SZPIEG W KSIĘGARNI: “Wszystko przez krasnala” Małgorzata J. Kursa – recenzja

kryminał, triller, sensacja literatura obyczajowa i współczesna recenzje

Odsłony: 266

Dwie przyjaciółki z Kraśnika na tropie kryminalnej afery!  Tym razem jednak na “gościnnych występach” – na Mazurach, w okolicach Giżycka, gdzie w pewnym pensjonacie zapanował istny wysyp nieboszczek. Co z tym wspólnego ma tytułowy krasnal, bergamotka i kto w końcu zabił te nieszczęsne ofiary? Przyznam, że nie odłożyłam  tej książki, dopóki się nie dowiedziałam i tylko dlatego nie padłam trupem z wrażenia, bo chciałam się  tymi wrażeniami podzielić. Takich komedii kryminalnych trzeba nam więcej!

Jeśli mam ochotę na dobrą zabawę i lekką lekturę z kryminalnym wątkiem oraz poczuciem humoru,  bez wahania sięgam po powieści Małgorzaty J. Kursy. Autorka nie pretenduje do miana żadnej królowej, ale komedie kryminalne wychodzą jej równie nieźle jak pierogi. Co prawda nie jadłam, ale  książek mam  za sobą już kilka i chętnie pochłaniam kolejne. Nie bez powodu jednak nawiązuję do jedzenia, wszak wiadomo, że autorka uwielbia gotować, a wątki kulinarne są obecne w powieściach i to tak, że czytelnik robi się głodny. Nawet gdy czyta o trupach. Niespodziewanych, wędrownych, czy nawet szczęśliwych.

Wszystko przez krasnala   to drugi tom cyklu Malwina i Eliza na tropie. Nie zdążyłam jeszcze przeczytać pierwszego (Szczęśliwa nieboszczka), ale okazuje się, że spokojnie można czytać je nie po kolei, to bowiem całkiem odrębne historie, połączone postaciami głównych bohaterek.

Mieszkające na co dzień w Kraśniku Malwina Pędziwiatr i Eliza Barnaba (panie w wieku 50+) postanowiły zażyć wypoczynku w pięknych mazurskich okolicznościach przyrody. Internetowa oferta zawiodła je do Krukielnik, ale już od początku los rzucał im kłody pod nogi, jak nie krasnal w ogródku, to trup w szafie… Panie jednak nie straciły zimnej krwi, postanowiły wykorzystać swoje detektywistyczne zamiłowania i doświadczenia do przeprowadzenia prywatnego śledztwa. Przyjrzały się pracownikom i gościom pensjonatu, zebrały informacje, wyciągnęły wnioski…  Kolejne zgony nie ułatwiły zadania. Właściwie każdy był podejrzany, a towarzystwo… doborowe! “Stary ramol” szlacheckiego herbu, potulna Klara, starsza pani kardiolog, “sercowy” gospodarz, aktorka-karierowiczka, szemrany biznesmen ze swoją nie grzeszącą inteligencją żoną, rudy wnuczek – taki “niespotykany”, energiczny  “człowiek od wszystkiego”, kelnerki, pokojówki i kucharka Kaziowa, gotująca pyszności, w tym regionalne plince, karmuszkę i dzyndzałki. Aż ślinka leci!

Kto i dlaczego zatłukł Joannę i dlaczego ukrył ją w szafie? Co widziała Józka kolejarka na cmentarzu? Czym zajmuje się Jagodziński, co robi pan Tomanek, co się stało z Marleną, czy pan Michotek wyzdrowieje i  w ogóle o co w tym wszystkim chodzi? Wydaje się, ze pytań jest więcej niż odpowiedzi. Komendant Bryzgul działa, ale Malwina i Eliza też są na tropie…

Kraśniczanki udowadniają, że kobiety myślące, które potrafią słuchać, zadawać pytania i wyciągać logiczne wnioski, a przy tym wykazać się sprytem i empatią, nie są “ewementem”. Panie doskonale przyjmują rolę współczesnej panny Marple  czy Herkulesa Poirot, odważnie podejmują się rozwiązania zagadki, choć  nie ma gwarancji, że im też nie grozi niebezpieczeństwo, wszak wiadomo, że ewentualny psychopata/seryjny morderca nie wybiera…
Jako duet są zgrane,  otwarte, bystre, dociekliwe i uparte.  Potrafią współpracować i choć bywa, że sobie docinają, to jednak trzeba przyznać, że takiej przyjaźni ze świecą szukać.
Malwina i Eliza budzą sympatię, ale nie tylko one. Moim numerem jeden jest kucharka, baba z krwi i kości, oj rozgromiłaby ona nawet załogę “Hell’s Kitchen”, nikogo głodnym by nie wypuściła, a i naleweczką poratowała.
Autorka wykreowała gromadę bohaterów o różnorodnych cechach, jednak nawet kandydaci do miana czarnego charakteru nie są tak z marszu odstręczający. Tu  do końca nie wiadomo, kto jest kim, co ukrywa i co komu pisane.

