
PATRONAT MEDIALNY: „Przeciw diabłom i infamisom. Przypadki starościca Wolskiego” Józef Hen – recenzja patronacka
Odsłony: 78
Józef Hen w swej biblioteczce posiada książkę Władysława Łozińskiego Prawem i lewem. Przez lata jej nie ruszał. Miał obawy. Jakie? Wiedział, co ona zawiera. To szczególne dzieło napisane ze swadą i talentem, wysnute z akt sądowych, zawierające spawy kryminalne z jednego województwa. Niektóre były opisane szczegółowo, obszernie, a inne lakonicznie, w kilku zdaniach. Rzecz o zabójstwach, porwaniach, zajazdach, najazdach, czyli o życiu ówczesnej szlachty doczekała się przeczytania. Poplątane losy bohaterów ożyły w wyobraźni pisarza. Tak powstała powieść Przeciw diabłom i infamisom. Przypadki starościca Wolskiego.
Jeśli ktoś pokochał Trylogię Henryka Sienkiewicza, to polubi tę powieść Józefa Hena. Dla mnie to rarytas językowy, obyczajowy, kulturowy, codzienny siedemnastowieczny, a nade wszystko prawny i historyczny. Prawdziwe oblicze szlachty polskiej ukazane w tej książce przykuło moją uwagę na wiele dni. Dawkowałam sobie tę powieść awanturniczą, żeby dłużej się nią delektować mimo tematyki i wszelkich kryminalnych spraw, które spadły na głowę młodego starościca brzostowskiego, namiestnika jurydycznego, królewskiego urzędnika, Piotra Wolskiego.
Gdy zaczęłam czytać i poznawałam przewiny infamisa Mikołaja Białoskórskiego, bohatera pierwszej opowieści, to przypomniał mi się tytuł utworu Wacława Potockiego Nierządem Polska stoi. Kolejne postacie, choćby historyczny Diabeł Łańcucki, „imć” Stanisław Stadnicki, jak i te wymyślone, upewniały mnie w moim skojarzeniu. W XVII wieku Rzeczpospolita Obojga Narodów na pewno „nierządem” stała. Wystarczy przypomnieć sobie wszelkie konflikty zbrojne, a tych lokalnych też nie było mało. To właśnie powołany do życia na kartach powieści starościc Piotr Wolski zmaga się z wszelkim bezprawiem na terenie swojego województwa. A nie ma lekkiego chleba, oj nie ma. „Czołem waszmości biję i o krzywdę moją się dopominam!”. (s. 75)
Autor nie patyczkuje się ze szlachtą. Pokazuje jej prawdziwe oblicze, rozbestwienie się. W powieści opartej na autentycznych dokumentach spotykać można banitów, infamisów, warchołów, okrutników, gwałtowników, porywaczy, złodziei. Polska szlachta jako żywo – rozsmakowana w awanturach, raptach, pijaństwie, obżarstwie, chciwości, swarach, rozbojach, napadach, naruszaniu wolności osobistej, wtrącająca łacińskie słówka i nazwy swoich praw do wypowiedzi i barwnych wywodów.
To obraz ludzi szlachetnie urodzonych, stojących wysoko w hierarchii, lecz pod względem (nie)prawego charakteru znajdujących się nisko. Bo co to za szlachcic, który napada, kradnie, zabija, porywa, najeżdża na innych? Co to za szlachcic, który za nic ma prawo i wyroki sądu, przechwytuje skrypty dłużne na siebie, szantażuje sędziego i grozi mu śmiercią? Co to za szlachcic, który pozbawiony został czci i praw obywatelskich, a karę sześciu tygodni w wieży traktuje jak wczasy? Więcej tu wad niźli zalet szlachty. Ale trzeba przyznać, że mości panowie wykazywali się sprytem, znajomością prawa na własny użytek, knuli intrygi, stosowali sztuczki i fortele, byle tylko przechytrzyć innych. „Nigdy spokoju! Nigdy wybaczenia! Dopóki kary nie poniesie!”. (s. 139)
Piotr Wolski to prawy i uczciwy starościc, wrażliwy na krzywdę ludzką. Dba o swoich obywateli niezależnie od stanu. Stoi na straży prawa, czasami z pomocą braci Dyndyńskich. Toczy boje z samowolą i zbrodnią, zmaga się z bezprawiem i nadużyciami, łapie opryszków, karze morderców. Rozpatruje wszelkie zgłoszone sprawy, choć czasami ponosi klęski. Kieruje się rozwagą i rozsądkiem, bystrym umysłem i spostrzegawczością, co pomaga mu podejmować niełatwe decyzje. Mierzy się także z własnymi demonami, nie tylko tymi w ludzkiej skórze. Jego rękodajny, woźny Jakub, ma niełatwą pracę. I rózgi zbierał, i psami był szczuty za to, że dostarczał pozwy. Rozbawił mnie fortel, jakiego pewnego razu użył. „Każdą próbę zbrojnego najazdu gardłem ukarzę”. (s. 280)
Powieść jest bogata w szczegóły. Zaciekawił mnie przebieg rozpraw sądowych. Moją uwagę przykuł los sieroty Marcinka. Chłopiec ze słuchem muzycznym zostaje dostrzeżony, a jego talent rozwijany. Autor pokrótce scharakteryzował cech lutników, pracę mistrza Boratyńskiego. Ciekawą postacią okazał się młody Tatarzyn, który uczy podstaw swojego ojczystego języka. Dowiedziałam się, co to znaczy podnieść kielich lewą ręką.
Warto zwrócić uwagę na język powieści. Autor stylizuje wypowiedzi bohaterów na staropolszczyznę – każdemu podług stanu, profesji, wykształcenia. W ten sposób oddaje realia tej barwnej epoki, nadając powieści autentyczności. Nie brak tu zwrotów grzecznościowych, fałszywej kurtuazji, mocniejszych słów, ukazujących emocje i prawdziwą naturę szlachty. Rozsmakowałam się w tej powieści historycznej. Dla mnie to pasjonująca lektura.
Przeciw diabłom i infamisom. Przypadki starościca Wolskiego to zbeletryzowana powieść awanturnicza w siedmiu opowieściach, przypadkach, z którymi mierzył się starościc brzostowski. Powieść uszyta na XVII-wieczną miarę z postaci historycznych, dynamicznej akcji, obowiązującego prawa, bogactwa tła społeczno-obyczajowego i malowniczego obrazu Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Historyczna przygoda z czasów panowania Zygmunta III Wazy, w której głównie rządziła (nie)szlachecka szlachta, gotowa za byle co zaszlachtować. I tak człek się zastanawia, ile było warte szlacheckie słowo…
Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim
Wydawnictwo: MG
Autor: Józef Hen
Tytuł: Przeciw diabłom i infamisom. Przypadki starościca Wolskiego
Data wydania: 11.08.2021
Ilość stron: 464
ISBN: 978-83-7779-719-8
Marta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.