“Małe Licho i anioł z kamienia” Marta Kisiel – recenzja

Odsłony: 127

Drugie spotkanie z Bożkiem, Lichem, Tsadkielem i resztą ferajny okazało się nad wyraz udane. Niech Was nie zwiedzie początkowa sielska atmosfera wielkiego świątecznego pierniczenia, potem będą przygody budzące grozę, ale nie zabraknie momentów, przy których można się uśmiać do łez. Takich postaci jak u Marty Kisiel to ze świecą szukać!

Weź szczyptę Opowieści z Narnii, trochę Krainy Lodu, dodaj garść mitologii słowiańskiej oraz baśni, polej obficie poezją romantyczną i wszystko wywróć na lewą stronę.  Co powstanie? Nie mam pojęcia. Książki Marty Kisiel są niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju. Seria “Małe Licho” dostarcza radości i dzieciom i dorosłym. Nietuzinkowe postaci, zwariowane motywy, literackie nawiązania, ważne sprawy i wartości, a do tego ciekawy język i mnóstwo niespodzianek.

Małe Licho i anioł z kamienia wydane  jesienią 2019 r. doskonale wpisało się w coraz modniejszy nurt literatury świątecznej, ale w trochę nieoczywisty sposób. Opis przygotowywania pierniczków okazał się niesamowicie klimatyczny, choć wycinane kształty niekoniecznie były typowo zimowe. Pięknie zostało wyjaśnione, czy dzieci, które nie chodzą na religię mogą śpiewać kolędy i obchodzić Boże Narodzenie, przypomniane zostały dawne pogańskie wierzenia i kulturowe tradycje.  Wesołe świętowanie nieco zmroził pewien incydent, szybko jednak poszedł w niepamięć. Po udanej imprezie sylwestrowej i pełnym szalonych zabaw pobycie przyjaciela Bożka –  Tomka, którego niespecjalnie dziwiły dziwne rzeczy (wiwat dziecięca wyobraźnia), nastąpiła jednak “Prawdziwa Katastrofa”. W domu pełnym dziwacznych stworzeń, ludzi i aniołów zapanowała ospa. Bożek wraz z Guciem i Tsadkielem zostali wysłani na ferie u cioci Ody, do domu wybudowanego na miejscu spalonej w pożarze Lichotki.

Jak można podejrzewać, ciotka nie była zwyczajną ciotką, a jej lokatorzy też do zwykłych się nie zaliczali, zwłaszcza Bazyl, którego sposób wymowy i jej zapis okazały się hitem tej książki. Cieszyłam się, że nie musiałam jej czytać na głos, ale czasami próbowałam, jednocześnie zastanawiając się, jak by to brzmiało ( i czy byłoby zrozumiałe) w audiobooku. Oto próbka:
“Fszysztkje mamusze szom takje szame. Czeplutke, mjenczutke i… naprafde sztraszne, kjedy sze fkurzom.” ( s. 171) albo “(…) rószne sztfoszenja. Dżdżofnicze (…)monsztrualne gliżdy plujoncze lafom” (s.179)
Bożka czekały nie tylko utarczki z dostojnym sztywnym i zasadniczym Tsadkielem, upierającym się np. przy noszeniu kalesonów, ale także śniegowe harce, góry pysznych placków lub naleśników oraz….  nie lada wyzwanie. Chłopiec musiał zmierzyć się z uczuciem złości i wyruszyć na niebezpieczną akcję ratunkową.
Do piekieł wstąpił, po drodze mu było….No może nie po drodze, i nie do piekła, a do przednadpiekla, ale jak trza, to trza… Z pomocą wiernych kompanów, amuletu i poezji romantycznej udało się wyjść z tarapatów, choć było naprawdę groźnie, mrocznie i przerażająco. Ta przygoda pomogła bohaterom zrozumieć, że nie można oceniać po pozorach,  trzeba umieć przyznać się do błędu, być wyrozumiałym.  Każdy powinien być sobą, żyć po swojemu i inni muszą to uszanować, nie żądać, by się zmienił.

W fantastycznej, pełnej przygód i humoru fabule Marta Kisiel “przemyciła” wiele mądrych treści m.in. o przyjaźni, miłości, rodzinie, odpowiedzialności. Ta powieść bawi, a także uczy i wychowuje, choć sprytnie udaje, że wcale nie. Dostarcza wielu emocji, aż chciałoby się napisać “śmieszy, tumani, przestrasza”. Wykracza poza schematy, wciąga po uszy i zapewnia czytelniczą frajdę bez względu na wiek. Właśnie takich książek nam potrzeba, na  domowym regale i w szkolnej bibliotece.

Ilustracje do serii wykonała Paulina Wyrt, absolwentka Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, na kierunku animacja. Rysunki są czarno-białe, dość ciemne, wręcz ponure. Jest ich raczej niewiele. W przeciwieństwie do tekstu książki, nie przemawiają do wyobraźni, przynajmniej do mojej. Wolę wyobrażać sobie bohaterów i scenerię po swojemu.

Małe Licho i anioł z kamienia, współczesna baśń do śmiechu i do łez,  okazało się jeszcze lepszą lekturą niż pierwszy tom. Co prawda tytułowego Licha tu było niewiele, za to inna postać  nadrabiała z nawiązką. Co tu dużo mówić, postać Bazyla jest rewelacyjna. Na szczęście obaj wystąpią w części trzeciej,  którą właśnie czytam.

Za tydzień: “Małe Licho i lato z diabłem” – premiera 2 września.
Tę uroczą książkę w dobrej cenie kupisz TUTAJ

polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi

Odzież dziecięca - zobacz na Ceneo.pl

Pościel - porównaj ceny

 

Wydawnictwo Wilga
Autor: Marta Kisiel
Tytuł: Małe licho i anioł z kamienia
ilość stron: 304
data wydania: 2019
ISBN:9788328067271

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *