
PATRONAT MEDIALNY: “Leniwe wieczory, burzliwe poranki” Alina Białowąs – recenzja przedpremierowa
Odsłony: 285
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Kontynuacja Bezsennych nocy, sennych dni, to powieść idealna do czytania przy kubku melisy w leniwe, jesienne wieczory! To “lekcja życia” podana na wesoło, z celowo przerysowanymi, sympatycznymi postaciami i… niespodziankami. Premiera: 15 września 2020 r.
Bohaterka Bezsennych nocy, sennych dni dała nieźle popalić zarówno swojemu mężowi, którego chciała się pozbyć, jak i czytelnikom. Postawa ciągle rozpamiętującej przeszłość, żyjącej mrzonkami, złudzeniami, impulsywnej, wymagającej i egoistycznej Eweliny niejednokrotnie irytowała, doprowadzała do śmiechu, ale i zmuszała do refleksji, czy przypadkiem jej zachowanie w jakimś stopniu nie przypomina naszego….? Nad małżeństwem Kloftów zawisła ciemna chmura, ale też zabłysła iskierka nadziei. O tym, co działo się dalej, opowiada druga część tej zabawnej i inteligentnej komedii – Leniwe wieczory, burzliwe poranki. Słodko i spokojnie na pewno nie będzie!
Przypadkowa lektura zapisanych przez męża kartek i jego wyjazd (interpretowany jako ucieczka) dały Ewelinie do impuls do przeanalizowania sytuacji i spojrzenia na nią z całkiem innej strony, a nawet skłoniły do pracy nad zmianą własnego charakteru. Ci, którzy znają tę bohaterkę, wiedzą, że nie obejdzie się bez problemów często sztucznie przez nią wytwarzanych.
Ta kobieta nie byłaby sobą, gdyby nie szukała dziury w całym. Niby ma w końcu to, na czym jej zależało, jest samotna, ale nie osamotniona, nie wdowa i nie rozwódka… Ale… to jednak nie to! Obecna sytuacja jej nie satysfakcjonuje. Chciałaby polecieć do małżonka do Tokio, ale najpierw postanowiła zapoznać się z japońską kulturą, poczytać o gejszach i uporządkować mieszkanie pozbywając się zbędnych klamotów, schudnąć, zmienić styl… Musi w końcu podjąć jakąś decyzję. Geny przodków nie ułatwiają jej zadania, zresztą, w jej mniemaniu, wszyscy jej utrudniają życie: coraz oraz młodsza duchem matka, jej przyjaciel Gwidon, starsza – znowu zakochana – koleżanka z apteki i wprowadzająca zmiany szefowa, syn, który wyjechał z narzeczoną do Francji, a nawet sąsiadka zza ściany, która niczym grecki chór złośliwie odpowiada na głośno wykrzykiwane przez zdenerwowaną farmaceutkę teksty.
W wykonaniu Eweliny nawet prozaiczne czynności nabierają komediowego efektu. Kawa, papieros, żółty szlafrok, zwany elegancko płaszczem kąpielowym, nieustanne rozważania i wahania nastroju stają się wyznacznikiem codzienności pięćdziesięciopięciolatki, która momentami przypomina starszą wersję Bridget Jones. Często rozbrzmiewające z telefonu komórkowego “brim, brim” staje się zwiastunem nowych nieporozumień i kolejnych perypetii.
Za Eweliną, mistrzynią analizowania i wyciągania pochopnych wniosków, trudno nadążyć; ona sama chyba nie wie, czego naprawdę chce: światowego życia, japońskiego minimalizmu, samotności czy szczęśliwego stadła? Z tą bohaterką nie można się nudzić! Czy w końcu znajdzie się sposób, by nieco “ujarzmić” jej trudny charakter, odziedziczony po prababce?
Śledząc poczynania pani Kloft, czasem ma się ochotę nią “potrząsnąć”, ale też szczerze się jej kibicuje, by w końcu dostrzegła to, co najważniejsze, doceniła to, co ma i poukładała sobie życie nie według swoich wyobrażeń, a realnych możliwości. Bliscy chcą jej naprawdę pomóc, fundują jej zatem nietypową terapię.
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo….
“W życiu wszystko się zmienia, czasem szybciej niż w kalejdoskopie” – tak właśnie jest w opowieści, którą Alina Białowąs prowadzi lekko i zgrabnie, doprowadzając często czytelnika do parskania ze śmiechu, zwłaszcza przy dialogach. Pierwszoosobowa narracja również sprzyja uśmiechowi, gdyż mamy jak na tacy podany punkt widzenia Eweliny, a jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że każdy kij ma dwa końce i nie ma dymu bez ognia. Nie brakuje ironii i szczypty goryczy. Cóż, życie ma przecież wiele barw i nie da się przejść przez nie obojętnie, zwłaszcza w obliczu kolejnych zawirowań losu.
Oczywiście nie zdradzę szczegółów, mogę jednak zapewnić, że nie obędzie się bez zaskoczeń i niespodzianek, a finał – mnie osobiście doprowadził do łez, a ja się dość rzadko wzruszam przy lekturze.
Powieść czyta się niemal jednym tchem. Druga część komedii małżeńskiej bawi jeszcze bardziej niż pierwsza, do tego wzrusza i jednocześnie daje impuls do zastanowienia się nad sobą i naszymi oczekiwaniami wobec innych, a może nawet do przewartościowania pewnych pojęć. To taka “lekcja życia” podana na wesoło, z celowo przerysowanymi, sympatycznymi postaciami i… niespodziankami. Idealna do czytania przy kubku melisy w leniwe, jesienne wieczory!
polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi
Tę książkę najtaniej kupisz tylko TUTAJ
Wydawnictwo: Replika
Autor: Alina Białowąs
Tytuł: Leniwe wieczory, burzliwe poranki
Ilość stron:304
Data wydania: 15.09.2020
ISBN:978-83-66481-53-4
Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.