
SZPIEG W KSIĘGARNI: „Dziewczyna, która patrzyła w słońce” Anna Szczęsna – recenzja
Odsłony: 108
Słońce… chyba nikt teraz w nie nie patrzy. Może poza tymi, którzy się opalają na plaży czy na balkonie. Od kilku dni słońce niemiłosiernie pali. Żar leje się z nieba i większość z nas szuka cienia i ochłody w każdej możliwej postaci. A ja… ja ostatnio poznałam dziewczynę, a właściwie kobietę, która kocha przyrodę, zieloność w naturalności i słońce. Poznałam ją dzięki Annie Szczęsnej, która stworzyła postać Justyny Różyckiej. Zapraszam na recenzję powieści Dziewczyna, która patrzyła w słońce, pierwszego tomu cyklu Między stronami życia.
Mimo że do tej pory przeczytałam niewiele książek Anny Szczęsnej, to rozsmakowałam się w nich. Zakochałam się piórze autorki. Niby prosto i komunikatywnie opisuje skomplikowane relacje międzyludzkie, najtrudniejsze problemy i sytuacje, w których stawia swoich bohaterów, a mimo to kreśli piękne i mądre słowa, dotykając istoty problemu. Pani Ania wnikliwie obserwuje relacje ludzi i przelewa je na papier. W recenzji książki Krokodyl w doniczce określiłam ją mianem znawczyni potrzeb ludzkiego serca i specjalistki od emocji. Podtrzymuję swoją opinię i dodam – zakochana w zieloności, naturalności, ludziach.
Wraz z zawiązaniem akcji wiosna budzi się do życia. Słoneczko delikatnie przygrzewa, roślinny puszczają pąki i liście. Świat z dnia na dzień zielenieje w oczach. Taras Justyny z czasem zamienia się w miejską dżunglę. Przyznam szczerze, zazdrościłam jej go – ostoi roślinności, zielonego punktu na podwórku kamienicy, miejsca wypoczynku i spotkań towarzyskich. Z miejsca polubiłam Justynę za jej stosunek do przyrody i życia. Bohaterka zaraża optymizmem i życiową energią, uczy planowania z notesem w ręku i uporządkowania. Słucha intuicji i dba o bliskie jej osoby, o czytelników także. Jednak i w jej życiu jest czarna dziura. To kwestia relacji z rodzicami, która od lat ciąży Justynie na sercu i drąży sumienie. Sielsko i anielsko jedynie bywa, gdyż los pokazuje swoje pazury i wprowadza zawirowaniach w codzienność. „Odchyliła rondo kapelusza i spojrzała w niebo”. (s. 44)
Nie tylko wiosna budzi się do życia. Zaczyna kwitnąć życie towarzyskie i literackie. Budzą się też bohaterowie… ze snu zimowego, tzn. czasu poświęconego na napisanie książki, ale też z marazmu i stagnacji. Gdy poznałam Michała Tarkowskiego, nie zapałałam do niego entuzjazmem. Ceniłam go tylko za dorobek literacki. Jako mężczyzna nie wzbudziłby mego zainteresowania ani wyglądem, ani charakterem. Ten gnuśny pesymista zawieszony w stanie samotności i bezsensu życia na własne życzenie w wieku czterdziestu lat jest po stokroć bardziej stetryczały niż jego energiczna mamusia. Z takiej kobiety tylko brać przykład. I słuchać się niezależnie od wieku, bo mama… zawsze ma rację. A przynajmniej w przypadku Michała.
W najnowszej powieści Anny Szczęsnej odnajdujemy naszych literackich „idolów”. Główni bohaterowie są pisarzami. Łączy ich wspólne podwórko i wydawnictwo i pewna osoba. O sobie słyszeli, ale osobiście się nie znają. Pisarka zbudowała te postacie na zasadzie kontrastu: ona autorka romansów, dbająca o siebie, lgnie do ludzi i przyrody; on autor horrorów, zaniedbujący życie osobiste i towarzyskie, rozmiłowany w jedzeniu. Co jeszcze ich dzieli? Podwórko w kamienicy i 11 lat różnicy wieku. I nazwiska. One też są zbudowane na zasadzie kontrastu – Różycka pięknie zakwita i pachnie, spoglądając w stronę słońca; Tarkowski zaś trze, zgrzyta…
Ścieżki tych dwojga przetną się wiele razy, choćby za sprawą innych osób. Co ciekawe, autorka w naturalny i „życiowo” poplątany sposób wprowadziła do powieści postacie – agentki Marlenki, kreatorki przestrzeni Beaty, mamy Michała, najlepszej przyjaciółki Justyny oraz jej brata i siostry, trzech pań tworzących magazyn literacki „Trzykrotka”, osiłka Alana, bibliotekarki z Różanych Dołów. Każda z nich nietuzinkowo zachwycająca, z małym wyjątkiem.
Dziewczyna, która patrzyła w słońce to powieść pełna smaków, kolorów, zapachów. Szkoda, że nie czuć aromatu. Przyroda wyłania się z każdego kąta, wprowadzając naturalność i relaks. To ona oddaje emocje bohaterów, buduje nastrój, tworzy niepowtarzalny klimat. Wiosna rozkwita energią. Słońce ładuje akumulatory. Burza oczyszcza. Dzięki autorce poznałam dzikie przyrodniczo oblicze Torunia i zatęskniłam za tym miastem.
W dużej mierze ta powieść dotyczy samej autorki, w której ujawnia ona tajniki pracy zawodowej pisarza. Fascynowały mnie opisy pracy twórczej z blokadami i napadami weny, zapisywania pomysłów na gorąco i stukania w klawiaturę, z motywacją i obłędem w oczach. Dużo dowiedziałam się o roli agentki, kontaktach z wydawnictwem i czytelnikami, pracą pisarzy na targach i festiwalach. Sparafrazuję autorkę: Ania ma znakomity warsztat, fabuła zwykle jest wielowymiarowa, świetnie kreuje postaci, no i historie… (s. 344)
Napiszę krótko – po tej książce zapragniecie się spotkać z rodzeństwem i przyjaciółmi; nawiązać głębsze relacje z sąsiadami; otoczycie się odpowiednimi ludźmi; inaczej spojrzycie na siebie; zechcecie dokonać zmian w mieszkaniu; włączycie zdrowy tryb życia; zadbacie o rośliny w mieszkaniu; wybierzecie się na spotkanie z pisarzami; docenicie trud autorów. O, przepraszam, miało być krótko… Ale to dlatego, że o tej powieści mogę mówić długo i wiele ze względu na jej wielopłaszczyznowość, realność, emocjonalność i mądrość życiową. „Codziennie przytrafiają nam się zdarzenia, na które nie mamy wpływu, ale od nas zależy, jak na nie reagujemy”. (s. 285)
Polecam, Marta Korycka
materiał chroniony prawem autorskim
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Autor: Anna Szczęsna
Tytuł: Dziewczyna, która patrzyła w słońce
Cykl: Między stronami życia
Tom: 1
Data wydania: 28.04.2021
Ilość stron: 368
ISBN: 978-83-66815-67-4
Marta Korycka – absolwentka filologii polskiej i bibliotekoznawstwa z informacją naukowo-techniczną na UWM. Zodiakalna łuczniczka uwielbiająca niebieskości. Bardzo zawyża średnią czytelnictwa w Polsce i jest z tego dumna. Humanistka kochająca literki we wszelkiej postaci, kształcie, formie, kolorze etc. Ma wiele pasji, ale literki to ta główna, stąd literkowy blog o literkach cudzych i swoich. Czasami coś piśnie, gdy ją psiapsiółka Wena raczy nawiedzić. Ceni inteligencję i poczucie z humorem, uwielbia żonglerkę słowną i ogień. Cechy charakterystyczne: cm, pieprzyki, szkiełka.