
Z WIZYTĄ U DIONIZOSA – fotoreportaż z podróży Danuty Baranowskiej
Odsłony: 102
Kiedy wybierałam zdjęcia do artykułu o Meteorach wpadły mi w ręce fotografie z Dionu starożytnego macedońskiego miasta położonego u stóp Olimpu. Przed oczami przewijały mi się niczym film, niezapomniane chwile spędzone przed kilkunastu laty w słonecznej Grecji, zwłaszcza, że były to zdjęcia mające niepowtarzalny urok, bo wywołane z tradycyjnej kliszy.
Nigdy nie lubiłam wypoczynku na plażach, nawet tak pięknych jak plaże greckiej Riwiery Olimpijskiej. Zawsze wolałam wędrówki, zwiedzanie, poznawanie nowych ciekawych miejsc, ludzi i historii kraju, który odwiedzałam. Tamtego roku w Grecji postanowiłam ruszyć śladami Aleksandra Wielkiego do Złotego Trójkąta Macedońskiego, czyli Pelli, Verginy i Dionu. Vergina – antyczne Aigai była najstarszą stolicą królów Macedonii. Pella, to miejsce gdzie podobno urodził się Aleksander Wielki i Dion, święte Miasto położone u stóp Olimpu, będące głównym sanktuarium Macedonii. Te trzy historyczne regiony są największą archeologiczną atrakcją północnej Grecji.


Piękne krajobrazy, grobowce Verginy, mozaiki z Pelli, ruiny niezwykłego starożytnego miasta Dion i magiczny Olimp zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Kiedy usiadłam na chwilę w cieniu rozłożystego drzewa oliwnego w antycznym Dionie wydawało mi się, że przeniosłam się do czasów gdy w Grecji panowali Zeus, Demeter, Artemida, Dionizos i inni bogowie. Przed laty miejsce to tętniło życiem. Obecnie można podziwiać jedynie pozostałości po świątyni Dionizosa, Demeter, świątyni egipskiej bogini Izydy oraz hellenistyczny teatr, stadion i łaźnie rzymskie. Do Dionu już od piątego wieku przed naszą erą przybywały tysiące pielgrzymów na wielkie igrzyska ku czci Zeusa. Dzisiaj między resztkami kolumn tańczył wiatr, spacerowali nieliczni zwiedzający, na kawałkach mizernej trawy pasły się kozy. A mnie się wydawało, że w szumie wiatru słychać śpiew, muzykę, głosy i śmiech starożytnych mieszkańców.




Klasyczne greckie kolumny jakby wyrastające z trzcin to zwykły widok w świętym mieście Macedonii. Starożytne miasto wzniesiono na ogromnym podmokłym terenie (stąd trzciny w świątyniach) pozwalającym na wybudowanie miejskich term i łaźni. W łaźniach rzymskich znajdowały się nie tylko baseny, ale i sauny, sale masażu, modlitw, spotkań publicznych oraz biblioteki, a nawet niewielkie teatry. W Dionie doskonale zachowały się fragmenty ogólnodostępnych kąpielisk, kanalizacji, centralnego ogrzewania, podwójnych podłóg ocieplanych gorącym powietrzem i kamiennych sedesów. Aż się wierzyć nie chce, że pierwsze toalety publiczne w starożytnej Macedonii, tak skonstruowano, że w kamiennych zbiornikach cały czas przepływała bieżąca woda, odprowadzająca nieczystości na zewnątrz miasta. Wprawdzie toalety te nie miały przepierzeń, ale widać wtedy nikomu to nie przeszkadzało, a bywalcy w trakcie posiedzeń mogli oddawać się wspólnej dyskusji.



Po przeciwnej stronie miasta znajdują się znakomicie zachowane ruiny Willi Dionizosa z drugiego wieku naszej ery, posiadłości cieszącej się niezbyt dobrą sławą. Rezydencja była traktowana przez mieszkańców miasta jak przybytek czcicieli boga wina. Na terenie domostwa doskonale zachowały się łaźnie damsko-męskie, sypialnie z ogromnymi alabastrowymi łożami, sala bankietowa ze wspaniałą barwną mozaiką podłogową oraz kompozycjami przedstawiającymi maski teatralne.

Przysiadłam na chwilę na murku otaczającym mozaiki, patrzyłam i podziwiałam kunszt starożytnych artystów i nie wiem, czy to upał, czy wytwory mojej wyobraźni, ale wydawało mi się mimo upływu wieków w ruinach było słychać muzykę, śmiech kobiet, śpiew mężczyzn, szczęk baryłek wina, brzęk kielichów, a nad wszystkim czuwał roztańczony, roześmiany i rozśpiewany Dionizos, bóg wina, winnej latorośli, teatru, radości i dzikiej natury.
Pięknie wydany i ilustrowany przewodnik po Bałkanach wydawnictwa Paskal najtaniej kupisz TUTAJ
tekst i fotografie Danuta Baranowska
materiał chroniony prawami autorskimi
Danuta Baranowska – stuprocentowy zodiakalny baran, niespokojny duch, aktywnie i entuzjastycznie nastawiona do życia. Jak przystało na znak żywiołu ognia, uwielbia kolor czerwony. Kocha książki w każdej ilości, przyrodę, góry, kawę z kardamonem i koty. Jest właścicielką, a właściwie niewolnicą kota ragdolla o imieniu Misiek. Jej pasją są podróże, zwiedzanie niezwykłych miejsc, poznawanie ciekawych ludzi oraz fotografia.