Powieść zawiera akcenty humorystyczne, humor obecny jest w dialogach, w kreacji postaci, trochę też między wierszami, jednak tym razem nie bawiłam się do łez, czego można by oczekiwać od komedii (co nie oznacza braku ukontentowania lekturą), po prostu zdecydowanie bardziej skupiłam się na wątku kryminalnym. Przyznaję, że nie domyśliłam się sprawcy i motywu, a choć moje podejrzenia zmierzały w dobrym kierunku, to w całości nie mogłam się połapać. Nie pozostało mi zatem nic innego, jak śledzić akcję aż do końca książki, nie odkładając jej na potem.

Wszystko przez krasnala nie usatysfakcjonuje miłośników mrożących krew w żyłach thrillerów i mrocznych kryminałów, zaliczyć można tę powieść do “cosy- crime”, gdzie śledztwo prowadzą amatorzy, akcja rozgrywa się w małej społeczności, bez krwawych i brutalnych scen, za to z pewną dozą komizmu i absurdu. W stwierdzeniu “ciepła i pełna humoru komedia kryminalna” nie ma przesady i to jest idealna lektura w sytuacji, gdy nie ma się głowy do niczego.

Dodatkowe walory tej powieści stanowią niewątpliwie: opisy pięknej mazurskiej przyrody i , aż się chce pojechać do tych fikcyjnych Krukielnik, pospacerować nad rzeką oraz motywy kulinarne – chyba każdy czytelnik chętnie stołowałby się w pensjonacie, w którym gotuje Kaziowa. Mamy także motyw pisarki publikującej pod pseudonimem i….”metodę na wnuczka”, ale w całkiem innej odsłonie.  Uważny czytelnik wychwyci kilka delikatnych aluzji, które odnoszą się do współczesnej sytuacji w kraju, a także uwagi o ludzkich charakterach, które są, jak się okazuje, uniwersalne i na pewno znane z niejednego podwórka. I jeszcze jedno. Jakiś czas temu “ubolewałam” nad obfitym wysypem powieści świątecznych – bożnarodzeniowych, które same w sobie lubię, ale zniechęca mnie ich nadmiar zdecydowanie przekraczający czytelnicze możliwości, jednocześnie odnotowałam deficyt powieści wielkanocnych.
Małgorzata J. Kursa jakby czytała w moich myślach, bowiem wydana co prawda w lipcu komedia kryminalna Wszystko przez krasnala jest książką jak najbardziej wielkanocną – akcja obejmuje 8 dni, począwszy od Wielkiego Poniedziałku aż po Wielkanoc; goście pensjonatu idą ze święconką do kościoła, a w Wielkanocną Niedzielę spożywają przy tradycyjnie ozdobionym stole wyśmienite śniadanie przygotowane oczywiście przez niezrównaną Kaziową. Zatem, drodzy czytelnicy, mamy wreszcie współczesną powieść z Wielkanocą w tle, a kto wie, może zapoczątkuje ona nowy trend…

Wszystko przez krasnala, czyż to nie jest złośliwy chichot losu? Cóż, nasze estetyczne (tudzież inne) gusta mogą przyczynić się do lawiny zdarzeń, nie zawsze fortunnych. Przyjemnie było towarzyszyć Malwinie i Elizie w pełnym perypetii śledztwie, spacerować z nimi po mazurskiej wsi nad jeziorem, zastanawiając się nad podejrzanymi i tylko zazdrość, że nie dało się skosztować tych smakowitych dań z kuchni w “Olszynkach”.
Serdecznie zapraszam, spróbujcie i Wy podążyć tropem dzielnych Kraśniczanek.
Sprawdź, GDZIE kupisz tę książkę najtaniej

polecam, Agnieszka Grabowska
materiał chroniony prawami autorskimi

PRZECZYTAJ TAKŻE: recenzje innych powieści Małgorzaty J. Kursy w naszym magazynie

Wydawnictwo Lira
Autor:  Małgorzata J. Kursa
Tytuł: Wszystko przez krasnala
Cykl: Malwina i Eliza na tropie
Ilość stron: 272
Data wydania: 6 lipca 2020 r.
ISBN: 978-83-66503-43-4

 

Agnieszka Grabowska – absolwentka filologii polskiej UJ, nałogowa czytelniczka, blogerka w kratkę. Ambiwertyczka spod znaku Ryb. W wolnym czasie zabiera się za literki. Ma szczęście w konkursach. Nie wyobraża sobie życia bez książek, kawy, kotów i muzyki. Prywatnie – mama i żona. Nie unika kuchni, choć przydałaby się jej patelnia automatycznie odcinająca Internet w kulminacyjnych momentach pichcenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *