SEANS NA KANAPIE, odc.3 – “Życie Pi” (reż. Ang Lee)

Odsłony: 2724

piNiełatwo opowiadać o tym filmie. Zabrzmi to dziwnie, ale jest on zupełnie o czymś innym niż jest i jak cebula ma kilka warstw. Stanowi szerokie pole do interpretacji, dyskusji, refleksji.
„Życie Pi”- pełna metafor, symboliczna i dramatyczna opowieść o chłopcu i tygrysie budzi grozę, ale jednocześnie fascynuje. Daje do myślenia i uwiera jak kamyczek w bucie. Pokazuje, że czasem wolimy nie wiedzieć, wolimy „inną wersję”.

Do trzech razy sztuka. Może tym razem namówię kogoś na obejrzenie filmu i podzielenie się własnymi refleksjami? Tym razem wzięłam na widelec dramat z elementami fantastyki i metafizyki. Przypominam, że cyklu „Seans na kanapie” przedstawiam filmy, nie będące kinowymi nowościami, można je obejrzeć na dvd, w telewizji albo legalnie w Internecie. Zapraszam na kanapowe spotkanie z X muzą.

Wyobraź sobie, że płyniesz po oceanie w szalupie, a twoimi towarzyszami są zebra, hiena, małpa i tygrys bengalski. Niemożliwe, prawda? Brzmi zupełnie jak początek jakiejś wschodniej baśni, filozoficznej przypowiastki albo surrealistycznego dowcipu. I coś w tym jest….

„Życie Pi” to nagrodzony 4 Oscarami dramat przygodowy na podstawie uhonorowanej Nagrodą Bookera powieści kanadyjskiego autora, Yanna Martela.  Wyreżyserował go Ang Lee, z pochodzenia Tajwańczyk znany z „Tajemnicy Brokeback Mountain”, „Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka”, czy „Rozważnej i romantycznej”.

Niełatwo opowiadać o tym filmie. Zabrzmi to dziwnie, ale jest on zupełnie o czymś innym niż jest i jak cebula ma kilka warstw. Stanowi szerokie pole do interpretacji, dyskusji, refleksji.

0337160
źródło: film.wp.pl

Tytułowy bohater, Pi Patel (w tej roli Shuraj Sharma/Irrfan Khan) jest synem właściciela zoo, chłopcem ciekawym świata, poszukującym swojej ścieżki, poznającym różne religie. Wraz z rodziną i zwierzętami opuszcza Indie, by udać się do Kanady, gdzie czeka ich lepszy los. Tymczasem podczas burzy okręt tonie. Ocalał tylko Pi, czeka go walka o przetrwanie. W szalupie, z nędznymi zapasami jedzenia, ołówkiem i notesem, ze zwierzętami: zebrą, hieną, orangutanicą oraz Richardem Parkerem – tygrysem bengalskim.

life-of-pi
źródło:inlovewithmovie.blogspot.com

Myli się jednak ten, kto sądzi, że będzie to tylko fantastyczna, pełna przygód baśń. O nie, to byłoby za mało. Zarówno Yann Martel w swej najsłynniejszej jak dotąd, powieści, jak i reżyser Lee pokazali nam drugie dno. To opowieść o duchowej podróży, poszukiwaniu Boga, człowieczeństwie, o przyjaźni, nadziei, odwadze, cierpieniu, głodzie, obłędzie, o życiu i śmierci. O walce ze samym sobą. O tym, że „najważniejsze jest to, żeby nie tracić nadziei” oraz „głód zmienia wszystko , co na swój własny temat wiedziałeś”.

„Życie Pi” to film bez udziału hollywoodzkich gwiazd, w hinduskim stylu, ale daleki od klimatów „Bollywood”. Jego mocną stroną, oprócz oryginalnej fabuły, są efekty specjalne, dające łudząco realne wrażenia. W końcu to dzieło w technice 3D Przez cały film zastanawiałam się, jak oni wytresowali tego tygrysa, dopiero potem dowiedziałam się, że był on dziełem komputerowej grafiki. Rewelacyjny trik! I jeszcze surykatki, całe łany surykatek – chociażby dla tego widoku warto obejrzeć dzieło A. Lee. Zadziwić i zachwycić też może nietypowa kolorystyka i oświetlenie obrazu.

zyciepi605x200_1
źródło: multikino.pl

Fabuła opiera się na retrospekcji – dorosły Pi opowiada swoją historię dziennikarzowi. Są jednak tak naprawdę dwie, alternatywne wersje – ta o tygrysie i ta, przedstawiona japońskim agentom firmy ubezpieczeniowej, badającym przyczyny katastrofy statku. Która z nich jest prawdziwa?

„Życie Pi”- pełna metafor, symboliczna i dramatyczna opowieść o chłopcu i tygrysie budzi grozę, ale jednocześnie fascynuje. Daje do myślenia i uwiera jak kamyczek w bucie. Pokazuje, że czasem wolimy nie wiedzieć, wolimy „inną wersję”.

Polecam zarówno film, jak i powieść Yanna Martela pod tym samym tytułem,

Agnieszka Grabowska.

zycie pi okładka

 

AGA
Strona Redaktora: www.agnestariusz.blogspot.com

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. Po ośmiu godzinach spędzonych zawodowo w zupełnie innej dziedzinie – zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Author: Klaudia Maksa

Blabla bla

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *