
“Porachunki osobiste” Leopold Tyrmand
Odsłony: 184
Z kim i z czym rozliczał się kontrowersyjny pisarz, autor “Złego”? Krytyczny, do bólu szczery, ostry w swych sądach, ale czy słusznie? Dla współczesnego czytelnika zbiór tekstów publicystycznych Leopolda Tyrmanda będzie lekturą ciekawą, aczkolwiek niełatwą, wymagającą wiedzy, uwagi i skupienia. Z pewnością nie jest to książka odpowiednia na pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. To raczej proza dla zaawansowanych. Warto jednak się z nią zmierzyć.
Człowiek w swoim życiu – niezależnie od czasów, w którym przyszło mu żyć – rozprawia się z wieloma sprawami, ma jakieś porachunki, z czymś się nie zgadza, neguje lub coś gloryfikuje. Podobnie było z Leopoldem Tyrmandem, który niemal we wstępie swojej książki „Porachunki osobiste” pisze: „To są moje porachunki osobiste z komunizmem i z ludźmi w komunizmie. Kogo nie interesuje ich prywatność lub razi wąskość ich perspektyw, niech dalej nie czyta” (s. 25).
I rzeczywiście należy powiedzieć, że jest to bardzo osobista książka, w której aż buzuje od różnych emocji, ot choćby tych związanych z ogromnymi trudnościami, jakich przez wiele lat doświadczał autor, bezskutecznie starając się uzyskać paszport, gdy tymczasem inni nie mieli z tym żadnego problemu. Tyrmand bezpardonowo rozprawia się również z niektórymi krytykami literackimi. Ze szczególną pasją atakuje Jana Kotta, ale „obrywa” się też innym, którzy – mając na uwadze osobiste korzyści – przeszli na stronę jedynie słusznego wówczas systemu.
Pojawiają się znane i głośne wówczas nazwiska takie jak: Józef Cyrankiewicz, Mieczysław Rakowski, Władysław Gomółka, Edward Gierek, Jerzy Turowicz, Stefan Kisielewski, Paweł Jasienica, czy Kazimierz Dejmek.
Szczególnie dużo uwagi poświęca autor Polonii w Stanach Zjednoczonych, którą dzieli na Polaków i Polacków. Mówi, że my Polacy nie umiemy się zjednoczyć, by mówić wspólnym głosem na arenie międzynarodowej.
Na Porachunki osobiste składa się zbiór esejów Leopolda Tyrmanda, które ukazywały się w latach 60 – i 70 –tych na łamach „Kultury”, „Wiadomości” czy „Tematów”, do których autor dołożył teksty nigdzie wcześniej niepublikowane. Tyrmand daje się tu poznać jako świetny publicysta, a także doskonały obserwator otaczającej go rzeczywistości. Z właściwym sobie wdziękiem rozprawia się z największymi absurdami komunizmu, które dla dzisiejszego młodego człowieka są zupełnie niezrozumiałe. Zresztą nie tylko dla młodego, również starsi czytelnicy, nieznający z autopsji tamtych lat, czytając tę książkę, czują się niczym w świecie opisywanym przez Franza Kafkę.
Książka nie jest łatwa w odbiorze, nie można też jej przeczytać „z doskoku” – wymaga pełnego skupienia i zastanowienia się nad opisywanymi sprawami. Trudności może sprawiać również język, jakim operuje autor. Mamy tu zderzenie stylu wysokiego z potocznym, filozoficzne terminy mieszają się w jednym zdaniu z rynsztokowym słownictwem. „Już podówczas były to kłamstwa, bogate w zasób interpretacji i przeinaczeń na użytek i dla wygody każdej kanalii – od zwykłych denuncjantów po scholastyków wszelkiej przemocy” (s. 27).
Uważam jednak, że warto wygospodarować sobie czas i w pełnym skupieniu zanurzyć się w głębię prozy Tyrmanda, choć pewnie czasem będziemy musieli zatrzymać się, by przeczytać zdanie jeszcze raz, by coś przemyśleć lub … sprawdzić w słowniku znaczenie niektórych słów.
Zobacz, GDZIE najtaniej kupisz książkę w tym pięknym wydaniu
Chcesz skompletować kolekcję książek Tyrmanda? Zajrzyj TUTAJ
Polecam. Beata Grzywacz
materiał chroniony prawem autorskim
Opis wydawcy:
Z usposobienia Tyrmand był pamflecistą, z talentu i warsztatu – pisarzem własnego, niezapożyczonego od nikogo stylu. Porachunki osobiste, pisane plastycznym i barwnym językiem, ze swadą i znajomością rzeczy opisujące zarówno losy Tyrmanda, jak i warszawskie środowisko literackie, wywołały szeroki oddźwięk. Był to klasyczny tekst rozrachunkowy, w którym autor, jak to zresztą bez ogródek zapowiadał w tytule, rozliczał się z grupą, w Warszawie będącą mu solą w oku – inteligencją twórczą, we wczesnych latach 50. artystyczną awangardą stalinizmu, później jednym z podstawowych motorów moralnego fermentu i przełomu Października 56. Tyrmand uważał to środowisko za niemal bez wyjątku przeżarte moralną korozją, cyniczne i koniunkturalne, przeciwstawiał mu swoją niezłomność w latach stalinowskich. Identyczne tezy eksponowało Życie towarzyskie i uczuciowe, powieść z jasno czytelnym kluczem, wydane nakładem Instytutu Literackiego w Paryżu latem 1967.
Beata Grzywacz – absolwentka filologii polskiej na UJ, wieloletnia nauczycielka, liderka kampanii Cała Polska Czyta Dzieciom, pomysłodawczyni Szkolnego Klubu Przyjaciół Książki, który prowadzi od 3 lat, autorka bloga „Tarnobrzeskie kobiety”. Lubi, gdy się coś dzieje, dlatego wciąż podejmuje nowe wyzwania – im trudniejsze, tym lepiej.
Autor Leopold Tyrmand
Tytuł „Porachunki osobiste”
Stron. 246
Wydawnictwo MG
ISBN 978-83-7779-632-0