
Odsłony: 2795
Szarlotka królewska to dowód na to, że poprzez grę pozorów i smaków można upiec wyśmienite ciasto. Do tego jeszcze przepis jest prosty, aż nie do uwierzenia. Spróbujcie same. Znajomi będą zachwyceni!
– Cześć – odezwał się w słuchawce podekscytowany głos Doroty.
– Cześć. Co ty taka w skowronkach od rana? – zgasiłam koleżankę, bo jej szczebioty drażniły mnie tylko, ponieważ właśnie byłam w trakcie mordowania migreny tabletkami.
– Robisz coś konkretnego? Przed chwilą dzwoniła Justyna i zaprosiła nas na szarlotkę królewską. Z bitą śmietaną…
– Doris, nie wrzeszcz, nigdzie nie idę, boli mnie głowa.
– Oj Klaudia, weź dwie tabletki i chodź na kawę. Chyba, że czekasz na dzieci.
– Nie, nie czekam. Olka jest w domu, siostrzenica Osobistego, wczoraj przyjechała do szkoły na zjazd.
– To nie marudź, tylko się zbieraj.
Za pół godziny siedziałyśmy przy stole w salonie Justyny, która z dębowego kredensu wyjmowała porcelanowe talerzyki.
– Dorota, możesz mi pomóc? Darek wczoraj podejmował znajomych winem i poustawiał szkło nie tam, gdzie trzeba. Zaraz wszystko poprzewracam.
– Ale po co wyjmujesz te porcelanowe talerzyki, weź normalne z kuchni.
– Do szarlotki królewskiej? Normalne? Nieee…
– No bez przesady, Justyna, to tylko nazwa – wtrąciłam się, bo po tabletkach zaczęłam powoli z powrotem łapać kontakt ze światem.
Justyna jednak była nieprzejednana. Wygrzebała w końcu te talerze, zaniosła do kuchni, a po chwili przyniosła tacę, a na niej talerze z mega kawałkami ciasta z bitą śmietaną a wierzchu.
– O matko! Justyna! Jak ty stawiasz nam takie wypasione ciastka z cukierni, to zapewne coś masz nam do powiedzenia… Dorota obracała w rękach talerzyk, przyglądając się swojej porcji.
– No… – przytaknęłam, acz niechętnie, bo ewidentnie coś się kluło, zważywszy, że Justyna dawała nam zlecenia.
– Oj, wyłączcie się może analitycznie, profesjonalistki moje, i najpierw skosztujcie ciasta. Ok?
Miała rację, Ciasto było wyśmienite. Delikatne, kruche, jabłka miały wyraźny smak. I jeszcze ta śmietana. No pycha. Trwaj chwilo, jesteś piękna.
– No i jak? – Justyna wbiła w nas wzrok.
– No… rewelacja…
– Yhyyy…
– A możesz powiedzieć co to za okazja…?
– Oj, od razu jakaś okazja. Wczoraj miałam gości i zrobiłam ciasto. Znajomi byli zachwyceni. Chciałam sprawdzić też i na was, zwłaszcza, jak ciągle wytykacie mi, że do śmierci nie nauczę się ani gotować, ani piec.
– Chcesz powiedzieć, że ty to sama… – Dorota puknęła łyżeczką w resztkę ciasta.
– Właśnie. Powiem więcej. Z waszego przepisu.
– Z naszego przepisu!? – sparafrazowałyśmy jednocześnie.
– Justyna, ja nigdy nie piekłam żadnej szarlotki królewskiej! A ty? – stęknęła Dorota.
– No ja tym bardziej. Zwłaszcza takiej.
– Bingo! Uczeń przerósł mistrza. Raczej mistrzów dwóch. Szarlotki królewskiej nie piekłyście, ale tak zwany „sernik, który zawsze wychodzi”, to i owszem.
– A co ma sernik do…
Dorota szturchnęła mnie w bok.
– Klaudia, przyjrzyj się. Poznajesz? – łyżeczką zamieszała okruchy na talerzu – co ci to przypomina?
– „Ciasto-kruszonkę”
– Z sernika. Ale numer, Justyna. Jak na to wpadłaś? Żeby serki zamienić na jabłka.
– Oj, to żadne „korale mecyje”.
– To mów szybko, jak je zrobiłaś.
– Nie ma sprawy.
Najpierw obieram i ścieram na grubej tarce 2 ½ kg jabłek, wsypuję do garnka i zagotowuję do miękkości. Dosypuję oczywiście dużo cynamonu oraz sok z ¼ cytryny.
Ciasto, jak wiecie robi się z:
2 szklanek mąki
2 łyżek kakao
½ margaryny
3 żółtek
2 łyżeczek proszku do pieczenia
¾ szklanki cukru
Z pięciu białek i cukru (pół szklanki wsypuję pod koniec) robię pianę, do której na końcu wsypuję truskawkowy kisiel.
Tak, jak w waszym przepisie na sernik łączę wszystkie składniki na stolnicy i mieszam je rękami dotąd, aż zrobi się taki piasek, jak kruszonka. Kiedy kruszonka będzie gotowa, dzielę ją na trzy części i z jedną mieszam kakao.
Następnie na natłuszczoną, posypaną dużą blachę wsypuję białą część kruszonki, potem wylewam jabłka i przysypuję je ciemną częścią. Na ciemną wylewam u bite białka połączone z kisielem i zasypuję jasną częścią. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do temperatury 220 stopni i piekę, aż kruszonka z wierzchu się zarumieni. Szarlotka królewska gotowa! Podaję, jak widzicie, z bitą śmietaną.
– No Justyna, zwracam ci honor. W ogóle się nie zorientowałam, że to ciasto jest z dobrego, domowego i łatwego przepisu.
Klaudia Maksa
materiał chroniony prawem autorskim
