Gimnastyka mózgu smyka, czyli w królestwie szachowym – wywiad z Krzysztofem Żurkiewiczem

Odsłony: 388

Uczenie koncentracji uwagi małych dzieci to nie lada wyzwanie dla nauczycieli i pedagogów. Każda metoda jest dobra, jeśli tylko zachęci się najmłodszych do myślenia. Jak to czyni nasz gość? Korzystając z okazji, że 20 lipca przypada Międzynarodowy Dzień Szachów, zapraszamy na nietypowe spotkanie przy szachownicy. Zamiast figur będą pytania i odpowiedzi, a tematem rozmowy z Krzysztofem Żurkiewiczem – certyfikowanym trenerem i sędzią szachowym – będzie jego pasja oraz edukacja … szachowa dzieci i młodzieży.


Agnieszka Grabowska: Jak się zaczęła Pana przygoda z szachami i jak rozwijała się ta pasja?

Krzysztof Żurkiewicz: W szachy nauczył mnie grać dziadek, gdy miałem 4 lata. Na początku grałem tylko z dziadkiem, a gdy poszedłem do gimnazjum, trafiłem na kółko szachowe i wtedy zaczęły się wyjazdy na turnieje i treningi.

A.G.: Jacy są Pana mistrzowie? Zagrałby Pan partyjkę z Kasparowem, Karpowem, Magnusem Carlsenem? A może z całkiem kimś innym – taka wymarzona rozgrywka?

K.Ż.: Ciężko wybrać jednego zawodnika, ponieważ każdy z mistrzów świata wniósł coś do teorii szachów. Z nieżyjących graczy chciałabym zagrać z mistrzami gry pozycyjnej:  Jose Raulem Capablancą i Akibą Rubinsteinem, który spędził sporo czasu w moim rodzinnym mieście – Łodzi. Z żyjących zawodników chciałbym usiąść przy desce z Magnusem Carlsenem, jest świetnym graczem, a jego podejście do gry jest imponujące.

Krzysztof Żurkiewicz, absolwent studiów pedagogicznych na Uniwersytecie Łódzkim na Wydziale Nauk o Wychowaniu, od 2013 roku jest certyfikowanym instruktorem, od roku 2014 – sędzią szachowym.

A. G.: Od 2013 roku jest Pan certyfikowanym instruktorem szachowym, a także sędzią w tej dyscyplinie. Połączenie pasji z zawodem wydaje się idealnym rozwiązaniem, czy to się sprawdza w praktyce?

K.Ż.: Tak, bardzo cieszę się, że udało się połączyć te dwie rzeczy. Dzięki temu mam wręcz nieograniczone zasoby motywacji do pracy. Bardzo dobrze odnajduję się w roli nauczyciela i organizatora imprez szachowych. Cieszy mnie to, że mogę się dzielić z innymi tym, co mnie fascynuje.

A. G.:   Jak edukacja szachowa funkcjonuje we współczesnym systemie nauczania? Tylko jako zajęcia dodatkowe, płatne,  czy  mogą odbywać się w ramach wf-u a może na matematyce? Obawiam się, że w  wielu placówkach szachów nie ma w ogóle w programie. Poza tym wydaje mi się, że nadal ta dyscyplina jest zbyt mało promowana.

K. Ż.: Coraz więcej szkół, a nawet przedszkoli ma obowiązkowo w programie lekcje z nauki gry w szachy prowadzone przez instruktora szachów. Działa również program „Edukacja przez szachy w szkole”, w ramach którego przeszkoleni nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej prowadzą obowiązkowe zajęcia w szkołach. W szkołach, gdzie szachy nie są obowiązkowe, działają prywatne szkoły, które organizują zajęcia pozaszkolne. Podobne zajęcia są prowadzone w domach kultury. Jeśli ktoś chce, to na pewno znajdzie miejsce, gdzie może rozwijać swoją pasję do szachów, jest bardzo dużo możliwości.

Szachownice czekają na uczestników zajęć.

A.G.: Dlaczego warto zapisać dziecko na szachy?

K. Ż.: Uczą rywalizacji FAIR PLAY i ja uznaję to za najwyższą wartość. Dzieci unikają rywalizacji, boją się przegrywać, a nie ma w tym nic złego, szachy pozwalają oswoić się z atmosferą rywalizacji i uczą stosować się do obowiązujących reguł.

Liczne badania pokazują duży wpływ na cechy intelektualne: szachy poprawiają zdolność logicznego myślenia, planowania, przewidywania, krytycznego myślenia. Uważam, że niewiele aktywności rozwija w tak wysokim stopniu te istotne, bardzo pożądane cechy.

„Nauczcie dzieci grać w szachy a o ich przyszłość możecie być spokojni” (Paul Morphy).

A. G.: Czy zajęcia szachowe cieszą się popularnością i zainteresowaniem? Czy nie przegrywają jednak z innymi aktywnościami, smarftonem i grami na x-boxie? Niektórym szachy kojarzą się z nudą, uważają ją za grę niemodną, staroświecką, taką “dla dziadków”.

K. Ż.: Szachy cieszą się zainteresowaniem wśród dzieci, ale nie do wszystkich przemawiają, są intelektualną rozrywką, która wymaga wysiłku od gracza. Ludzie są z natury leniwi i często wybierają łatwiejsze i mniej ambitne rozrywki. My, jako rodzice, powinniśmy zachęcać dzieci i młodzież do rozrywek stymulujących rozwój młodego człowieka. Myślę, że stereotyp dziadka szachisty powoli zostaje przełamywany, jednak tacy też grają w szachy. Jak ktoś się zakocha w szachach, to gra przez całe życie.

A może ktoś wybierze szachy w plenerze?

A. G.: Czy każdy jest w stanie nauczyć się gry w szachy? Trzeba mieć do tego talent, szczególne predyspozycje, a może wystarczy tylko mieć dobrą pamięć i dużo ćwiczyć? W jakim wieku zaczynać?

K. Ż.: Każdy, kto tylko chce, może nauczyć się grać w szachy, wystarczy odrobina chęci i poświęconego czasu. Jeśli chodzi o poważną rywalizację turniejową, to oczywiście osoby z wyższym IQ, lepszą pamięcią i zdolnością do długiej koncentracji mają większe szanse, jednak w szachach można wiele wytrenować i z pozoru przeciętna osoba może zajść bardzo wysoko. Vladimir Kramnik, jeden z moich ulubionych zawodników, były mistrz świata zdefiniował talent jako zdolność do długiej, ciężkiej pracy.

Uważam, że najlepszy wiek na rozpoczęcie nauki gry w szachy to 5-6 lat. Wtedy dziecko jest w stanie przyswoić wszystkie zasady, próbowałem z czterolatkami, ale poza nielicznymi wyjątkami jest to za wcześnie na naukę gry.

Przedszkolaki przy planszy

A. G.: Na co warto zwrócić uwagę szukając szkoły, klubu? Czym powinien cechować się dobry trener szachowy?

K. Ż.: Pytanie, co chcemy osiągnąć? Czy chcemy, żeby dziecko grało na poziomie zawodowym, czy żeby nauczyło się podstaw gry i nauczyło funkcjonować w grupie? Uważam, że im niższy poziom umiejętności gry ucznia, tym większą uwagę powinno się zwracać u prowadzącego na łatwość nawiązywania kontaktu z dzieckiem, umiejętność sprawnej organizacji lekcji oraz utrzymania dyscypliny w grupie. Im wyższy poziom u dziecka i większe osiągnięcia w turniejach, powinniśmy pytać o tytuł i ranking trenera, oraz o to, czy jego podopieczni odnoszą jakieś sukcesy. Jedni lepiej nadają się do prowadzenia zajęć grupowych, inni do prowadzenia zajęć indywidualnych nastawionych na sukces sportowy. Przed zapisaniem dziecka na zajęcia najlepiej szczerze porozmawiać z prowadzącym i zobaczyć, jaki model zajęć proponuje.

Coraz więcej szkół, a nawet przedszkoli ma obowiązkowo w programie lekcje z nauki gry w szachy prowadzone przez instruktora szachów.

A. G.: Jak zachęcić, przekonać dziecko do spróbowania gry w szachy? Z doświadczenia wiem, iż czasami to, że rodzic sam gra, choćby tylko amatorsko, chce dziecku pokazać zasady, wychwala zalety tej królewskiej gry, nie wystarcza. Budzi się opór i upór “nie będę grać”, a przecież nie o to chodzi.

K. Ż.: Często dzieci podłapują bakcyla od swoich rówieśników, bo “kolega chodzi to on też chce spróbować”. Rodzice chcą pokazać za dużo rzeczy na raz (np. wszystkie ruchy w ciągu 10 minut, a to za duża dawka wiedzy nawet dla dorosłego), wtedy dzieci się zniechęcają, bo nie rozumieją i tutaj jest pies pogrzebany. Ważne, żeby odpowiednio dawkować wiedzę  oraz włączać elementy zabawy i akcenty humorystyczne w proces nauczania. Dzieci podchodzą z nieufnością do tego, co nowe i co wiąże się z pewnym wysiłkiem. Uważam, że nie tylko z szachami jest problem, powinniśmy wychować dzieci w otwartości na nowe rzeczy i wyzwania tak, żeby próbowały nowych rzeczy i nie bały się porażek. Zauważam, że dorośli zbyt często nie podejmują działań, bo boją się, że się ośmieszą lub coś im nie wyjdzie, ta postawa przenosi się na dzieci. Dobrym sposobem jest pokazanie bajek z szachami w roli głównej, to może zachęcić dzieci. Bardzo łatwo znaleźć je na youtube.

