
Odsłony: 171
Spierzchnięte łokcie to niefajny problem, tym bardziej, że często jest bagatelizowany. Zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, kiedy długie rękawy go kamuflują. A potem głupio jest gdziekolwiek wyjść z odkrytą ręką. Dlatego może warto teraz zafundować łokciom SPA, żeby na wiosnę odwdzięczyły nam się pięknym spojrzeniem? Jakkolwiek to brzmi…
Zostałam dzisiaj okrzyknięta mentalną blondynką roku…
Posiadam czytnik e-booków. Ponieważ przez nieprzerwany przypływ książek recenzyjnych dawno go nie używałam, więc zatęskniłam do “gadżeta”. Zakupiłam książkę w pliku pdf i klkinęłam w ikonę programu konwertującego w plik kompatybilny z moim czytnikiem. Kliknęłam i “co ja paczę”? Komunikat na pół strony, że programu nie ma.
– Mężu! Programu nie mam! A jak nie mam jak mam, bo klikam w ikonkę ?!
– Jedna jaskółka wiosny nie czyni – odparł był Małżonek Osobisty ze stoickim spokojem, który się mi wcale nie udzielił.
– No ruszże się człowieku, bo zaraz pójdziesz do pracy i zostanę sama z problemem jak ta głupia.
– Wrrrrrr – odpowiedział wzrok Małżonka – Skasowałaś program, więc go nie masz.
– Ty sobie żarty ze mnie robisz? Jak skasowałam, jak nie skasowałam, bo jest?!
Małżonek Osobisty westchnął i zniżył się do poziomu Blondynki Osobistej i wytłumaczył jak pastuch krowie na pastwisku
– Program rozpakował się w trzech ikonkach. Jedna była taka pomarańczowa w kształcie koperty z literkami, druga była z komputerkiem i płytką…
– Ty ze mnie kpisz, czy o drogę pytasz….? %(^*^^%R^%*^%^$%&%!!!!!!!
Po obiedzie.
– Mamo, nie to, że cię nie lubię albo coś, ale pamiętasz jak miałaś cały pulpit zawalony ikonkami, bo zapisywałaś recenzje i inne takie właśnie tam?
– ……………………………..!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
– No. A potem usunęłaś, jak twierdziłaś, niepotrzebne dokumenty i progr…..
– !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No dobra, dobra. Usunęłam sobie tę błękitną kopertę, która była z czerwonymi literkami. I tę ikonkę z komputerkiem i płytką też. No bo po co mi potrzebne obrazki jakieś na pulpicie….
Potem siedziałam pół dnia jak ta sierota i nie mogłam załapać, co jest? Aż mi się łokcie starły, od tego trzymania się za głupią łepetynę.
A propos “starły łokcie”. tak coś czuję, że je muszę zreanimować, bo się mi lekko “zasuszyły”
Oto garść porad babuni dla mnie i dla was przy okazji 🙂
Oto kilka prostych, domowych sposobów na reanimację zasuszonej skóry łokci.
Wprowadź małe rytuały
Podczas kąpieli niech ci wejdzie w nawyk pocieranie łokci pumeksem. Po wyjściu z wanny wetrzyj w nie krem odżywczy lub regenerujący. Jeśli twoja skóra łokci jest nie tylko sucha, ale i poszarzała, stosuj kremy z dużym stężeniem mocznika.
Jeśli nie chcesz wydawać dużych pieniędzy zamiast kremu możesz użyć olejku migdałowego, ponieważ ten ostatni ma właściwości regenerujące (alkohole terpenowe i flawonoidy) i łagodzące (taniny i witaminy), albo nawet zwykłej oliwy.
Twoim łokciom dobrze zrobi pocieranie plasterkiem cytryny posypanej solą, a potem natarcie ich lanoliną albo oliwą z oliwek.
Kąpiele i maseczki
Jeśli łokcie masz bardzo szorstkie i codzienne zabiegi pielęgnacyjne nie wystarczą, zastosuj maseczki.
Nie jest to bardzo kłopotliwe. Wystarczy, że raz w tygodniu namoczysz łokcie w olejku migdałowym. Na dwa spodkach wlej po kilka kropli olejku i mocz łokcie przez 15 minut.
Możesz także połączyć olejek migdałowy z łyżką miodu, nałożyć na szorstkie łokcie i zmyć po kilkunastu minutach.
Miłego dla was !