
Odsłony: 20
Dziś opowiem o dwóch potworach. To nastoletni bohaterowie książki, stanowią rodzaj swoistego paradoksu. Odkrywa się go w trakcie czytania lektury bogatej pod względem uczuć, emocji, ekspresji. Południowokoreańska pisarka i reżyserka filmowa Won-Pyung Sohn spełnia się w tworzeniu obydwu form sztuki. I to tak dobrze, że otrzymuje zarówno nagrody literackie, jak i filmowe. Za powieść młodzieżową Almond. Ten, który nie czuł otrzymała Nagrodę Changbi dla Young Adult Fiction. Czym wyróżnia się ta powieść młodzieżowa na tle innych?
Pierwszym potworem jest Seon Yunjae. Babcia pieszczotliwie nazywa go słodkim potworkiem. Kocha go i w pełni akceptuje. Matka początkowo się go wstydzi. Yunjae nie urodził się zwyczajny. Choruje na aleksytymię. W ciele migdałowatym w mózgu ma mniej neuronów niż inni, dlatego nic nie czuje, nie okazuje emocji. Jest z nich wyprany, przez co został skazany na społeczną alienację, choć w domu otacza go miłość. Dziwak, dziwoląg, outsider. W domu codziennie przechodzi obowiązkowe szkolenie – naukę reakcji na różne sytuacje. Porozwieszane karteczki przypominają mu takie pojęcia jak: „płacz”, „śmiech”. Na szesnaste urodziny dostaje okrutny prezent od losu. Jest świadkiem brutalnego napadu. Beznamiętnie przygląda się, jak jego matka i babcia stają się ofiarami szaleńca. Osamotnionemu chłopakowi przychodzi z pomocą sąsiad doktor Shim. „Może dlatego, że jesteś wyjątkowy”. (s. 20)
Drugim potworem jest wyjątkowo nadpobudliwy i agresywny Gon, a właściwie Yun Isu. Chłopak wiele przeszedł w swym krótkim życiu, odkąd doszło do tragicznych wydarzeń we wczesnym dzieciństwie. Porzucony, poobijany przez los, z traumą i negatywnymi doświadczeniami. To, co spotkało Gona, wypełniło go złymi emocjami, pozbawiło uczuć wyższych, ukształtowało go na potwora, ale i on sam troszkę się do tego przyczynił. Gon upatrzył sobie w szkole Seona i uczynił z niego ofiarę, którą bezkarnie może pomiatać. Jego brutalne ataki na kolegę z klasy pozostają bez echa. W odpowiedzi na nie dostaje absolutny spokój, pustkę uczuciową. „Szykuj się na kłopoty. Kto wie, może będzie z tego zabawa”. (s. 95)
Gon odczuwa aż nadto, jakby był dzikim zwierzęciem, za to Yunjae wcale, zachowuje się niczym robot. Zderzenie tak różnych osobowości, charakterów w efekcie skutkuje nawiązaniem bliższych relacji, więzi, czegoś stałego i powtarzalnego. Nastolatkowie zaczynają ze sobą rozmawiać. Gdy pewnego dnia Gon znajdzie się w niebezpieczeństwie, Yunjae zrobi coś, czego nikt by się po nim nie spodziewał… Ta scena wbiła mnie w fotel. Zabrakło mi słów. Popłynęły łzy. Szok. Niedowierzanie. Podziw. Uznanie. Smutek. Radość. Plątanina emocji. A potem następne i następne…
Książka niepozorna objętościowo, ledwie ponad dwieście stron. Jednak gdy się chce przekazać coś ważnego, to nie ilość stron się liczy, a to, co się ma do powiedzenia, do przekazania innym. Przez fabułę przelewa się tsunami uczuć, choć to książka o braku uczuć. Jak to możliwe?
Autorka kreując główną postać, pozbawiła ją uczuć, ale przeniosła je na czytelnika. To on czuje bezradność chłopca, osamotnienie, strach, smutek, inność. Won-Pyung Sohn porusza w czytelniku czułe struny człowieczeństwa, przede wszystkim współczucie. Trudno sobie wyobrazić życie, jakie wiedzie na co dzień Yunjae. Brak strachu przed zbliżaniem dłoni do ognia czy przejeżdżającym samochodem tuż przed wejściem na jezdnię nie jest czymś normalnym. Chłopak pozbawiony instynktu samozachowawczego i strachu jako instynktownego mechanizmu obrony ma problem z funkcjonowaniem we współczesnym świecie. Nie rozumie wielu rzeczy. Musi się ich nauczyć, także gry aktorskiej – nastolatek umie mówić „przykro” w określonych sytuacjach. Scena z motylem zabolała mnie fizycznie.
Ta książka dla młodzieży porusza różne tematy, także te związane ze szkołą i byciem ofiarą. O tym, jak oceniamy innych po pozorach, jak łatwo przypinamy komuś łatkę, bo nie spełnia naszych wymagań, ogólnych norm, jak łatwo kogoś bezpodstawnie oskarżyć tylko na podstawie negatywnej opinii o nim. I jak my sami chcemy stwarzać pozory, by brano nas za kogoś, kim nie jesteśmy. Zaczęłam się zastanawiać, co to znaczy być człowiekiem w dzisiejszych czasach…
Sięgnijcie po powieść południowokoreańskiej pisarki Won_Pyung Sohn Almond. Ten, który nie czuł i przeczytajcie o niezwykłej relacji łączących dwóch skrajnie różnych od siebie nastolatków. Zanurzcie się w rzeczywistość pozbawioną uczuć po to, by odczuć je na sobie po wielokroć. Poczujcie pustkę wokół siebie. Zajrzyjcie do antykwariatu, w którym Yunjae zdany na własne siły mierzy się z obcym światem emocji i uczuć, a codzienność jest dla niego innym wymiarem.
Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim
Wydawnictwo: Mova
Autor: Won-Pyung Sohn
Tytuł: Almond. Ten, który nie czuł
Tytuł oryginalny: Almond
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Data wydania: 29.09.2021
Ilość stron: 222
ISBN: 978-83-66967-43-4
Marta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.