 

Partyjka szachów na szkolnym korytarzu? Czemu nie! Czekamy na dzwonek na przerwę 😉

A. G.: Przyznam, że trudno sobie wyobrazić zazwyczaj ruchliwe i wszędobylskie przedszkolaki koncentrujące się nad szachownicą…. Jakimi metodami posługuje się Pan w pracy z najmłodszymi?

K. Ż.: Przedstawiam szachy w sposób bajkowy. Opowiadam o królestwie szachowym i prezentuję, kto w nim mieszka. Jedna z zasad pedagogiki mówi, że należy przechodzić od tego, co znamy, do tego, czego nie znamy i opowiadając o jakiejś figurze szachowej, pytam dzieci, z czym im się kojarzy. Bardzo ważna jest interakcja między dziećmi a prowadzącym. Dzieci muszą czuć, że to, o czym mówimy, jest im bliskie i być docenione, kiedy mówią coś dobrze. Dzieci mają czasem wspaniałe pomysły, jak wytłumaczyć pewne rzeczy, mam już sporo doświadczenia w prowadzeniu zajęć z przedszkolakami; obserwując ich i słuchając odkryłem efektywne sposoby tłumaczenia zagadnień szachowych. Przyznaję się bez bicia, że początki mojej pracy w przedszkolu były trudne i miałem wątpliwości, czy dam radę ich nauczyć grać w szachy. Jednak udało mi się wypracować model pracy, który sprawia, że teraz to moja ulubiona grupa odbiorców.

Król szachowy w bajkowej odsłonie – na plastelinowym tronie 😉

A. G.: Jak dzieci reagują na te lekcje? Po jakim czasie da się zauważyć efekty nauki?

Szachy są… smerfastyczne! 😉

K. Ż.: W większości odbiór jest pozytywny, rodzice zapisują te dzieci, które wyrażą chęć spróbowania szachów. Większość po pierwszych zajęciach zostaje na cały rok szkolny zajęć. Co do efektów, to jeśli chodzi o pierwsze lekcje w przedszkolu, są zauważalne natychmiast. W szachach jest tak, że musi coś w człowieku zaskoczyć, a dzieje się to wtedy, gdy dziecku się coś podoba i chce tego próbować. Przez rok szkolny można od zera nauczyć przedszkolaka wszystkich ruchów, co to jest szach, szach-mat, pat i roszada oraz matowania ciężkimi figurami. Wprowadzam figury pojedynczo i powtarzam tak długo, aż mam pewność, że zdecydowana większość rozumie. Nie ma nic gorszego, jak przejść do kolejnej figury, gdy wcześniejsza nie jest przyswojona. Wtedy zaczynają się problemy, bo dziecko nie rozumie, źle się z tym czuje i zaczyna przeszkadzać na zajęciach. Uważam, że problemem polskiej szkoły jest „gonienie materiału”, wprowadzanie kolejnych tematów bez przyswojenia poprzednich, które są podstawą do kolejnego. Każdy powinien pracować w swoim tempie, a każda wiedza powinna być oparta na solidnych fundamentach, bez których nie można pójść dalej.

Zapraszamy do obejrzenia przykładowej lekcji  – LEKCJA 1 – ” KRÓL”

 

Szkolny turniej – czas odmierzają specjalne zegary szachowe.

A. G.: Czym zaskakują mali gracze? Bywa, że chcą grać po swojemu, wprowadzają własne pomysły?

K. Ż.: Bardzo często tak jest. Uważam, że to dobrze, że dzieci poszukają własnej drogi i sposobów gry. Czasem są one nieefektywne i tłumaczę im dlaczego, a oni dalej robią po swojemu. Uważam, że to….. bardzo dobrze! Należy uczyć się na własnych błędach i wyciągać wnioski. Pierwsze gry dzieci są bardzo spontaniczne i oddają w pełni naturę dziecka.

A.G.: Największe sukcesy i marzenia to…

K. Ż.: Założenie szkoły szachowej uważam za swój największy sukces, wymagało to ode mnie wiele odwagi i wytrwałości. Nauczyłem grać w szachy mnóstwo dzieci i ciągle jest mnóstwo nowych chętnych, to jest dla mnie największa nagroda.

Jeśli chodzi o moje największe marzenie zawodowe, to jest zdobycie milionowej oglądalności mojego kanału youtube. Chcę dać każdemu szanse, aby mógł w łatwo dostępny sposób nauczyć się grać w szachy.

A. G.: Dziękuję za rozmowę, życzę wielu szachowych i edukacyjnych sukcesów.

 

“Cieszy mnie to, że mogę się dzielić z innymi tym, co mnie fascynuje” – Krzysztof Żurkiewicz

 

Opracowała: Agnieszka Grabowska
zdjęcia: archiwum prywatne:K. Żurkiewicz.
materiał chroniony prawami autorskimi

 

Author: Agnieszka Grabowska

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *