SZPIEG W KSIĘGARNI: „Tylko nie Podlasie” Sylwia Skuza – recenzja

literatura obyczajowa i współczesna

Odsłony: 44

Podlasie to jeden z najurokliwszych regionów Polski, w którym byłam. Naturalny w swym pięknie, nieskażony, taki swojski. Do dziś pamiętam przepiękne krajobrazy, miejsca, w których kręcono sceny do Pana Tadeusza, w których bywał Jan Paweł II. Dzisiejsza trudna sytuacja na Podlasiu nie tyle nie zachęca do wizyty w tym regionie, ile jest niemożliwa, zwłaszcza w sferze przygranicznej. Jednak można obejść te ograniczenia i udać się w literacką podróż na Podlasie. Przenieść się tam dzięki powieści Tylko nie Podlasie Sylwii Skuzy. 

Sięgnęłam po tę książkę ze względu na nieco przewrotny tytuł i nazwę regionu. Niestety, nie spotkałam szeptuch, tak charakterystycznych dla tego regionu, lecz znacznie więcej, niż się spodziewałam. Tylko nie Podlasie to kontynuacja losów komisarza Gromosława Sidorowicza, policjanta znanego z powieści Tylko nie Mazury. Autorka ponownie zabiera czytelników na północny-wschód Polski, choć początek akcji przenosi czytelnika do Włoch. „Myślę, że już czas, abyś jechał na Podlasie”. (s. 40).

Grom wraz z rodziną jedzie na Podlasie, by poznać ostatnią wolę dziadka. Jest wykonawcą jego testamentu. Ma odnaleźć ślady mężczyzn z okolic Dubicz Cerkiewnych zaginionych w 1946 roku. Zadanie powierza fachowcom, a sam na Podlasiu podejmuje się rozwiązania zagadki kryminalnej, o której wspomniała znajoma jego dziadka. Komisarz przebywający na urlopie zdrowotnym pomaga Nadieżdzie i batiuszce Trofinowi w ustaleniu losów prawosławnego duchownego. Subdiakon Igor zniknął z parafii z dużą kwotą pieniędzy. Te wydarzenia stają się preludium do następnych, znacznie poważniejszych i dramatyczniejszych w swym przebiegu. Zwykła przysługa sprowadza na Groma problemy. „Nie napawało go to optymizmem”. (s. 97)

Najbardziej wczytywałam się w opisy Podlasia, jego urokliwych zakątków, poznawałam kulturalne i historyczne piękno tej ziemi. Takie Podlasie znam, choć po lekturze tej książki okazało się, że tylko powierzchownie. Autorka zawarła naprawdę dużo informacji o regionie, wplotła gwarę podlaską. Wszystko przedstawiła w przystępny i zachęcający sposób, i to do tego stopnia, że mam chęć podążyć śladami Groma i zwiedzić urokliwe podlaskie wioski.

Zafascynowały mnie wątki etnograficzne dotyczące tego regionu. Przewodniczką po świecie wyznawców prawosławia jest Kallinika. To ona walczy o tradycyjny wygląd wsi, o podlaskość, uczy dziewczęta tradycyjnego haftu, przekazuje wiedzę przodków, odprawia dawne rytuały. Poznałam ludzi tam mieszkających, ich mentalność, przyglądałam się ich zwyczajom i zabobonom, pradawnym obrzędom, piłam z nimi nalewki. Byłam w cerkwi i w domach prawosławnych. Zamarzyłam o haftowanym ręczniku obrzędowym i nie ukrywam, że skosztowałabym nalewki przeciw (nalewka bukowicowa). Miszmasz narodowościowy jest solą tej ziemi, jej bogactwem i to autorka wiernie pokazuje.

Akcja rozgrywa się współcześnie, została osadzona w pandemicznej rzeczywistości, gdy Covid-19 pojawił się w kraju. I to mi się spodobało – jak miejscowi reagowali na doniesienia o pierwszych zachorowaniach w Polsce i jak przestrzegali obostrzeń. Nie zabrakło odniesień do polityki.

Początkowo gubiłam się w imionach i kto jest kim. Potem tak dużo się działo, że aż za dużo. Mam wrażenie, że autorka połączyła ze sobą za wiele różnych wątków i przedobrzyła fabularnie. Wykonanie testamentu dziadka, sprawa subdiakona, tajemnicze przelewy, wyroki śmierci na miejscowych, dziwne morderstwa, działania polskich służb specjalnych i innych, obecność włoskiego księdza. Na pewno akcja przebiega w sposób nieprzewidywalny, ale i dość wolno. W dodatku za Gromem podąża jego absorbująca matka udręczona kryzysem wieku dojrzałego z rezolutną ośmiolatką ze skomplikowaną historią rodzinną. Dużo w powieści Włoch i Włochów, chyba dlatego, że autorka to absolwentka filologii włoskiej.

Nawet trudno określić mi gatunek tej powieści. Z jednej strony mamy wątki detektywistyczne, kryminalne i szpiegowskie; z drugiej powieść podróżniczą po Podlasiu i nie tylko z rozwiniętym wątkiem etnograficznym i folklorystycznym; z trzeciej powieść obyczajową, w której pojawiają się tajemnice rodzinne, genealogia, kryzys wieku dojrzałego, starzenie się, także problematyka tożsamości, biały kruk czy badania profesor Yehudy. Za dużo tego wszystkiego i całość wydaje się zbyt nierealna, choć wiele wątków było ciekawych samych w sobie. Moim zdaniem tło wydarzeń gra tu pierwsze skrzypce. Jest klimatycznie, wiarygodnie, podlasko. Całość napisana dobrym stylem z nutą humoru.

Tylko nie Podlasie to (nie)zamierzona literacka reklama tego regionu, lepsza od przewodników, zachęcająca do odwiedzenia go, zanurzenia się w jego historii kulturze, obyczajowości, mentalności. Jest pokłonem oddanym tej ziemi i jej dziedzictwu. Zajrzyjcie na podlaską prowincję, podążając śladami komisarza Groma Sidorowicza.

Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim

Wydawnictwo: MG
Autor: Sylwia Skuza
Tytuł: Tylko nie Podlasie
Data wydania: 28.07.2021
Ilość stron: 320
ISBN: 978-83-7779-728-0

Marta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *