło w domu, w szkole, a może nawet w samej duszy dziecka.

„Pisz dziecko, a ja będę pilnować” – pospolity błąd taktyczny.

Pierwsze, co nasuwa się na myśl, to że dziecko jest nieobowiązkowe, że nie uczyło się wystarczająco długo albo traktowało zadania wybiórczo.

Takie podejście do sprawy jest podejściem powierzchownym. Ogólne słabe wyniki w nauce świadczą o tym, że problem jest bardziej skomplikowany, niż może nam się wydawać. Zdarza się, że rodzice będąc w szoku, nie biorą tego pod uwagę. Oto kilka sugestii, które pozwolą  się przyjrzeć bardziej wnikliwie przyjrzeć dziecku i być może wyłapać poważny problem.

Jeśli pociecha posiada mierne oceny ze wszystkich przedmiotów (zakładając, że w poprzednich latach wyniki w nauce były dużo, dużo lepsze) świadczy to o jego stosunku do nauki w ogóle. Przyczyny tego mogą być różne.

Wada wzroku – dziecko może nie być tego świadome. Pisanie i czytanie jest dla niego męczące i stara się omijać te nużące czynności. Trzeba zwrócić zatem uwagę, czy mruży oczy przy czytaniu, czy je trze, czy dobrze widzi, czy czuje się senne po lekcjach. Jeśli zauważymy coś niepokojącego, zbadajmy go u okulisty.

Mikrodeficyty – jeśli dziecko z trudnością pisze lub czyta, robi błędy ortograficzne, zaprowadźmy go do szkolnego pedagoga lub do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Tam profesjonaliści ocenią, czy dziecko może mieć dysleksję, dysgrafię lub inne tego typu zaburzenie. Jeśli tak, to zasugerują alternatywne metody uczenia.

Strach – dziecko może być zastraszane przez kolegów i boi się dostawać lepsze oceny. Taka przyczyna z reguły nie przychodzi rodzicom do głowy. Ale coraz częściej w klasach, zwłaszcza gimnazjalnych, jest obecna maniera tak zwanego „tumiwisizmu”. Każdy przejaw gorliwości jest przez liderów klasowych tępiony. Aby dziecko zwierzyło się z takiego problemu, muszą zaistnieć neutralne, przyjazne dziecku okoliczności, na przykład na spacerze.

Słabe oceny z przedmiotów tylko humanistycznych, bądź tylko ścisłych – mogą świadczyć oczywiście o zdolnościach. Jeśli jednak oceny w latach ubiegłych były dobre, to złe wyniki mogą być przyczyną…

Zaległości – zwłaszcza jeśli chodzi o matematykę i języki obce. Czasami wystarczy je nadrobić i problem rozwiąże się sam. Maluchy nie są z reguły świadome, że robiąc sobie tak zwane tyły, bardzo sobie szkodzą

Zła relacja dziecko – nauczyciel. W powszechnym mniemaniu zła relacja ucznia z nauczycielem utożsamiana jest najczęściej z niesprawiedliwością ze strony nauczyciela wobec dziecka. Ale przyczyna może być także inna. Młody człowiek może się nauczyciela bać. Nawet irracjonalnie. Może go nie lubić, bo kiedyś powiedział na forum klasy o nim coś niemiłego, albo ma metody, które w ogóle “nie pasują” dziecku psychicznie

Na zakończenie nie wolno oczywiście pominąć milczeniem takich przyczyn, jak brak zdolności, czy zwyczajne lenistwo. Jednak zanim wyciągnie się właśnie takie wnioski, należy głębiej wniknąć w problem, bo  powierzchownością można dziecko łatwo skrzywdzić.

Dlatego najpierw trzeba spojrzeć na dziecko w szerszym kontekście, nie skupiając się jedynie na technicznym odrabianiu lekcji i przepytywaniu, bo taka praca czysto odtwórcza da małe rezultaty.

Problem zostaje w rodzinie

Może tak być, że dziecko się buntuje przeciw nadmiernym wymaganiom rodziców, bo pomimo tego, że są oni błyskotliwymi osobami z dobrym, wyższym wykształceniem, ich pociecha nie musi odziedziczyć po nich wysokiego IQ. Może nie stać je na same piątki i szóstki, a szczytem możliwości są czwórki. Mogło się zdarzać, że uczyło się bardzo pilnie i dostawszy czwórkę było bardzo zadowolone, a w domu jego radość była gaszona zimnym wnioskiem: „Mogłeś więcej!”

W takim wypadku wskazany byłby uczciwy rachunek sumienia. Jeśli okaże się, że faktycznie mamy w stosunku do dziecka wygórowane ambicje, to należy dla jego dobra przetasować priorytety. I nie wpadajmy też w ogromne wyrzuty sumienia.  Przecież każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, ale czasami się gubi.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
KOMPUTER – ZABAWA, CZY ZAGROŻENIE
TRIKI NA LENIWE NAWYKI
NIKT MNIE NIE LUBI BO JESTEM GRUBY!
WIEM, CO JE MOJE DZIECKO

Klaudia Maksa

materiał chroniony prawami autorskimi

źródło: pixabay.com.pl/ foto: klimkin
źródło: pixabay.com.pl/ foto: klimkin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *